Rozdział 27 - Bingo / Blue

275 29 4
                                    

Chicago obecnie
Bingo

Kolejne dni były niemal identyczne. W ciągu dnia Blue dzwoniła do Reapera kilka razu od tak, żeby z nim porozmawiać. Często wtedy też zapraszała mnie, żebym dołączył. Mówiła nam o tym, że się boi, że nie chce umierać. W ten sposób chyba próbowała udowodnić, że nie potrzebuje terapii. Nawet jeśli tak to i tak cieszyło mnie, że w końcu zaczyna mówić o tym co czuje. Bałem się jednak, że to dla niej za mało. Poza tymi naszymi małymi rozmowami była, aż nazbyt wesoła. Jakby rekompensowała wszystkim fakt, że znaleźliśmy ją zapłakaną w ramionach w dzieci. Reaper zadzwonił, żebym do niej zajrzał, a ona nie umiała się uspokoić, ściskana przez najmłodszych członków klubu.

Co wieczór Blue usypiała Reven z Mitchem, a później zabierałem ją śpiąca z pokoju dzieci i kochaliśmy się. Czule i delikatnie. Nie chodziło o sam seks, a raczej o uczucie bliskości. Musiałem wiedzieć, że wciąż tu ze mną jest, a ona potrzebowała upewnić się, że nie jest sama.

Za to w ciągu dnia planowaliśmy, działaliśmy, kolejne pytania zyskiwały odpowiedzi i plan zaczynał robić się coraz bardziej możliwy do wykonania. Niestety nasza największa niewiadoma wciąż pozostawała niewiadomą. Przez co siedziałem teraz z Knoxem i Ghostem w swoim biurze wachając się czy zadzwonić po Blue.

- Stary, jeśli nie chcesz dzwonić to pójdę po nią. Wiesz, że nie mamy wyjścia. - Knoxowi kończyła się cierpliwość na moje zwlekanie. Westchnęłam ciężko i zebrałem się w sobie, wybierając numer swoje starej. Musiałem zadzwonić drugi raz, bo za pierwszym nie odebrała i zacząłem się stresować.

- Tak? - słysząc zaspany głos kobiety, odetchnąłem.

- Obudziłem cię?

- Nie. - z każdą chwilą stawała się bardziej rozbudzona.

- Kłamiesz?

- Tak. - zachichotała - Miałam turbo drzemkę. Czy mój mężczyzna coś ode mnie potrzebuje?

- Przyjdź proszę do mojego biura.

- Aj kapitanie. - znów się zaśmiała i rozłączyła, a ja pokręciłem z rozbawieniem głową.

- Coś się stało? - spytał Ghost.

- Nie. Spała.

- Jak ona się czuje? Niewiele ją ostatnio widać, a jak już się pojawia to zachowuje się jak radosny skowronek.

- Udaje. - przyznałem krzywiąc się - Jest źle, ale woli tego po sobie nie pokazywać.

- Daj znać, jeśli coś moglibyśmy dla niej zrobić. - zapewnili mnie bracia.

- Już wiele robicie. Dajecie jej poczucie, że jest ważna, a to chyba najistotniejsze.

- Puk puk! - naszą rozmowę przerwał Ares, wchodząc do biura z Blue, trzymającą się jego ramienia - Znalazłem Królową jak próbowała sprawdzić czy ze schodów można zjechać.

- Coś sobie zrobiłaś? - momentalnie poderwałam się na nogi.

- Siadaj. - prychnęła i posłała Aresowi wściekłe spojrzenie - Nic mi nie jest i nic takiego nie chciałam zrobić. Dupek jest przewrażliwiony.

- W ostatniej chwili cię złapałem, a lot z drugiego piętra nie byłby miły. - spoważniał, a mnie zmroziło przerażenie - Dobrze, że tam byłem.

- Dziękuje wybawco. - przewróciła oczami - Ale nieść to mnie nie musiałeś. Mam dwie sprawne nogi.

- Dziękuje Ares. - podziękowałem bratu, który skinął mi głową i wyszedł, a ja zaprowadziłem Blue do biurka i usadziłem na swoim fotelu, samemu opierając się tyłkiem o jego blat - Na pewno nic ci się nie stało?

MC Hellhounds - tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz