Rozdział 17

109 13 0
                                    

-Co wy tu robicie? -zapytał nas męski głos. Kojarzę go ...
-A kto pyta? - spytał niczym nie wzruszony Changjo. Nagle zza rogu wyszedł ... V!
-Nie znasz mnie? Jaka szkoda! Jestem V. A wiesz dlaczego? V oznacza Victoria czyli zwycięstwo, co z kolei że ja zawsze wygrywam.- powiedział. O czym on do cholery bedzi ?!
-Fajnie że wygrywasz, ale co to ma do rzeczy? - Changjo też był wyraźnie zirytowany tą wypowiedzią.
-Niestety dla was to nie jest dobrze że ja wygrywam ... a szczególnie dla Jessici. - odpowiedział złowieszczo V.
Nagle zza pleców w obu rękach wyciągnął pistolety. Nie wahając się strzelił do mnie. Czas stanął mi w miejscu. Poczułam mocne pchnięcie. To był Suga. Obronił mnie. Niestety kula trafiła go w ramię.
-SUGA !!!!! Nie! Dlaczego? - krzyczałam płacząc. On nie może zginąć.
Z łzami w oczach spojrzałam na tego popierniczonego debila który chciał mnie zabić. Miałam ochotę go zamordować. On z chamskim uśmieszkiem wychował do mnie znowu. Tym razem nie strzelił bo Changjo od tyłu przyłożył mu nóż do gardła.
-To koniec ... dobranoc.- powiedział mój przyjaciel podcinając mu gardło. Rudzielec padł bez życia na podłogę.
-Szybko, musimy zadzwonić po pogotowie! Przecież on może zginąć!
-Nie możemy. Przecież dowiedzą się że zabiliśmy tego gnoja. Trzeba go tam zanieść. - powiedział Changjo i wziął go na plecy. - Jessica, weź od tego tam pistolety. Przydadzą się. - zrobiłam tak jak kazał. Biegliśmy przez las gdy nagle weszliśmy na ulicę. Z tamtąd było jakieś 5 minut do szpitala. Wbiegliśmy do budynku. Podeszłam do pielęgniarki i powiedziałam.
-Przepraszam, czy mogła by nam pani pomóc? - zapytałam pokazując chłopaków. Ona tylko skinęła twierdząco głową. Przyszła z wózkiem i zawiozła Sugę do sali segregacji. Nie mogliśmy tam wejść. Musieliśmy czekać na lekarza ...

30 minut później

Postanowiłam zadzwonić do mamy Sugi. Powinna przyjechać za jakieś 5 minut. Boże, on nie może zginąć. Ta sytuacja jest taka sama jak ta z Luhanem w roli głównej. Jak ta historia się powtórzy to ja się chyba zastrzelę. Nie przeżyje kolejnej straty...
Pani Min w końcu przyjechała. Od razy podeszła do mnie.
-Co się stało? Co z moim synem? - historycznie zapytała. Razem z Changjo wymyslilismy historyjkę że jakiś idiota zaczął strzelać i trafił Sugę. Mało prawdopodobne ale pani Min uwierzyła.

15 minut później

Z sali segregacji wyszedł lekarz który operował Sugę.
-Przepraszam, czy to wy jesteście rodziną Min Yoongi'ego?
- Ja jestem jego matką, a to jego dziewczyna i ... brat.
-Stan pacjenta jest stabilny. Niestety stracił dużo krwi ale nie ma zagrożenia życia. Będzie podlegał hospitalizacji jeszcze tydzień. -powiedział i odszedł. Odetchnęłam z ulgą.

Witam w kolejnym rozdziale " Chcę Cię zrozumieć ". Podobało się? Jak nie to napisz w komentarzu co poprawić ^^ a jak tak to daj vote na zachętę ^^ oczywiście jeżeli chcesz
Trzymajcie się! Czeeeść!

Chcę Cię zrozumiećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz