WTEDY, Hunter
Od ostatniego spotkania minął tydzień. Maddison była trochę na mnie zła, ale po dwugodzinnym obściskiwaniu się w samochodzie, sądzę, że jej przeszło. Gdy tylko sobie o tym przypomnę... cholera. To było najlepsze, co do tej pory mnie spotkało. Czułem ją każdą komórką swojego ciała. Docierała do miejsc, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Już wiedziałem, że wpadłem po całości – miałem za sobą dużo przelotnych znajomości i żadnej, nie odczuwałem nawet w połowie tak, jak z tą dziewczyną. Doprowadzała mnie na skraj pieprzonego szaleństwa.
Ostatnio oddałem jej skradzioną książkę. Wcale się tym nie przejęła, chociaż tylko i wyłącznie przez nią zgodziła się na spotkanie, racja?
To była nasza druga randka, a ja nie zamierzałem zwalniać tempa. Kupiłem jej bukiet białych lilii – czy zbyt poważnie jak na początek? Nie wiem, ale mam to w głębokim poważaniu. Od kiedy umarł tata, nie zastanawiałem się nad tym, co się powinno, a czego się nie powinno. Robiłem to, na co miałem ochotę. Zewsząd otaczały nas zakazy i nakazy, a ja nie zamierzałem hamować się w okazywaniu uczuć. Śmierć taty zbyt mocno dała mi do zrozumienia, że życie było zbyt kruche, by się nimi przejmować.
Spoglądałem w bukiet, zastanawiając się, czy się jej spodoba.
A dlaczego lilie? Symbolizowały piękno i doskonałość – w taki sposób postrzegałem Maddison.
Stałem przy samochodzie, trzymając bukiet za plecami. Denerwowałem się, chociaż ostatnio poszło nam... nieźle.
Kurwa, poszło nam wyśmienicie.
Bałem się, że wycofa się, kiedy najmniej będę się tego spodziewał. Bałem się, że powie, że to nie ma sensu. Bałem się, że nie czuła do mnie tego, co ja czułem do niej.
Ale nawet, gdyby to wszystko miało przynieść mi cierpienie, chciałem tego najbardziej na świecie. Byłem gotowy przyjąć dla niej każdy krzyż.
Kiedy szła w moim kierunku, kąciki jej ust unosiły się ku górze – dobry znak. Zlustrowałem ją wzrokiem, a wtedy...
O Boże.
Wyglądała obłędnie. Miała na sobie długą, żółtą sukienkę w drobne kwiaty. Podkreślała talię i dawała pole do wyobraźni. Dziewczyny zwykły myśleć, że duży dekolt i spódniczki mini robiły na facetach wrażenie, ale to wcale nie tak. Kreacje, które odsłaniały za dużo, były niczym wygrana bez walki. Zresztą, co za satysfakcja, widzieć to, co pozostali wokół? Za to sukienki, które nic nie odsłaniały, a kusiły swoim krojem, sprawiały, że odbierało nam mowę. I chcieliśmy walczyć, by zobaczyć więcej.
- Madd.
- Hunter. – Ugięła kolano, po czym się zaśmiała.
Odwzajemniłem miech. I to by było na tyle, jeśli chodziło o moją śmiałość przy tej kobiecie.
- Wow. Ty... - byłem zdolny tylko się na nią gapić.
- Ja? – ponagliła mnie.
- Wyglądasz ślicznie, Maddy.
- Ohh... - wetchnęła, a jej policzki przybrały różowego koloru.
Prawie zapomniałem, że ręce trzymałem w tyle, by ukryć przed nią bukiet białych lilii. Wyciągnąłem je, wręczając kwiaty dziewczynie.
- Co...? Co to jest? – otworzyła usta ze zdumienia.
- Kwiaty. Dokładniej lilie. Rodzaj bylin cebulowych z rodziny liliowatych. Obejmuje około sto piętnaście gatunków i...

CZYTASZ
Pearl Heart
RomanceNieplanowana ciąża. Dwóch potencjalnych ojców. Jednym z nich jest przystojny, ex chłopak. Drugim? Nowy przyjaciel, który zbyt namiętnie pocieszył ją po rozstaniu. Maddison jest studentką ekonomii, a ta informacja burzy jej świat. Dopiero pozbierała...