eight

126 11 0
                                    

Luke

-Caro obudź sie-potrzasnalem dziewczyną z nadzieją że otworzy oczy.

-co sie stalo?-zapytała mając wciąż zamknięte oczy

-em Ashton miał wypadek i...jest w śpiączce...jak sie dowiedzialas to zemdlalas

-gdzie on jest?! Musze go zobaczyć

-ej spokojnie, nie wpuszcza cie tam narazie, on jest cały czas monitorowany. Póki co jest dobrze

-boze Luke, to moja wina. Mogłam mu powiedziec żebyśmy zostali w domu ale nie, musiałam dac sie namówić na ten wyjazd-płakała, ten widok rozrywal mi serce. Caroline była dla mnie jak siostra, co prawda na początku nie lubilismy sie ale od nienawisci do miłości jak to mówią. Tylko że w moim i Caro przypadku lepszym stwierdzeniem byłoby od nienawiści do przyjaźni.

-nie płacz, to nie Twoja wina. Ash dzwonił do mnie rano, mówił że źle sie czuje. Próbowałem go przekonać żebyście jednak zostali w domu ale powiedział że nie chce cie znowu zawieść

-ale jak to sie stało że byliście koło mojego domu?-lekko uspokojona dziewczyna spojrzała na mnie swoimi zaplakanymi oczami

-to był zbieg okoliczności, przechodzilismy tamtędy bo szliśmy do sklepu

Dziewczyna o nic wiecej nie pytała. Po chwili wyszedł lekarz i powiedział że możemy wejść do Ashtona. Przerazilem sie jego widokiem, rozcieta warga, głowa owinieta bandazem, zadrapane ręce i monitory które pokazywały funkcje życiowe blondyna. Siedzieliśmy tak długo aż lekarz kazał nam opuścić salę. Po wyjściu ze szpitala wsiedliśmy do samochodu i postanowiłem zabrać Caro do mnie do domu. Napisalem jeszcze SMS do chłopaków żeby także przyszli a następnie odpalilem silnik i odjechalismy.

Jest ktoś tu tak w ogóle?

don't leave me//a.iOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz