Rozdział 23

135 10 1
                                    

Ostatni raz na niego spojrzałam. Nie czułam juz żadnych emocji. Strachu, znaczenia, nic. Pustka. Wiem gdzie teraz pójdę! Do chłopaków. Najpierw Jimin. Chociaż z nim nie miałam ostatnio kontaktu. Zobaczę czy nie ma go w domu.
Idę i czuje w sobie chore uczucie mordu. Po drodze wchodzę do byle jakich domów i zabijam wszystkich mieszkańców. Nad każdą ofiarą na ścianie jest widoczny mój podpis. Jess. Tak chyba będę kazała na siebie mówić. Bez nazwiska. Poprostu Jess. Po wejściu do pięciu domów, trafiłam do Jimina. Słodko spał. Obudziłam go mówiąc:
-Jimin! Obudź się! Sugę ktoś zabił! - Oczywiście chciałam żeby wyglądało wiarygodnie wiec wymusiłam łzy.
-Co? Jak to? Kiedy? - udało się. Uwierzył! Biedaczek ... nie wie co go czeka ...
-Tak ale wiem przez kogo nie żyje.
-Jak to? Przez kogo?
Przyłożyłam mu nóż do gardła.
-Przeze mnie. - powiedziałam i lekko się zaśmiałam. Nóż wszedł jak w masło. Jego słodkie jęki i rozlewająca się krew. Przepiękne uczucie. Włożyłam palec w jego jeszcze ciepłą krew i podpisałam się. To samo zrobiłam z całą jego rodziną. Następny był Baekhyun. Potem Jungkook. W końcu przyszedł moment na Changjo. Zostawiłam go na koniec bo mieszka najdalej. On może się bronić. Zaraz, a jak to on mnie zabije? Jego może na razie nie ... na dzisiaj juz koniec z zabijaniem. Liczyłam wszystkich i wyszło mi 147. 147 zabitych osób. Wow.
Wiem! Powiem o tym JR'owi. On się napewno ucieszy!
Skierowałam się w stronę szpitala. To ponoć jego ulubione miejsce!
Dojście tam zajęło mi ok 30 minut. Cały czas myślałam o moim wielkim postępie. Weszłam do mojego kochanego psychiatryka. Zaczynam czuć się jak u siebie w domu.
-JR! Muszę ci coś powiedzieć! Nie uwierzysz! Ej jesteś tu?
-Tak jestem. O co chodzi.
-Dzisiejszej nocy zabiłam parę osób. A w tym moich przyjaciół!
-Changjo też?
-Nie, Changjo nie. Ale Sugę, Jimina, Jungkooka i Baekhyuna. A oprócz nich jeszcze ok 143 inne osoby zostały zamordowane!
-Brawo! Wiesz już co oznacza być mordercą. Masz teraz zupełnie inną psychikę. Ale co z twoimi rodzicami?
- O Boże! Przecież on mnie zabiją za takie coś. Zawiodłam ich. - dotarło do mnie co ja zrobiłam. Zabiłam 147 niewinnych osób, a do tego 4 z nich to byli moi przyjaciele. Jestem potworem. Załamałam się.
- Spokojnie. Ja też zabiłem tyle osób. Niestety Ja zabiłem też naszą ciotkę. Changjo nic o tym nie wie. Ale nie o tym. Twoi rodzice będą się martwić, a jak do nich pójdziesz wyślą cie do psychiatryka. Sama wybierz co chcesz zrobić. Ja na twoim miejscu bym ich zabił.
- Mam zabić kogoś kto dał mi życie? Moich rodziców?
- Mówiłem wybierzesz jak będziesz chciała. Pamiętaj że ja mogę ci pomóc, w każdej chwili.
- Zrobię to, ale ty mi pomożesz. Wiesz jak?
- Jak?
- Będę mieszkać z tobą i Changjo. Do pełnoletności. Ok?
-Ok.
Nie było już czasu. Musze iść do domu zrobić coś żeby rodzice już nigdy się o nic nie martwili.

Jestem już w domu. Kieruje się do pokoju rodziców. Wchodzę do środka, a moi rodzice jeszcze śpią. Nie ma czasu. Zaraz się obudzą do pracy. Wyciągam pistolet. Skoro najpierw kobiety to strzelam do mamy. Prosto w serce. Teraz pora na tatę. Także strzeliłam w to samo miejsce. Wyszłam z mieszkania i ruszyłam do mojego nowego domu. W końcu jestem wolna!

Hej! Podoba się kolejny rozdział? Mam nadzieje że tak bo to ... koniec opowiadania! Może zrobię kolejną część ale jeszcze nie jestem pewna.
Tak więc do ... zobaczenia? Możliwe że już pisać nie będę.
Trzymajcie się cześć!

P.S.
Nie usuwajcie z Biblioteki tej książki bo w niej dodam tytuł 2 części tego opowiadania! Jeżeli w ogóle będzie :)))

Chcę Cię zrozumiećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz