Siedząc w milczeniu przy Kręgu Przeznaczenia, Arthur czuł, jak na jego barki spada jeszcze cięższa odpowiedzialność. Ciemność, która nadchodziła, nie była jedynie zewnętrznym zagrożeniem. Jej źródło było znacznie bliżej, a jego imię brzmiało „Morgana”.
Morgana – jego matka. A może bardziej to, co z niej zostało. Kiedy Arthur spojrzał na rycerzy, widział ich pytające spojrzenia, pełne niepokoju i ciekawości. Byli gotowi walczyć, gotowi oddać życie w obronie Camelotu, ale nie do końca rozumieli, czym była ta ciemność, którą musieli pokonać. Nie wiedzieli jeszcze, jak bardzo Morgana wpływała na ich przeznaczenie.
Arthur wziął głęboki oddech, nie chcąc dłużej owijać w bawełnę. To była chwila, kiedy musiał w pełni wyjawić prawdę. Morgana, matka jego, nie była jedynie czarodziejką. Była czymś, co przekraczało granice tego, co znali jako „czarną magię”.
„Morgana...” zaczął powoli, a jego głos rozbrzmiewał w ciszy sali. „Była jednym z najpotężniejszych czarodziei, jakich kiedykolwiek istniały. Ale nie była tylko czarodziejką. Była... częścią czegoś większego, czegoś, co nie pochodziło z tego świata.”
Lancelot zmarszczył brwi, przerywając milczenie. „Co dokładnie masz na myśli, Arthur? Czym ona była?”
Arthur spojrzał na swojego najwierniejszego rycerza i odpowiedział wreszcie, choć jego słowa brzmiały ciężko, jakby mówił o czymś, co wciąż go prześladowało.
„Morgana była częścią pradawnej siły. To nie była tylko magia, ale starożytne bóstwo, które przeszło na nią, gdy szukała sposobu, by podbić świat. W dzieciństwie poznałem jej prawdziwą naturę, choć nie chciałem w to wierzyć. Morgana połączyła się z czymś, co przekraczało zwykłą ludzką moc. Stała się pośrednikiem między tym światem a innymi, ciemnymi wymiarami. Celem jej było wprowadzenie chaosu, by przejąć kontrolę nad światem.”
„Ale to nie wszystko,” dodał, widząc zaniepokojenie na twarzach swoich rycerzy. „Morgana nie tylko dążyła do dominacji, ale próbowała oszukać przeznaczenie. Chciała stworzyć własną wersję rzeczywistości, w której ona sama byłaby władczynią. I choć została pokonana, jej wpływ na ten świat nie zniknął. Ciemność, która nadchodzi, to jej spuścizna. To, co zaczęła, nie zostało jeszcze skończone.”
Percival, który dotychczas milczał, zbliżył się do stołu, opierając ręce na jego krawędzi. „Więc Morgana nie jest już tu, w Camelocie, ale jej moc... nadal nas ściga?”
„Dokładnie,” odpowiedział Arthur, jego ton twardy i stanowczy. „Morgana nie zniknęła. Jej magia wciąż żyje, przeklęta przez czas, czekająca na moment, by się uwolnić. Dlatego teraz musimy być przygotowani na to, co nadchodzi. I dlatego Krąg Przeznaczenia jest tak ważny. Musimy połączyć nasze siły, by stawić czoła nie tylko jej, ale i temu, co uwolniła.”
„Więc to ona jest źródłem ciemności?” zapytał Galahad, zastanawiając się głośno. „To ona sprowadza te potwory, te zagrożenia?”
Arthur skinął głową. „Morgana nie działa sama. Choć jej ciało zostało zniszczone, jej esencja przetrwała, a wraz z nią potworne stworzenia, które służą jej woli. To, co nas czeka, nie jest zwykłą bitwą z wojownikami, ale z potęgą, która ma zdolność łamania samego porządku tego świata. Jeśli nie zrozumiemy tej mocy, będziemy skazani na porażkę.”
Gawain zbliżył się do stołu, patrząc na Arthura z pełnym powagą wyrazem twarzy. „Ale co możemy zrobić? Morgana nie jest już tu, ale jej wpływ wciąż jest obecny. Jak możemy stawić jej czoła, skoro nie możemy jej znaleźć?”
Arthur spojrzał w dal, myśląc przez chwilę. „Musimy zrozumieć, że Morgana nie jest martwa. Jest w nas. W naszej przeszłości, w naszym Kręgu Przeznaczenia. To, czego szukamy, to nie tylko wroga, który jest przed nami. Musimy odkryć, co w nas samych jest powiązane z jej mocą. Tylko wtedy będziemy w stanie stawić czoła temu, co ona uwolniła.”
„Jak to zrobić?” zapytał Tristan, zdobijając wzrok wprost na Arthura. „Jak mamy to odkryć?”
Arthur spojrzał na swoich rycerzy, czując, że ten moment jest decydujący. „To będzie wymagało od nas czegoś więcej niż tylko siły. Musimy przejść przez starożytne rytuały, które pozwolą nam poznać nasze prawdziwe moce. Musimy wrócić do korzeni, do pradawnej magii Camelotu i połączyć się z mocami, które Morgana próbowała zmanipulować.”
„Czy to oznacza, że będziemy musieli stawić czoła swoim własnym lękom?” zapytał Lancelot, domyślając się, co mogło to oznaczać. „Czy będziemy musieli zmierzyć się z tym, co w nas samych jest ciemne?”
Arthur spojrzał na swojego rycerza z powagą. „Tak, Lancelocie. To nie tylko walka z potworami, które stworzyła Morgana. To także walka z tym, co sami w sobie nosimy. Z naszymi własnymi cieniami. Tylko wtedy będziemy mogli w pełni pojąć, co oznacza Krąg Przeznaczenia. Zjednoczyć się w prawdziwej mocy.”
Silne, ciężkie milczenie zapadło w sali. Rycerze Okrągłego Stołu, teraz Kręgu Przeznaczenia, wiedzieli, że nadszedł czas, by zrobić kolejny krok w kierunku odkrycia mocy, która była większa niż jakiekolwiek wrogie armie czy zewnętrzne zagrożenia. To, co nadchodziło, wymagało ich zjednoczenia w pełni – zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego.
Arthur nie miał wątpliwości. Wiedział, że przed nimi była droga pełna niepewności i niebezpieczeństw, ale jeśli uda im się odkryć prawdziwą moc, którą wszyscy w sobie noszą, to tylko wtedy mogli pokonać to, co wciąż czekało na ich upadek. Morgana nie była tylko cieniem z przeszłości. Była częścią ich przyszłości – ich mroku, z którym musieli się zmierzyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/384866880-288-k565418.jpg)
CZYTASZ
Arthur: Przebudzenie Króla"Inny Świat"
FantasyTo historia, która przenosi czytelnika do niezwykłego świata, gdzie legendy stają się rzeczywistością, a bohaterowie muszą stawić czoła nie tylko mrocznym potworom, ale także własnym słabościom. Kiedy Harry, zwykły mężczyzna z naszego świata, ginie...