- Co ty tu robisz do cholery?!- krzyknęłam na widok znajomej mi osoby której naprawdę nie chciałam widzieć. Zamiast od razu mi odpowiedzieć przeszedł koło mnie wpraszając się do środka. - Słyszysz?!
- Ciebie też miło widzieć.- odpowiedział z bezczelnym uśmiechem opierając się o komodę. Moją komodę w moim domu. I jeszcze nigdy nie miałam takiej ochoty wywalić kogoś z domu.
-To nie jest odpowiedź na moje pytanie.- Powiedziałam już spokojniej uświadamiając sobie że w każdej chwili do domu może wrócić mój brat, bo na rodziców bym raczej tak szybko nie liczyła.
- Oli...- zrobił dwa wolne kroki w moją stronę a ja stałam nieruchomo nie wierząc że on naprawdę tu jest.- Wiesz... stęskniłem się za Tobą rozstaliśmy się w niezbyt przyjemnych relacjach. Chciałbym je naprawić. Wiesz kiedy w sobotę Cie widziałem wyglądałaś tak ... - przerwał na chwile oblizując wargę co sprawiło że byłam bliska odruchowi wymiotnemu i dopiero teraz uświadomiłam sobie że dzieli nas jakieś 20 centymetrów. Zaledwie 20 cholernych centymetrów.-Zayn co ty robisz do cholery?!- ponownie podniosłam głos odpychając go najmocniej jak potrafiłam. -Co ty chcesz tu naprawiać?! Nie chce Cie nigdy więcej widzieć rozumiesz?! Nie pokazuj mi się na oczy! Dla mnie nie istniejesz! zapamiętaj to raz na zawsze "Nas już nie ma i nie będzie" a teraz wynocha ale to już !
- Może troche spokojniej co?- znów się do mnie przysunął i chodź próbował udawać że wciąż jest opanowany, dało się zauważyć że wyprowadziłam go z równowagi. No i vice versa.- Żadnego spokojniej. Wynoś się stąd. Teraz!
- Pożałujesz tego.- Wypchnęłam go za drzwi kompletnie nie zwracając uwagi na jego groźby kierowane w moją stronę.
Jeszcze przez jakiś czas stałam pod zamknietymi drzwiami nie zdolna do jakiego kolwiek ruchu. Nie potrafiłam sobie wyobrazić jak można być takim bezczelnym kretynem jak on. Po tym co mi zrobił, po tym wszystkim... on nadal nie pozwalał mi po prostu odejść i zapomnieć. A ja byłam kompletną idiotką. Jak myśle o tym z perspektywy czasu to on zawsze taki był. Zawsze musiało być tak jak on chciał, nie liczył się z niczyimi uczuciami, nie wyobrażał sobie że ktoś może mu się sprzeciwić, a tu niespodzianka, bo nagle pojawiłam się ja, chodź nawet mi zajęło troche czasu sprzeciwienie się jego woli.Potrząsnęłam głową odcinając się od moich przemyśleń na temat kogoś kto nie był tego wart i spojrzałam na zegarek. Było niewiele po godzinie 15. Byłam wykończona dzisiejszym dniem, a zazwyczaj to właśnie niedziele były najspokojniejszymi dniami tygodnia, za zwyczaj nudne do bólu. Jednak mi to nie przeszkadzało, uwielbiałam mieć jeden dzień zarezerwowany tylko dla siebie. A dzisiajszego dnia absolutnie nie można bylo nazwać wyłącznie moim. Jak na niedziele spotkało mnie zbyt dużo wrażeń. Niedoszły pożar, zakupy i kłotnia z naprawdę dziwnym gościem i w dodatku awantura z Zaynem i to wszystko w parę godzin. Byłam pewna że dzisiaj nie chce już żadnych wrażeń i udałam się na górę, a konkretniej do łazienki, w którj mialam zamiar spędzić najbliższych parę godzin.
***
Rozdział z dedykacją dla kogoś kto by mnie zabił gdyby się nie pojawił.
CZYTASZ
Go to Hell
FanfictionWokół tej dziewczyny jest naprawdę wielu chłopaków którzy się nią interesują. Radziła sobie ze wszelkimi zalotami póki na jej drodze nie pojawił się Luke, który zmieni wszystko. On nie da się spławić tak łatwo. Wyznaczył sobie cel i ma zamiar zreali...