1

2 0 0
                                    


Harry nie wiedział, co się stało. To wszystko wydarzyło się tak szybko – nie zdążył nawet poczuć strachu. Kiedy otworzył oczy, nie był już w samochodzie, nie widział już tej ciemnej, zimnej drogi ani świateł latarni. Zamiast tego poczuł, jakby unosił się w próżni. Cisza była wszędzie – ciężka, absolutna cisza. Wszystko, co znał, rozpłynęło się w eterze, jakby jego życie było tylko snem, z którego nagle się obudził.

W jego głowie panowała dezorientacja, a umysł był jakby pokryty kurzem, niemożliwy do przebudzenia. Czuł się nieżywy. Ale nie czuł strachu. Nie czuł niczego.

I wtedy to przyszło – jakby znikąd. Fala energii, która przeszyła go od stóp do głowy, tętniąca, gorąca, przynosząca ze sobą pełną świadomość. Harry poczuł, jak jego ciało wraca do siebie, jak znów zaczyna istnieć. I choć nie wiedział, co się dzieje, miał wrażenie, że to miejsce, w którym się znalazł, było czymś obcym, czymś ostatecznym.

Zanim zdążył zrozumieć, co się dzieje, wszystko wokół niego się zmieniło. Pojawiły się światła – jasne, błyszczące – ale nie były to światła, jakie znał. Były nierealne, jakby wyjęte z innego wymiaru. Zrazu ich blask ogarnął go cały, a potem zniknął, a on sam stanął na czymś twardym, chłodnym.

Z otwartymi oczami wpatrywał się w przestrzeń, która nie przypominała niczego, co znał. Zamiast miejskiego zgiełku, na który był przyzwyczajony, wokół niego rozciągała się nieskończona ziemia, pełna niskich wzgórz, zniszczonych murów, pozostałości po cywilizacjach, które musiały dawno temu zniknąć. Niezwykła, onieśmielająca sceneria, w której nie było żadnych znaków życia, tylko cisza. W tej samej ciszy, która go tu przywiodła.

Harry poczuł, jak jego stopy dotykają ziemi. To była ziemia, którą znał z opowieści o średniowiecznych krainach – ciemna, twarda i pełna starych, zapomnianych historii. Uderzenie adrenaliny przepłynęło przez jego ciało, jakby obudził się z marzenia. A potem nadeszła ta myśl.

*Nie jestem już w moim świecie.*

Serce zaczęło bić szybciej, gdy Harry poczuł, jak jego ciało zaczyna zmieniać się w coś, czego nie rozumiał. Jego ubranie, które na chwilę jeszcze zdawało się być codzienne, zaczęło zmieniać się, stając się częścią jakiejś nowej, obcej tożsamości. Po chwili był już ubrany w zbroję – ciemną, ciężką, ale nieprzytłaczającą. Zbroja wyglądała na starą, jakby należała do kogoś, kto już dawno zniknął. A jednak, kiedy spojrzał na swoje ręce, poczuł, jakby to wszystko miało głębszy sens.

Jego dłonie były silne, jakby wykuły je wieki treningu. Jego ciało było mocniejsze, bardziej wytrzymałe. Jego serce biło inaczej – z pewnością, która nie miała nic wspólnego z poprzednim życiem. Poczuł się kimś innym.

„Kim jestem?” – szepnął w powietrze, ale odpowiedzi nie było.

Wtedy usłyszał głos – cichy, ale wyraźny, jakby dochodził z wnętrza jego umysłu.

„Jesteś Arthur.”

Te słowa wstrząsnęły nim do głębi. *Arthur?* Czuł, jakby ten dźwięk był czymś bardzo ważnym, ale nie rozumiał, skąd się wziął. *Kim jest Arthur?*

Spojrzał w dal, a jego wzrok padł na olbrzymi, zrujnowany zamek, który wznosił się w oddali. Był to zamek, którego wygląd przypominał ruiny średniowiecznych twierdz, ale z jakimiś dziwnymi, nieznanymi symbolami wyrytymi na murach.

Zatrzymał się na moment, patrząc na ten zamek, czując, jak coś w jego wnętrzu woła go do środka. Ale to było coś więcej niż tylko pragnienie – to było jak wspomnienie, jakby znał to miejsce, jakby był w nim już wcześniej.

Wtedy usłyszał kroki – ciche, ale pewne. Zza zakrętu wyłoniła się postać. Był to mężczyzna o niezwykłym wyglądzie – wysoki, o ciemnej, lśniącej zbroi, z długimi włosami, które opadały mu na ramiona. Jego twarz była surowa, ale w oczach kryła się głęboka mądrość, jakby żył w tym świecie od zawsze.

„Arthur,” powiedział, gdy stanął naprzeciw Harry'ego, „czekałem na ciebie.”

Harry wciąż nie rozumiał. „Kim jestem? Co się dzieje?”

Mężczyzna spojrzał na niego z uśmiechem, ale nie był to uśmiech pełen radości – raczej coś w rodzaju uznania, jakby czekał na to od dawna.

„Jesteś królem,” odpowiedział spokojnie. „Królem, który powrócił, by przywrócić równowagę w tym świecie. Królem, który prowadzi nas do zwycięstwa w wojnie, która wkrótce się rozpocznie.”

Harry poczuł, jak zimny dreszcz przebiega mu po plecach. *Król? Ja?* To wszystko wydawało się nierealne, ale w głębi serca poczuł, że coś w tym jest. Coś, co mówiło mu, że w tym świecie naprawdę miał rolę do odegrania.

„Ale… jak to możliwe?” – zapytał. „Co się stało z moim życiem? Co z moim światem?”

Mężczyzna spojrzał na niego poważnie. „Twój świat umarł. Ale ty, Arthur, odrodziłeś się tutaj. W tej krainie. Teraz musisz przejąć swoje królestwo, odzyskać to, co utracone.”

Harry poczuł, jak w jego wnętrzu zaczyna coś rosnąć – niepewność, strach, ale także nadzieja. Wiedział, że nie będzie to łatwe. Ale coś w nim wołało, żeby podjąć tę podróż.

„Jestem gotów,” odpowiedział, choć nie do końca wiedział, co go czeka.

„Więc chodź, król Arthura,” powiedział mężczyzna, z uśmiechem na ustach, który dawał mu nadzieję na to, że naprawdę jest w stanie poprowadzić ten świat ku przyszłości.

Arthur: Przebudzenie Króla"Inny Świat"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz