Pov: Akito
Chodzę już tydzień do tej szkoły, jest w miarę git dużo się odwala ale jak widzę tych nauczycieli co robią sprawdzian po sprawdzianie to odechciewa mi się żyć przyszedłem na 1 lekcje jakimś cudem nie spóźniony a wcześniej.
Kujonik Aoyagi już siedział na swoim miejscu i się uczył. On naprawdę nic innego poza nauką chyba nie widzi. Tsch. "Pan Idealny".
Siedzieliśmy 10 minut w ciszy gdy każdy zaczął się zbierać do sali aż w końcu zaczęła się lekcja.
- Cieszę się że was widzę, zachwile sprawdzę obecność a teraz wyciągamy karteczki. - powiedział nauczyciel uśmiechając się do nas. Kurwa, trzeba było jednak zaspać wiedziałem że tak będzie. Wyciągnąłem kartkę z zeszytu i odziwo miałem długopis.
Nauczyciel podyktował pytania a ja podpisałem się chociaż już z tym miałem trudności. No dobra może chociaż uda mi się coś ściągnąć. Siedzę obok kujonika więc podpatruje na to co napisał i sklejam to jakoś w zdania. Prawie mnie przyłapał ale było git zadowolony z siebie oddałem kartki po 10 minutach, będzie 2 mówię wam.
Lekcja normalnie się zaczęła i ciągnęła w nieskończoność. Gdy w końcu usłyszałem dzwonek wyszedłem szybkim krokiem z klasy w sumie nie mając konkretnych zamiarów jak po prostu czekanie na kolejną lekcje.
I wtedy ich zobaczyłem tych to tym bardziej nienawidzę Kamishiro i Tenma. To są największe dziwaki jakie znam i też chodzą do tej szkoły? Nie no po prostu zajebiście.
Zauważyli mnie i podeszli.
- Czyżby to Akito Shinonome~ hoho od kiedy tu chodzisz~? - powiedział swoim wkurzającym głosem Rui.
- Akurat was to tu się nie spodziewałem. - wymamrotałem
- NO MY CIEBIE TEŻ MYŚLAŁEM ŻE MAM ZWIDY - powiedział donośnym jak najbardziej głosem. Ta wolałbym żebyś miał te zwidy.
- Ta. Muszę iść na lekcje. Nara - spierdoliłem jak najszybciej się dało do sali lekcyjnej. Naprawdę pierwszy raz mi się tak spieszyło na lekcje. Co za przeklęte dziwaki wszyscy w tej szkole są dziwni..Boże to był chyba mój najdłuższy dzień w szkole lekcja za lekcją siedziałem tam do 16 i jeszcze w dodatku napisałem kolejne dwie niezapowiedziane kartkówki, a baba od matmy wzięła mnie do tablicy I już wiem że będę miał u niej przejebane do końca szkoły. Wyszedłem wczesniej z lekcji bo napisałem sobie zwolnienie tego kujona Aoyagiego nie było bo siedział w sali samorządowej zamiast na lekcji.
Idę sobie zadowolony przed siebie z słuchawkami w uszach nucąc pod nosem i zmierzając do wyjścia z szkoły. Noi jeb ktoś na mnie wpada, to akurat bolało. Eh i znów on czy ja mogę przestać na niego ciągle wpadać? Chociaż tym razem to on na mnie wleciał. Popatrzył na mnie swoimi szarymi oczami które były trochę podczerwienione..? Co on coś brał wtfff. Szybko wstał na nogi i stał jakby za karę, obniżył głowę na dół.
- przepraszam.. - powiedział lekko słabym głosem na co ja przewróciłem oczami.
- jak ja ostatnio przepraszałem to się wkurwiałeś na mnie typie zdecyduj się to działa chyba w dwie strony - powiedziałem podirytowany. Nawet na mnie nie spojrzal miał zwrot wbity w ziemię.
- ... jeb się.. - powiedział bardz bardzo cicho i Minął mnie lekko uderzając we mnie barkiem. Kruchy jest wcale mnie to nie bolało ale te słowa słyszałem Bitch. Już nawet nie chciało mi się z nim dyskutować po prostu poszedłem do domu i cieszyłem się spokojem i ciszą, zjadłem tosty, grałem na PlayStation w Fifę, później trochę siedziałem na tiktoku. Pisałem z ludźmi aż moja ukochana siostra nie wróciła pod wieczór około 19:00 usłyszałem jak drzwi się otwierają ale nie chciało mi się schodzić na dół. Otworzyłem zeszyt by się pouczyć ale od razu go odłożyłem po przeczytaniu wszystkiego jeden raz a nawet nie jeden. Minęła około godzina a ja zszedłem na dół.
- Ena powiedz mi wiesz gdzie jest moja- - zamilkłem I patrzyłem się na 3 osoby siedzące w salonie, a tak dokładnie to jedną którą był we własnej osobie Pan Idealny Aoyagi.
- JAPIERDOLE CZY TY MUSISZ ROBIC SPOTKANIA SAMORZĄDOWE AKURAT U NAS - powiedziałem wkurwionu
- Ale co ci nie pasuje? Mizuki tu co chwilę jest przecież. A właśnie a to jest- - przerwałem jej poważnym głosem I lekko wkurwionym.
- Toya. Wiem. - odpowiedziałem.
- Chwila wy- wy jesteście rodzeństwem Ena..? Nie wiedziałem.. - odpowiedział lekko zdziwiony całą sytuacją Toya
- Taaa to mój rudy brat Akito skąd się znacie? Nie wiedziałam, że się kolegujecie. - westchnęła a Mizuki tylko patrzyła z zainteresowaniem na rozwój zdarzeń.
- My się nie kolegujemy Ena. W żadnym wypadku nie z nim. Ja nie pasuje do Pana Idealnego. - uśmiechnąłem się sarkastycznie.
- Nie nazywaj mnie tak nie jestem Idealny. Tsa... po za tym to tak nie kolegujemy się - powiedział mamrocząc pod nosem.
- Jak to nie? Wolisz kujon? Tsch. - powiedziałem drwiąco.
- Akito! Przestań! Jak ty się zachowujesz! - krzyknęła wkurzona już Ena.
- To jest też mój dom. Wiesz. A ja sobie nie życzę go tu widzieć. - powiedziałem I poszedłem do góry trzaskając drzwiami.Tak w sumie to nudziło mi się a oni już siedzieli tam z 2 godziny jak nie więcej. O czym oni tak tam gadają? Chciałem mieć jakieś haki na Pana Idealnego więc podszedłem do schodów i podsłuchiwałem o czym gadają.
- No a jak tam u ciebie Toya? Wszystko git..? - zapytała troszczącym się głosem Mizuki
- Ta.. jakoś.. da się wytrzymać. Daje sobie radę. - powiedział niepewnie.
- Wiesz Toya jakby co to masz nas my Ci pomożemy jak możemy zawsze tylko sam wiesz... - powiedziała Ena smutnym tonem
- Tak wiem, dziękuję wam. Ale nie musicie się martwić! Naprawdę jest okej!! - powiedział z uśmiechem na twarzy. Po czym popatrzył na godzinę i wstał.
- Będę już iść do domu, późno się zrobiło. - powiedział Toya.
Ena i Mizuki potakneły głową żegnając go. Chłopak w pośpiechu wyszedł.Pov: Toya
Wracałem do domu zastanawiając się co mnie dziś tam spotka. Usmiech mi zszedł od razu gdy wyszedłem z domu Eny. Nie będę nikogo martwił. Nie będę. Sam sobie poradzę.
Gdy dotarłem do Wielkiej willi otworzyłem furtkę kluczem i starałem się później cicho otworzyć drzwi od domu.
Wszedłem do środka chcąc iść cicho do pokoju.
- Toya. Zatrzymaj się. - powiedział poważnym głosem ojciec.
Nogi stanęły mi w miejscu a ja w przerażeniu obróciłem się do niego.
- Gdzie byłeś. - zapytał się mnie.
- J-ja u Eny byłem.. w sprawie samorządu... przepraszam że tak długo już idę do fortepianu... - powiedziałem z głową opuszczoną w dół gdy poczułem uderzenie w policzek.
- Naucz się utworu który wczoraj ci dałem. Do 1 w nocy masz go umieć I D E A L N I E na tip top. Rozumiesz? Przyjdę sprawdzić. Jak nie to źle to się dla ciebie skończy. - powiedział poważnym tonem i odszedł w swoją stronę.
- ... - zamilkłem I szybko pobiegłem do góry do pokoju odkładając plecak na bok i rzucając się na łóżko. Wycierając łzy w poduszkę.
- No nic.. muszę się tego nauczyć..
Usiadłem do fortepianu grając dobre 2 godziny, kiedy mój tata wszedł do pokoju.
- Toya. Nauczyłeś się? - zapytał mnie. A ja potaknąłem głową. Zagrałem. Jednak byłem już tak zmęczony ze pomyliłem dwa dźwięki na końcu. Ojciec srogo się na mnie spojrzał.
Jego twarz i mój cichy krzyk to ostatnie co pamiętam później..
Mdlejąc przynajmniej chociaż na chwilę mogłem odpocząć.. Chociaż na chwilę... Jutro do szkoły....______________________________________
Ja przysięgam że przez tą książkę dostanę pizde z angielskiego jutra
NIC NIE UMIEM ALE ROZDZIAŁ JEST JESLI KTOKOLWIEK TO WGL BĘDZIE CZYTAŁ. Chuj najwyżej sama sobie to wszystko przeczytam :3
CZYTASZ
To ty mnie uratowałeś - Akito x Toya
FanficToya Aoyagi wzorowy uczeń. Akito Shinonome ledwo zdający z klasy do klasy. Totalne przeciwieństwa nieprawdaż? Ale przecież przeciwieństwa siebie przyciągają~~