Słowa ciemnej postaci wciąż dźwięczały w uszach Arthura, a ich znaczenie było jak nóż wbity w jego serce. Camelot miał upaść, a on miał stać się narzędziem w rękach swojego wroga. Z każdą chwilą zbliżający się przeciwnik stawał się coraz bardziej rzeczywisty, jakby wchłaniał całą energię wokół siebie, a magia w jego ciele zaczynała pulsować w odpowiedzi na te ciemne zagrożenia. Arthur wiedział, że to nie była już tylko bitwa o królestwo. To była bitwa o duszę.„Przeznaczenie nie jest czymś, co można przejąć w swoje ręce,” odpowiedział mu Arthur, z trudem wypowiadając słowa przez gniew, który narastał w jego piersi. „Nie pozwolę, byś zniszczył wszystko, co było dla mnie ważne.”
Ciemna postać zaśmiała się, a jej dźwięk przeszył powietrze jak wicher przez martwy las. „Nie masz pojęcia, czym jest prawdziwa moc, Arthur. Jesteś tylko cieniem dawnej chwały. Ostatecznie i tak mnie pokochasz. Tak samo jak twój ojciec... twój prawdziwy ojciec.”
Na te słowa Arthur poczuł, jak serce mu staje. Wspomnienie jego ojca, Uthera Pendragona, przez chwilę przyćmiło jego umysł. Wydawało się, że postać przed nim znała coś, o czym Arthur wciąż nie miał pojęcia. „Co o nim wiesz?” zapytał, nie mogąc ukryć napięcia w głosie.
„Wszystko,” odpowiedział tajemniczy władca, jego oczy płonęły czerwienią. „Twój ojciec nie był tym, kim się wydawał. Camelot upadł, bo zbyt długo ukrywał prawdę. I ty teraz musisz zapłacić za to kłamstwo.”
Arthur poczuł, jak jego serce zaczyna przyspieszać, jak cała jego magia jest na skraju wybuchu. To nie był już tylko osobisty konflikt. To była walka o prawdę, o to, kim naprawdę był.
„Nie wierzę w twoje kłamstwa,” odpowiedział, zdeterminowany, by walczyć do końca. „Jestem Arthur Pendragon. I nie pozwolę, byś zniszczył Camelot, ani byś odebrał mi moją przeszłość.”
W tym momencie Gawain, który stał obok, przemówił z powagą, której Arthur nie spodziewał się od swojego towarzysza. „Arthur, nie jesteś sam w tej walce. Camelot to nie tylko ty. To wszyscy, którzy walczą o wolność. Rycerze Okrągłego Stołu. I jeśli masz zamiar wygrać, musisz walczyć razem z nimi. To, co w nas jest, jest silniejsze niż to, co nas dzieli.”
Te słowa zabrzmiały jak prawdziwa obietnica. Arthur spojrzał na Gawaina, na innych rycerzy, którzy zaczęli się zbierać wokół niego. Jego serce na chwilę uspokoiło się. To był moment, w którym poczuł, że nie jest już tylko samotnym wojownikiem. Camelot nie upadł jeszcze, bo był z nim Okrągły Stół – bracia i siostry, którzy stawali ramię w ramię, by stawić czoła każdemu zagrożeniu.
„Rycerze Okrągłego Stołu...” wymamrotał Arthur, patrząc na swoich towarzyszy, którzy teraz stali za nim. „Wasza siła jest moją siłą. Wasza wiara w Camelot to moja wiara.”
Jeden z rycerzy, Lancelot, zbliżył się do niego, podnosząc miecz. „Razem pokonamy każdego wroga. Ziemia, na której staliśmy, pamięta nasze śluby, nasze poświęcenie. Camelot to nie tylko zamek. Camelot to my.”
„I nie pozwolimy, by ktokolwiek stanął na naszej drodze,” dodał Galahad, a jego oczy lśniły od wewnętrznej pasji.
Arthur poczuł, jak jego ciało napełnia się pewnością. Magia, która w nim wzbierała, teraz stała się czymś innym – nie tylko siłą do zniszczenia, ale także siłą do ochrony tego, co dla niego najważniejsze. Camelot. Rycerze Okrągłego Stołu. Jego rodzina.
„Wszyscy jesteście częścią Camelotu. Razem zniszczymy ciemność, która nadchodzi.”
Ciemna postać zaśmiała się, słysząc te słowa, ale Arthur dostrzegł coś w jej oczach, co go zaskoczyło. Strach. Strach przed tym, co się działo. To było coś, czego nigdy się nie spodziewał.
„Przyszedłeś po wszystko, ale nie dostaniesz tego, czego pragniesz,” powiedział Arthur, unosząc swoją rękę ku niebu. „Camelot nie jest twoim, ani nie będzie!”
Magia w nim eksplodowała. Strumień światła, który wybuchł z jego dłoni, przeszył ciemność, która otaczała całą okolicę, rozpalając ją w ogniu, który wyrwał się z samego serca świata. Ziemia pod nimi zadrżała, jakby cały świat odpowiedział na wyzwanie. Potwory z ciemności, które wciąż wyłaniały się z mgły, zostały zniszczone jednym potężnym ruchem, a ich ciała rozpłynęły się w powietrzu, jakby nigdy ich nie było.
Ale ciemna postać nie upadła. Przeciwnie, z jej ciała wypłynął cień, który przybrał formę ogromnego smoka – stworzenia, które pożerało światło. Arthur poczuł, jak jego moc znów wzbiera, ale wiedział, że nie jest jeszcze gotowy, by stawić czoła tej formie.
„To tylko początek, Arthur,” powiedziała ciemna postać, uśmiechając się mrocznie. „Jeśli chcesz zniszczyć mnie, będziesz musiał pokonać nas wszystkich. Ale pamiętaj... Ty nie jesteś sam.”
W tym momencie wszystkie postacie, które wcześniej stały po stronie Arthura, ruszyły naprzód. Rycerze Okrągłego Stołu stawali się jednym z całą mocą tej ziemi. Lancelot, Galahad, Percival – każdy z nich niósł swoją siłę, nie tylko magią, ale także sercem, wolą, by nie poddać się.
Arthur poczuł to – nie tylko jako król, ale jako mężczyzna, który nie mógł już cofnąć się przed tym, co nadchodziło. Ciemność była potężna, ale Camelot nie upadnie. I jeśli to miałby być jego koniec, to niech tak będzie. Będzie walczył o Camelot do ostatniego tchnienia.
„Za Camelot!” wykrzyknął, a jego głos niósł się nad polem bitwy jak echo zapomnianej legendy.
CZYTASZ
Arthur: Przebudzenie Króla"Inny Świat"
FantasyTo historia, która przenosi czytelnika do niezwykłego świata, gdzie legendy stają się rzeczywistością, a bohaterowie muszą stawić czoła nie tylko mrocznym potworom, ale także własnym słabościom. Kiedy Harry, zwykły mężczyzna z naszego świata, ginie...