seven

142 11 1
                                    

Rano obudzilismy sie dosc wcześnie. Ashton tak jak obiecał zabiera mnie na przejażdżkę jednak teraz gdzieś zniknął. Powiedział że wroci tylko cos załatwi. Aktualnie siedzę i czekam az wroci poniewaz jestem juz gotowa do wyjścia. Nagle słyszę ryk silnika a za chwilę klakson samochodu. Przerażona wybiegam przed dom a tam to co widze sprawia że nogi sie podemna uginają. Ashton lezy przed samochodem w kałuży krwi, biegne do niego czym prędzej

-Ashton obudź sie, prosze cie, Ashton. No i co tak stoisz?! Dzwoń na pogotowie

Niewiadomo skad pojawia sie przy mnie Luke z Michaelem i Calumem jednak nie teraz mnie to interesuje a to co sie dzieje z moim chłopakiem. Nie wiem ile tak siedzialam i próbowałam obudzić Ashtona, dopiero sanitariusz odciaga mnie od nieprzyjemnego chłopaka a reszta uklada go na noszach i predko wkładają do ambulansu. Słyszę tylko jak w środku lekarz prosi o jakis leki i podaje nazwy ktorych w ogóle nie rozumiem. Za chwile karetka odjeżdża

-Caro chodź, pojedziemy za nimi-prosi mnie łamiącym sie głosem Calum

Po około 30 minutach jazdy jesteśmy pod szpitalem a ja wybiegam z niego i szybko pokonuje odległość do drzwi. Nie patrząc na ludzi podbiegam do recepcji i pytam pielęgniarkę o Ashtona

-przykro mi, jest teraz operowany. Prosze isc prosto do wind i na 3 piętro, tam jest sala operacyjna i prosze poczekac na lekarza

W tym czasie chlopcy juz zdążyli do mnie dołączyć i razem idziemy we wskazanym kierunku. Podchodząc pod sale mijamy lekarza ubranego typowo jakby szedl na operacje

-doktorze co z nim?

-pacjent ma polamane rzebra oraz mocny krwotok wewnętrzny. Robimy wszystko co w naszej mocy zeby go uratować.

Ta informacja łamie mnie do końca. On musi żyć, co ja zrobie bez niego. Kocham go i jezeli umrze to strace jedyny sens mojego życia. Po 3 godzinach z sali wychodzi ten lekarz który poprzednio przekazal mi informacje

-i co z nim? Żyje?-Luke wyprzedza moje pytanie i choć boje sie odpowiedzi jestem mu wdzieczna bo mi te słowa nie potrafia przejsc przez gardło

-Opanowalismy krowtok i postaralismy sie poskładać rzebra jednak stan pacjenta był krytyczny

-żyje czy nie?-wysyczalam przez zęby. Jasne chcialam wiedziec czy poza tym wszystko okej ale cholera jasna chce wiedziec czy żyje

-żyje ale nie ma z nim kontaktu i niewiadomo kiedy ten kontakt wróci

-co to znaczy? Jak nie ma kontaktu przeciez zyje do cholery-Michael musiał mnie złapać bo inaczej upadlabym z braku siły

-Prosze pani, pański chłopak jest w śpiączce i niewiadomo kiedy z niej wyjdzie

To byly ostatnie słowa jakie usłyszałam, później była juz tylko ciemność

don't leave me//a.iOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz