Chicago obecnie
Śniłam. Chciałam się obudzić, ale sen mocno mnie trzymał, a ja nie miałam siły z nim walczyć. Cieszyłam się jedynie, że nie było to jedno z moich najgorszych wspomnień.
- Ciotka. Ciotka dość. - chłopiec piszczał i wierzgał, a ja bezlitośnie łaskotałam go po całym ciele - Nie wytrzymam. - sapnął, gdy szeroko się uśmiechając, przerwałam łaskotki i mocno go przytuliłam.
- Ach tak? A kto wołał, baa baa black sheep i tylko czekał, aż będę go łaskotać i szczypać?
- Nie znam. - zaśmiał się, a ja uszczypnęłam go żartobliwie.
- To świetnie. - spojrzałam na niego chytrze - Bo czas się pouczyć.
- Tylko nie to. - jęknął żałośnie i w dramatycznym geście wyrwał mi się z ramion, żeby rzucić się na kanapę - To ja jednak znam tego co chciał się bawić.
- Za późno kochanie. Nauka, a później możemy upiec ciastka. Co ty na to?
- Tak! - nie potrafiłam ukryć rozbawienia jak szybko zmieniało się jego nastawienie.
Wieczorem był już ledwo żywy po całym dniu zabaw. Główka mu opadała, gdy walczył z makaronem, który nie chciał się nawinąć na widelec. W końcu się poddał i zaczął jeść rękami. Byliśmy sami, więc pozwoliłam mu na to, a przynajmniej myślałam, że jesteśmy sami.
- Czemu on jest cały brudny? - Edgar skrzywił się z niesmakiem na widok swojego syna z buzią umazaną na czerwono od sosu.
- Ponieważ kończy już kolacje. - odparłam spokojnie, nie wiedziałam, czy kuzyn powiedziałby ojcu, że jestem dla niego niegrzeczna czy też nie, ale nie chciałam ryzykować. Bardzo lubiłam opiekować się Nathanem. - Jak tylko zje to umyjemy buzie i ręce. - zapewniłam, wciskając chłopcu widelec w dłoń. Skrzywił się na ten widok, ale po chwili cały się rozpromienił na widok swojej mamy w eleganckiej, wieczorowej sukience.
- Mama! Mama! Pięknie wyglądasz. - zawołał radośnie i machnął rączką, rozrzucając makaron, który od razu pozbierałam.
- Komplement od brudnego chłopca. Yupi. - kobieta sarknęła, nawet nie patrząc na dziecko tylko stukając w telefon - Stephanie pisze, że już jadą. My też powinniśmy. Nietaktem będzie się spóźnić.
- Oczywiście. - odparł ze znudzeniem Edgar i spojrzał na mnie z naganą - Ma zjeść i iść do łóżka. Zajmij się tym Victorio. Po wszystkim idź do kierowcy, zawiezie cię do domu. Nas nie będzie, mamy ważną kolację.
- Oczywiście Edgarze. - zgodziłam się automatycznie, chciałam, żeby już sobie poszli.
Nathan próbował utrzymać obojętną minę, ale widziałam, jak posmutniał. Ze złością rzucił widelcem w talerz i odmówił dalszego jedzenia. Było mi przykro z jego powodu. Cały dzień był taki radosny i uśmiechnięty. Byliśmy tylko we dwoje i wyszaleliśmy się za wszystkie czasy. Ledwo czułam nogi i ręce od naszego wariowania, a teraz było już po dobrym nastroju.
Chcąc pocieszyć chłopca, zabrałam talerz z niedojedzonym spaghetti i wymieniłam na talerz z resztą ciastek, które dzisiaj upiekliśmy, i które ukryłam przed jego rodzicami. Ryzykowałam, jednak wątpiłam, że cukier za bardzo uderzy mu do głowy. Był na to zbyt zmęczony, a gdy już zobaczyłam pierwszy cień uśmiechu u Nathana, przybiłam sobie mentalną piątkę.
Brawo Victorio, świetnie sobie poradziłaś. Pomyślałam z zadowoleniem.
Później nie było już tak łatwo. Nathan był przybity, grzecznie wziął kąpiel i poszedł do swojego pokoju. Zanim zdążyłam go poprosić, żeby położył się do łóżka, chłopiec pękł. Broda mu zadrżała i rozpłakał się na dobre. Serce mi pękało, gdy widziałam jego smutek. Chwyciłam go za dłoń i poprowadziłam do łóżka, szlochając usiadł na jego środku, a ja go mocno przytuliłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/377796502-288-k949362.jpg)
CZYTASZ
MC Hellhounds - tom 2
RomanceKontynuacja losów niezłomnej Vi i Felixa, Prezesa MC Hellhounds, który robi wszystko aby odzyskać dawną miłość. Jednak czy Prezes da radę wybaczyć kobiecie wszystkie tajemnice, które przed nim skrywała? Co się wydarzy, gdy w końcu o wszystkim się do...