Ale ja chce spać !

791 28 1
                                    

Patrząc mi głęboko w oczy przysuwał swoją twarz coraz bliżej mojej a nasze usta dzieliły już tylko milimetry...i dzwoni telefon. Zaraz zaraz od kiedy w snach z młodym DiCapriem dzwonią telefony i wybrują pod głową. Nadal nie otwierając oczu sięgnęłam ręką pod poduszkę i na oślep odebrałam połączenie.
- Hallo
- Olivia? Słuchaj! Wczoraj wieczorem z nim pisałąm i zaprosił mnie na mecz! To randka prawda? To musi być randka! Hallo, jesteś tam?
- Yhym - o nie wcale mnie tam nie ma. Właśnie w tym momencie wracam do mojego Leonarda...
- Słuchałaś mnie?- zapytała moja przyjaciółka odrobinę poddenerwowana. Ale czy mnie rzeczywiście to obchodziło? Teraz?
- Yhym.- Nie nie słuchałam i jestem w 100% pewna że ona o tym wie i znając ją tak łatwo mi tego nie odpuści. Zwłaszcza kiedy jest taka podekscytowana. Właśnie.. dlaczego ona jest taka podekscytowana? Mówiła o tym?
- Kurde, dziewczyno mam randkę z Rossem, Tym Rossem !
- Bardzooo... się cieszęęę....- Mam nadzieję że ta odpowiedź ją zadowoli, da mi spać i zadźwoni później, o normalnej porze.
- To świetnie bo ty też idziesz.- chyba zaczęłam sie rozbudzać bo zrozumiałam pojedyńcze słowa. Radka, Ross, ty też idziesz... WRÓĆ !
- Czekaj co?!- jak na zawołanie zerwałam się z  łóżka i teraz spoczywałam na nim w pozycji siedzącej.
- No bo widziesz... Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i będę Cię bardzo, bardzo potrzebować.
- Nie ma mowy! Nie zaciągniesz mnie na jeden z tym głupich meczów szkolnych.
- Ale ja tak prosze
- Nawet nie próbuj Nathalie
- Zaraz u Ciebie będę.
- Co? Ale ... Nati !- bezwładnie opadłam na poduszkę i zakryłam się kołdrą po sam czubek głowy. Jestem pewna że jesli naprawdę jest chodź w połowie tak podekscytowana jak przez telefon, to nie mam z nią szans.
Oczywiście się nie pomyliłam. Olivia Nieomylna Thompson - całkiem nieźle brzmi. Nathalie zjawiła się zanim znów zdąrzyłąm zasnąć. Czy ona czatowałą pod domem? Może i mieszkamy dosyć blisko ale dajcie spokój, nie wierze że w 10 minut pokonała 3 dzielące nas ulice. Przez moje ociąganie się, drzwi otworzył jej mój kochany braciszek, który chyba nie miał nic przeciwko i był wręcz zadowolony z faktu że mógł na nią popatrzeć. I czemu mnie to nie dziwi, że jakikolwiek chłopak chce na nią patrzyć? Jest naprawdę piękna.
- Stara, ty jeszcze śpisz? Jest 11.30 - piękna i bardzo wkurzona.
- Nie śpie. Jestem w stanie wyłączenia psychicznego. Musisz kiedyś spróbować. - nawet nie głupi pomysł. Może chociaż na chwile przestałąby trajkotać i chodzić jak nakręcony maly samochodzik. Skąd ona bierze tę energie. Mamy wczesne lato, moze jest na energie słoneczną. Wole nawet tak nie mysleć. Co ja bym z nią zrobiła w np. Lipcu albo Sierpniu ?! 
- O nie nawet o tym nie myśl. Wstawaj, ubieraj się i wychodzimy.- Czy ona właśnie powiedziałą że wychodzimy? Myślałam że przyjdzie, bedzie mnie błagać o to żebym z nią poszłą, ja bedę protestować, potem się zgodze i BA BUM  koniec.
- Gdzie?- spytałam błagalnym tonem głosu. Może i nawet odrobinę płaczliwym...- Ale ja nie chce. Chce zostać tu w łożeczku. Jak dasz mi spokój to nawet zrobie Ci trochę miejsca. Proszeee....
- Jedziemy do galeri. Muszę kupić sobię parę ciuchów. No wiesz... RANDKA.
- Jeśli dobrze pamiętam - a nie mam takiej pewności - idziesz na mecz.
- Po pierwsze, my idziemy, a po drugie: Mecz nie mecz, to jest randka, a na randkę trzeba wyglądać ładnie. Tak? Tak. 
- Spytaj Alice. Jestem pewna że się zgodzi. Obie jesteście mocno szurnięte. - Przyjaciółka wysłąłam mi groźne spojrzenie które udało jej sie utrzymać jedynie przez parę sekund, bo obie wybuchnęłyśmy głośnym i niepochamowanym śmiechem. - Dobra też jestem szurnięta, ale mniej.
- No właśnie Alice nie może. Mo jedną z tych swoich integracyjnych wypraw z ojcem. Wiesz, moja naprawić swoje relacje i te sprawy.
- Co tym razem?- zapytałam dobrze wiedząc że nie jest to coś z czego jest zadowolona nasza przyjaciółka. Już ja ją dobrze znam. I jej ojca też i raczej do galerii to on jej nie zabrał. Po tym jak rodzice Alisson się rozwiedli jednogłośnie stwierdzili że musi mieć kontakt zarówno z matką jak i z ojcem. I tak o to od tamtej pory, czyli około pół roku nasz biedna ale i dzielna dziewczyna jeździ na naprawde wymyśle wyprawy.
- Zabrał ją nad jezioro.... na ryby.- w głosie Nati słychac było szczere współczucie.
- Ona i wędkarstwo? Biedna Ali.... przeżyje kolejną nieprzyjemną lekcje życia.
- Więc co? Zgodzisz się pójść ze mną na te zakupy i na mecz?
- Mój Boże jakim ja jestem dobrym człowiekiem. - co ona ma w sobie że zawsze się zgadzam? Nawet nie musiała wykorzystywac swojej specjalnej miny której używa gdy chce coś ode mnie wyciągnąć. A ja i tak się ugięłam. Musze popracować nad silną wolą. Zanim zdąrzyłam znów się odezwać Nathalie rzuciłą mi się na szyję i wylądowałyśmy na łóżku.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- wołała naprawdę szczęsliwa. Dużo jej do pełni radości nie potrzeba.
- Dusisz mnie...- Nie no że narzekam czy coś ale miło było by dorzyć chociaż tych zakupów...chociaż w sumie aż tak mi nie zależy. - Wiesz co .. ? Leż sobie. Nie przeszkadzasz mi. Naprawdę jest wspaniale.
- Wiem co knujesz i nawet nie próbuj umierać. Ani mi się waż !
- Pójdę się ogarnąć - Bystra bestia i przebiegła. Dlatego właśnie tak trudno cokolwiek przed nie ukryć, o skłamaniu już nie wspomnę. Ma w sobie jakis czujnik i słowo daje nie wiem jak to robi, ale fakt jest taki że robi.
- Zrobisz mi kawę ? Proooszę...- O nie nie ma mowy !
- W tym domu obowiązuje samoobsługa.- Rzuciłam wyjmując z szafy pierwszy lepszy komplet w którym zauważyłam krótkie spodenki. 
Przebierając się w łazience słyszałam nieudolne próby Nathalie włączenia czajnika.... elektronicznego. " Coś tu nie pyka " - usłyszałam. Daję słowo, czasem byla gorsza niż dziecko. Ale zaraz pojawił się mój jakże szlachetny brat i zaoferował jej swoją bezinteresowną pomoc. Tak jakby niby był do niej zdolny. Nie żebym miała coś przeciwko temu, no ale błagam koleś który wchodzi we własnym domu w futryny i pyta od kiedy to tu stoi nie może być dobrym pomocnikiem, wsparciem czy jak tam zwał. Ale co poradzić? Ten matoł od paru dobrych miesięcy leciał na Nathalie i ona na niego też. W zasadzie czasami miałam wrażenie że leci na wszystko ( co jest przystojne i seksowne, więc czemu Calum ?! - jezu fuj. Lecieć na mojego brata. To jest zdecydowanie duże dziecko. Duże bo naprawde niewiele mu brakuje do tych 2m. Nie żeby coś ale w porównaniu do mnie to już drabina. Jeszcze troche mu dorobic i będzie mógł wchodzić do naszego mieskzania przez okno. Wracając do Nati taka już była. Miała te swoje cele do których zdobycia dążyłą. A to że mój brat i przyjaciłka flirtowali... w sumie chyba nawet miałam to gdzieś. Czemu?
1. Generalnie nie mieszam się w życie innych.
2. To do niczego nie prowadziło. Byli do siebie zbyt podobni.
Ona nie potrafiła się zakochać i być z jednym a on nie chciał się zakochać i być z jedną. Jedyne gdzie to prowadziło to do łożka a ja naprawdę nie chciałam godzinami słuchać Nati jaki w tym jest Calum. Pospiesznie dokończyłam związywanie włosów w luźnego koka i zdeterminowana wyszłam z łazienki. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc mamy pierwszy rozdział mojej pierwszej ksiązkę. Przepraszam za wszystkie błędy. 
Każdego kto przeczyta proszę o kom. lub gwiazdeczkę ( dla chętnych jedno i drugię :) ) tak więc zakończyłam moje ogłoszenie parafialne.

Na YouTubie pojawił sie juz zwiastun. Dziękuje kochanej Julii ^^

Do następnego :)
 

Go to HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz