Urodziny

6 0 0
                                    

Pov: Akito

U Toyi było fajnie.. spędzałem tam już czas po szkole 3 dzień. Na dworze było zimno jak zawsze, przynajmniej tym razem Toya ubrał się odpowiednie do pogody. Po skończonych lekcjach poszliśmy do jego domu by tam spędzić czas do wieczora. Od razu usiadłem na łóżko zmęczony.
- Hmmmm chce spać.. - powiedziałem zmęczonym głosem na co Toya się zaśmiał. Położyłem się na jego łóżko z głową w poduszkę i nagle poczułem jak coś na mnie spadło.
- Oddaje - powiedział toya rzucając na moje plecy bluze.
- E- o moja bluza.. ale nie nie nie ty ją sobie zatrzymaj ja jej nie chce a jest ciepła to ci zimno nie będzie Toya - powiedziałem odrzucając mu ją szybko.
- No ale- mh No dobrze to dziękuję - powiedział odkładając ją do szafy i podchodząc do mnie.
- A właśnie Toya... zapraszam cie na urodziny za dwa dni.. impreza u mnie... - powiedziałem ziewając mocno.
- Hmmm no to będę oczywiście - powiedział uśmiechając się lekko. Siadając od razu przyznaliście biurku.
- No no idź spać jak chcesz ja odrobię lekcje tylko i pójdę do ciebie  - powiedział wyjmując książki a ja natychmiast zamknąłem oczy.
W sumie od razu zasypiając..
Po jakiejś chwili może dla mnie chwili. Obudził mnie głos toyi.
- Akitoooo! akitoooo - mówił do mnie.
- Mhmmm.. no..? - spytałem się ziewając.
- Wiesz że nasza szkoła potrzebuje piłkarza do kolejnego meczu!? - powiedział patrząc na mnie.
- Mh.. co to zmienia.. Nie zagram znów w piłkę nie ma opcji.. - powiedziałem nie przekonany.
- No weź proszę ten jeden raz dla mnie? Jestem przekonany że super grasz! - powiedział zafascynowany Toya.
- ... Pomyśle nad tym, kiedy to? - spytałem się.
- Hmmm 14 czyli 2 dni po twoich urodzinach! - powiedział uśmiechnięty Toya.
- Eh.. okej zastanowię się.. zrobisz mi pancakes.. - powiedziałem błagająco do niego.
- Hmmm no dobra dobra chodź - powiedział schodząc z łóżka I kierując się do drzwi.
Poszedłem za nim szczęśliwy. Poszliśmy na dół do kuchni i Toya w jakieś 10 minut zrobił mi pyszne pancakes który mi się zajadałem.

