Luke
-Caro obudź sie-potrzasnalem dziewczyną z nadzieją że otworzy oczy.
-co sie stalo?-zapytała mając wciąż zamknięte oczy
-em Ashton miał wypadek i...jest w śpiączce...jak sie dowiedzialas to zemdlalas
-gdzie on jest?! Musze go zobaczyć
-ej spokojnie, nie wpuszcza cie tam narazie, on jest cały czas monitorowany. Póki co jest dobrze
-boze Luke, to moja wina. Mogłam mu powiedziec żebyśmy zostali w domu ale nie, musiałam dac sie namówić na ten wyjazd-płakała, ten widok rozrywal mi serce. Caroline była dla mnie jak siostra, co prawda na początku nie lubilismy sie ale od nienawisci do miłości jak to mówią. Tylko że w moim i Caro przypadku lepszym stwierdzeniem byłoby od nienawiści do przyjaźni.
-nie płacz, to nie Twoja wina. Ash dzwonił do mnie rano, mówił że źle sie czuje. Próbowałem go przekonać żebyście jednak zostali w domu ale powiedział że nie chce cie znowu zawieść
-ale jak to sie stało że byliście koło mojego domu?-lekko uspokojona dziewczyna spojrzała na mnie swoimi zaplakanymi oczami
-to był zbieg okoliczności, przechodzilismy tamtędy bo szliśmy do sklepu
Dziewczyna o nic wiecej nie pytała. Po chwili wyszedł lekarz i powiedział że możemy wejść do Ashtona. Przerazilem sie jego widokiem, rozcieta warga, głowa owinieta bandazem, zadrapane ręce i monitory które pokazywały funkcje życiowe blondyna. Siedzieliśmy tak długo aż lekarz kazał nam opuścić salę. Po wyjściu ze szpitala wsiedliśmy do samochodu i postanowiłem zabrać Caro do mnie do domu. Napisalem jeszcze SMS do chłopaków żeby także przyszli a następnie odpalilem silnik i odjechalismy.
Jest ktoś tu tak w ogóle?
CZYTASZ
don't leave me//a.i
RandomCzym jest życie w obliczu tragedii która niesie za sobą niepewność?