Pov: Toya
Zaczął się listopad oczywiście od razu z początkiem listopada zaczęły się przygotowania do świąt. W sklepach było mnóstwo świątecznych rzeczy i robiło się już dość zimno.
Ja musiałem się zacząć uczyć nowych piosenek na fortepianie w zimę zawsze mam najwięcej występów, bo tata tak chce.
Naszczęście parę dni Minęło, do urodzin akito zostało półtora tygodnia, a mój tata musiał pilnie wyjechać na 2 tygodnie co mnie bardzo uszczęśliwiło ale wiedziałem że nie mogę się też obijać bo jeśli tak zrobię to będę miał przejebane jak wróci.Był wtorek i dzień był bardzo ponury, pogoda wydawała się jakby cały czas było ciemno, no i oczywiście było bardzo zimno.
Miałem wyznaczony przez naszą panią od chemi projekt z Akito. Więc gdy lekcje się skończyły wyszedłem z sali czekając na akito, on szybko zebrał swój plecak I do mnie dołączył.
- To co u mnie projekt robimy? - powiedział rudowłosy a ja zaprzeczyłem, więc popatrzył się na mnie zdziwiony.
- Mój tata wyjechał na dwa tygodnie i w moim domu jest tylko moja mama, więc wydaje mi się że tyle razy byłem u ciebie że mógłbyś w końcu zobaczyć mój dom - powiedziałem uśmiechając się lekko a on to odwzajemnił.
- W takim razie chodźmy do tego pałacu w którym książę Toya mieszka - zaśmiał się biorąc mnie pod ramie I idąc razem w kierunku wyjścia.Było strasznie zimno i strasznie wiało, Akito był przygotowany nie to co ja. Popatrzył na mnie od razu zdejmując swoją czapkę i szalik i zakładając mi.
- Przeziębisz się głuptasie, ubierz się w końcu odpowiednie do pogody - powiedział lekko się uśmiechając.
- E- ale ci będzie zimno!!! - powiedziałem spanikowany, teraz to mi się lekko gorąco zrobiło nie wiem czemu.
- Żadnych ale. Ja przeżyje a ty mi się od razu rozchorujesz. Jak się będziesz ubierał odpowiednie to będę nosił czapkę i szalik może się nauczysz. - powiedział z lekko wkurzonym uśmiechem do mnie więc już się nie odzywałem, tylko poprowadziłem nas do mojego domu, oczywiście samo dojście trochę zajmowało.
- Weszliśmy tu przez bramę i mam wrażenie że idziemy do twojego domu już jakieś 7 minut - powiedział Akito a ja się lekko zaśmiałem.
- Tyle się mniej więcej idzie Akito. Patrz już jest - powiedziałem a przed naszymi oczami ukazał się mój wielki dom.
- NO MÓWIŁEM ŻE TY W PAŁACU MIESZKASZ NIE DOMU! - krzyknął Akito a ja się lekko zaśmiałem znów.
- Dobra chodź chodź przywitamy się z moją mamą i pójdziemy do góry.
Gdy weszliśmy do domu krzyknąłem by powiadomić mamę że jestem. Ku mojemu zdziwieniu za nim cokolwiek powiedziałem Akito sam zdjął buty I wziął sobie jedne z gościnnych laczków. Woah... tego się nie spodziewałem jaka kultura Damn. Zdjeliśmy kurtki i po chwili przyszła moja mama.
- Toya kochanie wróciłeś już mam ob- - popatrzyła chwilę na mnie a potem na Akito zdezorientowana.
- Dzień dobry Pani, jestem Akito Shinonome przyjaciel Toyi, przyszedłem z nim zrobić projekt - powiedział lekko się pochylając w kierunku mojej mamy by wyrazić również godność co mnie nie powiem ze urzekło ta jego uprzejmość.
- Ooooo Toya mówił o tobie czasami no witam witam kochany czuj się mile widziany to ja idę dodatkowy talerz dołożyć! Nie przeszkadzam wam róbcie projekt zawołam was na obiad!! - powiedziała z uśmiechem na twarzy idąc do kuchni. Na co ja się uśmiechnąłem.
- No to- to była moja mama hah dobra chodź do mnie do pokoju. - powiedziałem I pokierowaliśmy się o piętro wyżej do mojego pokoju.
- Woah... wygląda definitywnie jak pokój muzyka hah - powiedział Akito rozglądając się po pokoju.
- Nie no ale zajebiscie tu masz ci powiem widać że jesteś rich son - powiedział lekko się śmiejąc a ja również.
- Nooo jeszcze tu sprzątałem nie dawno więc bałaganu nie ma. - powiedziałem podchodząc do mojego biurka I wyjmując potrzebne nam rzeczy, gdy się obróciłem rudy oczywiście leżał na moim łóżku.
- OMG ALE WYGODNE CHCESZ SIE ZAMIENIĆ? - powiedział podekscytowany Akito.
- Rudy... ty też przecież masz wygodne łóżko... - powiedziałem zastanawiając się co on odpierdala.
- Mhhh... Nie wstanę z stąd teraz... - powiedział a ja go walnąłem poduszką.
- DO ROBOTY RUDZIELCU CIESZ SIE ŻE MAMY FAJNĄ PANIĄ OD CHEMI I NIE ROBI SPRAWDZIANÓW I KARTKÓWEK BO BYŚ JUŻ DAWNO NIE ZDAŁ. - krzyknąłem na niego a ten zjebał się z łóżka.
- Ała... No już już.. przecież wiem... I tak dostaniemy 6 co za różnica.. - powiedział ziewając.
- .. im szybciej zaczniemy tym będziemy mieli więcej wolnego czasu więc ci bym mógł nawet pancakes zrobić później. - powiedziałem mając nadzieję że chociaż to go zachęci.
- OMG PANCAKES!? MÓW CO ROBIĆ - wstał jakby nagle wszystkie siły mu wróciły i był gotowy do działania, a ja lekko Wzdechnąłem.
- Weź telefon i wyszukaj zalety i wady tego a ja opiszę na tym wzory i w ogóle... - powiedziałem siadając na ziemi i zaczynając rysować i pisać temat na naszym plakacie.Robiliśmy to z godzinę czasu i mieliśmy już całkiem dużo zrobione, można powiedzieć że jakaś połowa jest. Gdy nagle usłyszeliśmy jak moja mama woła nas na obiad szybko zeszliśmy na dół by go zjeść. Poszliśmy do jadalni.
- No chłopcy wcinajcie już wam nałożyłam - powiedziała uśmiechając się.
- Dziękuję bardzo pani - powiedział rudy uśmiechając się do mojej mamy.
- A proszę proszę, smacznego chłopaki, a i Toya ja wyjdę na zakupy i załatwić inne sprawy.. wrócę za jakieś 4 godziny może.. poradzicie sobie? - powiedziała moja mama na co ja jej potaknąłem głową.
- Tak jasne uważaj na siebie mamo tylko papa - powiedziałem.
- Oczywiście synku dozobaczenia - powiedziała wychodząc z pokoju.
Akito na mnie popatrzył gdy już miał praktycznie cały talerz pusty.
- Powiem tak. Nie wiem co to było, ale było tak zajebiste że chyba będę tu częściej przychodził na to jedzenie. - powiedział z powagą a ja zacząłem się śmiać lekko.
- Nie wierzę specjalnie na obiady mojej mamy będzie przychodził zamiast do mnie pff chyba się obrażę - powiedziałem sarkastycznie.
- Nie no Toyaaaa - powiedzial śmiejąc się lekko. Chwilę się pozaczepialismy i poszliśmy do góry dokończyć projekt. Tak w sumie To szybko się z tym uwinelismy, a rudy pierwsza rzecz którą zrobił to położenie się na moje łóżko. Jednak coś mu nie wyszło i przyjebał z impetem w ścianę aż było słychać.
- AŁAAAA KURWA. - zacisnął zęby trzymając się za głowę.
- O boze rudy - zaśmiałem się lekko I szybko podszedłem do mojej mini lodówki by wyjąć zimny opatrunkowe, podszedłem do niego usiadłem na łóżko i przyłożyłem mu do miejsca w które się uderzył.
- E- ty to masz tak zawsze przy sobie.. Mhm... - powiedział do mnie lekko się czerwieniąc.
- A no... um.. tak..? - powiedziałem lekko rozproszony.
Akito obrócił się w moja stronę tak że cały czas patrzył mi w oczy a ja mu przykładałem opatrunek. Po jakiś 5 minutach usiadł lekko na równi ze mną i popatrzył na mnie.
- Toya... chce z tobą porozmawiać.. ale to tak poważnie już. - powiedział do mnie a ja się lekko przestraszyłem.
- Hm? O czym? - zapytałem.
- O tym co się dzieje a czego mi nie mówisz, wiem że kiedyś mniej się znaliśmy ale chyba już wystarczająco możesz mi zaufać by powiedzieć o co chodzi z twoim ojcem. - powiedział patrząc na mnie a ja opuściłem głowę w dół.
- To jest.. ciężki temat Akito... Nie wiem od czego zacząć.. - powiedziałem.
- Od samego początku toya. Od samego początku. - powtórzył biorąc moje ręce w swoje. A ja lekko próbując się uspokoić zacząłem.
- Uh.. Wiesz co.. zaczęło się od kąd byłem mały tak mi się wydaje... od samego początku jak już miałem 3 latka ojciec uczył mnie grać na fortepianie I skrzypcach... I od samego początku wymagał Co raz więcej i więcej.. początkowo.. nic się nie działo gdy się pomyliłem czy nie chciałem... ale później... zaczął się nie tylko krzyk... w pewnym momencie.. uderzył mnie.. I to potrafiło być różnymi przedmiotami.. to skrzypce.. to smyczek.. to mną rzucić.. to mnie zrzucić ze schodów.. tak naprawdę przemoc do dziś jest moja codziennością.. jednak mój ojciec jest tak wpływowym człowiekiem.. że nic nie można zrobić... dlatego czasami do szkoły przychodzę z bólem lub siniakiami .. zwykle temu że mi się oberwało... za pomylenie nuty czy złą ocenę.. - powiedziałem I zamilkłem lekko nie patrząc w ogóle na akito.Pov: Akito
Po tych słowach wpatrywałem się w niego oszołomiony, co prawda Rui mi coś mówił.. ale nie usłyszałem tych informacji aż tyle. Byłem tak zły, wkurzony, smutny. Dusiłem w sobie teraz tyle emocji że nie mogę tego opisać, popatrzyłem na toye i momentalnie go przytuliłem z całych sił.
- Dziękuję.. że w końcu mi to powiedziałeś... ja nie wiedziałem że jest aż tak źle... ale wiedz że.. mi zawsze możesz powiedzieć wszystko.. I zawsze mogę opatrzec każdą twoją ranę wyrządzoną przez tego zwyrola... - powiedziałem mocno go przytulając a Toya po chwili się do mnie wtulił, i rozpłakał..?
- A-a-akito... dziękuję że tu jesteś.. dziękuję.. dziękuję.. - powiedział gdy łzy wylewał w moją koszulkę. Oparłem się o ścianę łóżka, biorąc Toye bliżej siebie i przykrywając kocem. Może to dziwne... ale wiem że mój przyjaciel właśnie tego teraz potrzebuje...
CZYTASZ
To ty mnie uratowałeś - Akito x Toya
FanfictionToya Aoyagi wzorowy uczeń. Akito Shinonome ledwo zdający z klasy do klasy. Totalne przeciwieństwa nieprawdaż? Ale przecież przeciwieństwa siebie przyciągają~~