Time skip~ 12 listopada

Pov: Akito

Zapierdziel od samego rana nic tylko zapierdalanie MUSIAŁEM WSZYSTKO. WSZYSTKO USZYKOWAĆ. PO PROSTU KATORGA. Ale dobra aż tak nie mogę narzekać bo siora mi pomagała.
Goście mieli przyjść na 16 a była coś około 15 więc wraz z Eną mocno wzięliśmy się za robotę, dekoracje, tort, potrawy różne, układanie wszystkiego no trochę czasu nam zajęło. Poszedłem szybko ubrać się do pokoju w jakiś slay outfit i ułożyć włoski. Po czym usłyszałem dzwonek gdy zszedłem na dół wszyscy wbili się jak jakiś chór.
- Damn więcej was matka nie miała? - zaśmiałem się lekko patrząc. Zaprosiłem praktycznie wszystkich całą grupę Ruiego, Eny i swoich.
- SIEMAAAAA BROOOO WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO - powiedział Rui i poklepał mnie oraz przywilej piątkę.
- RUDY wszystkiego naj!!! - powiedziała do mnie An
- Mamy prezentyyyyy - krzyknęła mizuki.
No długo zajęło czasu aż każdy złożył życzenia dał prezent I usiadł. Odłożyłem to wszystko na bok.
Usiadłem do stołu do reszty.
- Ekhem ja wiem że będziesz mieć 17 aktualnie ale~ - powiedział Rui popatrzył na An I Mizuki.
- MAMY ALKOHOL DLA WSZYSTKICH!!!!!! - krzyknęła mizuki.
- MHM! KAZDY SIE NAPIJE! - krzyknęła An.
- OMG PICIE - powiedziałem
- Żałuję że się zgodziłam... - powiedziała Ena.
- Hmm... alkohol..? - zapytał toya siedzący obok mnie.
- Nie musisz pić butelki wystarczy że weźmiesz łyka jeśli nie chcesz - powiedziałem do niego uspokajając go.
- Nie. Ja chce wypić. - powiedział pewny.
- Damn- dobrze dobrze Toya - stwierdziłem i Kohane z Kanade przyniosły tort na stół zapalając świeczki.
Zaczęło się to nieszczęsne sto lat które mnie cringowało i nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
Po tym jak każdy zaśpiewał mafuyu i kanade pokroili tort rozdając każdemu. Każdy jadł a An poszła po kilka butelek wódki i piwa na stół.
- Lets goooo - powiedziała nalewając sobie jak i również jedząc tort.
- Damn An tak z tortem- - powiedziałem
- Girl nie za szybko? - spytała Emu.
- NU UH komu polać!? - ku mojemu zdziwieniu praktycznie każdy chciał się już napić Toya również więc ja też sięgnąłem po kieliszek.
Po godzinie imprezy już każdy był pijany.
Była jakaś może 18 gdy zaczęliśmy się bawić na maksa. Włączyli muze i robiliśmy dancy.
Śpiewaliśmy ja Toya, An I Kohane.
- EJ EJ DAWAJCIE BITWE RAPÓW. SOLO!!!! - krzyknął Rui. A wszyscy krzyknęli że też chcą siedzac na kanapie. Emu DJ włączyła podcast jakiś.
- EY YO SHINONOME SIE NAZYWAM JUBILATEM DZISIAJ JESTEM SIEDEMNASTKĄ DZISIAJ JESTEM ALE Z MATMY PAŁY! - rapowałem lekko najebany.
- KOHANE SIE NAZYWAM MOZE KIEDYS CISZA MYSZKA ALE DZISIAJ SLYSZE TLUMYYYY - Ta to w ogóle odleciała.
- JESTEM AN SLAYAISHI DZIS JESTEM SUPERYAISHI DANCER ZE MNIE LSSZPY NIZ TWOJE STAREJ BAJERYYYY - krzyknęła An I wkroczył chyba najmocniej najebany Toya. (UWAGA: Cały tekst jest wzięty z występu B1/wonderz na pyrkonie nie jest on moim orginalnym)
- JESTEM TOYA AOYAGI CZYLI ZNAWCA OD MUZYKI WASZE WERSY SĄ JAK SIKI MOJE TO LIRYKI,
CO Z TEGO ŻE MASZ OJCA SKORO CIOTKA JUŻ NIE ŻYJE!!! - zarapował Toya. MOCARNIE. Powiem tak Toya ma mocną odklejke gdy jest nachlany.
- ŻE CO TY KURWA POWIEDZIAŁES!?  - krzyknęła An.
- UUUUUUU POCISNĄŁ - powiedział tsukasa
- DAMNNNN - powiedziała Nene
- NO COOOO LUBIMY SIĘ AN ODPUŚĆ MI TAK SIE RYMOWAŁOOOO - powiedział Toya.
- NO DOBRA BRO Z RACJI ŻE CIE LUBIE TO NIECH CI BĘDZIE - powiedziała An
- EJ BROSY GRAMY W BUTELKE - powiedziała Mizuki.
- O boze... No dobra - powiedziała mafuyu z kanade i wszyscy usiedli w kółeczku.
- Ewentualnie można ktoś nie odpowie to szota - powiedziała Mizuki.
- Mhhh no okej - powiedziała Ena zaczynając.
- Okiii Nene pytanie czy wyzwanie? - spytała Ena na co Nene wzięła pytanie.
- Jakiej jesteś orientacjiiii - powiedziała Ena.
- Hm.. ja jestem lesbą no - powiedziała pewnie siebie Nene.
- A TO AKURAT WIEDZIAŁEM - krzyknął Rui
- AHA A JA NIEEE - powiedziała smutnym głosem Emu.
- Mh dobra kręceeee - stwierdziła kręcąc wypadło na Kanade.
- Pytanie. - powiedziała.
- MHHH NUDY dobra em jesteś w związku z kims? jak tak to kim? - powiedziała Nene a my patrzyliśmy na werdykt.
- Jestem.. z Mafuyu. - powiedziała patrząc na nią i lekko całując.
- He.. - powiedziała Ena i wszyscy w ciszy patrzyli na nie otępiałym wzrokiem.
- E... No co..? - powiedziała Mafuyu.
- GIRL NIC NIE MÓWIŁAŚ TY PIPO - krzyknąłem.
- DOSŁOWNIE!? CZEMU NIC NIE WIEMY!? - krzyknęła Ena.
- REL? - krzyknął Toya.
- No bo nie było okazji..? już wiecie. - powiedziała Kanade wzruszając ramionami.
- ... Okej nie skomentuje tego KRĘĆ PIZDO - powiedziała mizuki na co kanade zakręciła i kolejna osoba na którą wypadło to Rui.
- DOBRA PIZDUNIE WYZYWANIE BIERZEMY - powiedział głośno Rui.
- No to namiętnie pocałuj tsukaseeee
- powiedziała kanade.
- Mhhh~ z przyjemnością - powiedział podchodząc do niego i namiętnie całując przez minute około.
- EJ DOBRA BO NIE CHCEMY WIDZIEĆ JAK SIE LIŻECIE. - powiedziałem.
- DOBRA ZAMKNIN MORDE KRĘCE - powiedział Rui kręcąc szybko butelką i wypadło na mnie.
- NO TOOO? CO TERAZ RUDY? - spytał się.
- Kurwaaa jeszcze pytasz? wyzwanie - powiedziałem pewny siebie.
- WYPIJ TYLE SHOTÓW ILE MOŻESZ RUDY - krzyknął Rui.
- AHA NO DOBRA LETS GO. - krzyknąłem pijac jeden za drugim dobijając do 10.
- Damn.. mocny zawodnik - powiedziała An a ja się czułem jak na fazie.
- MHMH KRĘCEEE~ - powiedziałem I butelką wskazała na Tsukase.
- wyzwanie. - powiedział tsukasa.
- WEŹ TAM U RUIEGO NA KOLANKACH PENISIE SIEDŹ CZY CHUJ WIE CZYM. - krzyknąłem a Tsukasa od razu usiadłem na kolanach ruiego.
- DOBRA DOBRA - zakręcił i znów wypadło na mnie.
- Tym razem pytanie... - powiedziałem.
- ILE MASZ CM? - powiedział Tsukasa I każdy się wsłuchiwał.
- OSTATNIO SE LICZYŁEM JESTEM DUMNY MAM 23CM - krzyknąłem dumny z siebie.
- DAMN RUDY? - krzyknęła Ena.
- O KURWAAAAAA NIEZŁY BYTON - stwierdził Rui.
- DOBRA TO LETS GO WYLOSOWAŁA SIEEE AN!! PYTANIE WYZWANIE? - krzyknąłem.
- PYTANIEEEE - powiedziała a ja trochę się zastanawiałem.
- NO TO JA CHCE WIEDZIEC CZY TY FARBOWALAS TE KOŃCÓWKI CZY NATURAL - spytałem się głośno.
- STO PROCENT NATURAL BROOO - powiedziała An szybko kręcąc. Tak jakby czekała na ten moment.
- DOBRA TOYAAAA W KOŃCU. - krzyknęła An
- Jaaa.. wyzwanie!!! - krzyknął toya zastanawiając się najpierw trochę.
- WEŹ SOBIE RUDEGO~~~ I IDZCIE DO GÓRY~ A MY SOBIE JUZ SPIEPRZAMY BO JEST PO PÓŁNOCY NIEDŁUGO. - powiedziała zachowując się jak naćpana.
- WTF CO - krzyknąłem.
- CHODZ RUDY PAPA WAMMMM - krzyknął. Wziął mnie za rękę I poprowadził do mojego pokoju. Po jakiś 10 minutach nie słyszeliśmy już nikogo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To ty mnie uratowałeś - Akito x ToyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz