Rozdział 20

114 13 0
                                    

Następnego dnia w starym szpitalu

-A już myślałem że nie przyjdziesz- powiedział JR.
-A jednak przyszłam. - odpowiedziałam. - To co dzisiaj? Dalej będziemy strzelać czy tym razem rzucać nożami?
- Dalej strzelać, bo jeszcze nie umiesz.
- Ok.
Przeszliśmy do sali w której uczyłam się wczoraj. A tak w ogóle to dzisiaj jestem sama z JR'em bo Suga nie mógł a Changjo mię tu przyprowadził ale też musiał gdzieś iść.
Ustawiłam się tak jak wtedy, tyłem do celu. Szybko odwróciłam się i strzeliłam 9. Tym razem moje celowanie trwało tylko sekundę.
-Robisz postępy, ale będziemy mogli uznać że umiesz gdy strzelasz dziesięć razy pod rząd 10.
-Postaram się.
Strzelałam, strzelałam i strzelałam chyba z 2 godziny gdy JR znowu się odezwał.
-Dobra jutro będziesz mieć z tego sprawdzian, a teraz rzucanie nożem. Teraz słuchaj i zapamiętaj, gdy rzucasz ciężar ciała musisz przenieść do tyłu. W momencie rzutu ciężar przenieś w tą rękę którą rzucasz. Rozumiesz?
-No powiedzmy.
-Teraz rzucasz do prawej tarczy.
Ustawił mnie około 10 metrów od tarczy i kazał rzucać.
-A jak ja mam się ustawić? - on się cicho zaśmiał i pokazał w jakim odstępie mieć nogi i jak trzymać nóż. Gdy dalej mi się nie udawało stanął za mną tak że lekko poczułam jego brzuch (umięśniony brzuch mhm ...) na moich plecach. Można powiedzieć: przytulił mnie. Od tyłu. Jego twarz była zaraz obok mojej.
-Widzisz? Tak masz stać gdy rzucasz.
Zarumieniłam się. Po chwili odsunął się ode mnie. Dalej czułam się lekko skrępowana w jego towarzystwie, a co dopiero jak mnie "przytula". Starałam się jak mogłam ale i tak rzuciłam tylko 7.
-Spróbuj z rozbiegu. - zaproponował.
Cofnęłam się trzy kroki do tyłu, potem "pobiegłam" te trzy kroki do przodu, rzuciłam i ... 10 punktów !!!! Tak się cieszyłam że rzuciłam się na szyję JR'owi (tak mocno go przytuliła i założyła mu ręce ba szyję) . Boże! Co ja robię! Jednak nie mogłam przestać a on ... też mnie przytulił. Chwile tak staliśmy a potem (Jakby ktoś nie wiedział) odsunęliśmy się od siebie.
-Dziękuje Ci. - powiedziałam.
-A za co?
-Za to że poświęcasz mi swój czas. To dla mnie bardzo ważne. - uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
-Nie ma za co, i tak mam go dużo.-po chwili ciszy powiedział- No to może powrócimy do uczenia cię?
-Dobrze.

2 godziny później

Rzucanie szło mi całkiem nieźle. Parę ray po 10 , parę 8 i 9. Jestem z siebie dumna.
-Dobra na dzisiaj koniec, jutro masz szkołę a za niedługo północ.
-Matko! Jak ja wrócę do domu! Ktoś może mnie zabić lub zgwałcić! -spanikowałam.
-Mogę cię odprowadzić kawałek ... jeśli chcesz.
-A możesz? - zapytałam z nadzieją.
-Tak mogę.

45 minut później

-Dziękuje że mnie odprowadziłeś.
-Nie ma za co.
Nastąpiła niezręczna cisza. Po chwili o powiedział.
-To ja już chyba pójdę.
-No ... tak.- powiedziałam i odruchowo, przysięgam odruchowo pocałowałam go w policzek. On się lekko zarumienił za to ja byłam czerwona jak burak!
Chwile staliśmy i on w końcu poszedł.

Witam, i już na wstępie przepraszam za powtórzenia! Np. ciągle na końcu powtarzałam słowo "chwila". Masakra!
Mam nadzieje że się podobało, trzymajcie się! Czeeeść!

Chcę Cię zrozumiećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz