70

54 1 0
                                    


Poranek przyszedł cicho, wypełniony delikatnym śpiewem ptaków za oknem. Słońce wkradało się do sypialni przez zasłony, rzucając złote smugi na łóżko, gdzie Tom i Lia wciąż leżeli wtuleni w siebie.

Lia otworzyła oczy pierwsza. Z uśmiechem spojrzała na Toma, który spał spokojnie, z lekko rozchylonymi ustami i ramieniem nadal obejmującym ją ciasno. Było coś wyjątkowego w tych porankach — prostota, bezpieczeństwo, miłość unosząca się w powietrzu.

Nie chciała go budzić, ale kiedy odsunęła się delikatnie, Tom westchnął i otworzył jedno oko.

– Już wstałaś? – wymruczał z chrypką w głosie.

– Ktoś musi zacząć dzień – zażartowała, pochylając się, by pocałować go lekko w usta.

– Jeszcze pięć minut – mruknął, przyciągając ją z powrotem na swoje ramię.

Lia zaśmiała się cicho, ale w tym momencie z pokoju obok dobiegł ich znajomy głosik:

– Ma-ma! Ta-ta!

– Nasza poranna pobudka – powiedział Tom z uśmiechem, wstając z łóżka.

Razem poszli do pokoju Lary, która już stała w swoim łóżeczku, trzymając się szczebelków. Jej ciemne włoski były lekko potargane, a na buzi malował się promienny uśmiech.

– Dzień dobry, księżniczko – przywitał się Tom, podnosząc ją wysoko w powietrze, co wywołało radosny śmiech dziewczynki.

– Ta-ta! – zawołała Lara, przytulając się do niego mocno.

Lia patrzyła na nich z czułością.

– No dobrze, chodźcie, zrobię nam śniadanie – zaproponowała.

W kuchni unosił się już zapach świeżo zaparzonej kawy. Lia przygotowywała kanapki, podczas gdy Tom z Larą siedzieli przy stole, a mała próbowała dosięgnąć jego kubka z kawą.

– Nie, księżniczko, to jeszcze nie dla ciebie – zaśmiał się Tom, odstawiając kubek poza jej zasięg.

– Mała zaraz nauczy się wszystkiego – zażartowała Lia, stawiając talerze na stole.

Wkrótce do kuchni zeszli Bill, Lana, Gustav i Georg, witając się leniwymi „dzień dobry”.

– Co za rodzinna atmosfera – powiedział Bill, przecierając oczy.

– Cóż, to nasze nowe życie – odpowiedział Tom z dumą, patrząc na Larę, która z entuzjazmem zajadała kawałek pomidora.

– I to jakie słodkie życie – dodała Lana, uśmiechając się do Lii.

Wszyscy zaczęli śniadanie, a w powietrzu unosiła się radość i poczucie wspólnoty. Każdy nowy dzień przynosił coś wyjątkowego — i tego właśnie Lia była pewna, patrząc na swoją rodzinę.

Po śniadaniu wszyscy postanowili spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Ogród za domem tętnił zielenią, a promienie słońca przyjemnie grzały skórę.

Lara, pełna energii po porannej uczcie, biegała chwiejnie po trawie, co chwila przewracając się z radosnym śmiechem. Tom szedł tuż za nią, gotowy złapać ją, jeśli straci równowagę.

– To niesamowite, jak szybko rośnie – powiedział Gustav, obserwując dziewczynkę.

– Zanim się obejrzymy, będzie biegała szybciej niż my – zaśmiała się Lia, trzymając rękę na biodrze.

– W sumie to już teraz masz problem, Tom – żartował Bill. – Widać, że to córeczka tatusia.

– I bardzo dobrze – odpowiedział Tom z dumą, patrząc na Larę, która właśnie próbowała dogonić motyla.

Jestem zakochaną..|| Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz