!Notka pod rozdziałem!
Nie zeszłam na kolacje. Nie miałam ochoty. Kułam, kułam i jeszcze raz kułam. Chciałam zdać dobrze te pieprzone egzaminy i wyjechać stąd. Najlepiej do Norwegii, lub Australii. Nie miałam określonego klimatu, który lubiłam. Za to kochałam wręcz cudowne widoki.
Rano obudziłam się przed budzikiem. Przetarłam twarz, sięgnęła telefon po kolei sprawdzając wszystkie newsy na portalach. Po paru minutkach wstałam, ścieląc za sobą łóżko. Wzięłam czarne rurki zawieszone przez oparcie krzesła, szarą bluzkę, która leżała na stosie wyprasowanych ciuchów przez mamę i świeżą bieliznę z szuflady. Pokierowałam się do toalety gdzie odbyła się moja poranna toaleta. Miałam czas na wyprostowanie włosów co zdarza się raz na ruski rok.
Zeszłam na dół do kuchni. Przywitałam się z mamą prosząc ją o kubek kawy, który po chwili otrzymałam. Zaraz po mnie do pomieszczenia wszedł Jackson.
-Źle się czuję. -Zaskamlał, robiąc markotną minę.
-Jackson, musisz chodzić do szkoły. -Rzuciła rodzicielka, wycierając mokre szklanki. Chłopak zaczął marudzić coś pod nosem idąc z powrotem na górę.
-Jackson to jedziesz?! Bo nie wiem czy mam iść na autobus! -Krzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi.
-Przejął się tą Jennifer. -Westchnęła starsza kobieta.-Dziwisz mu się. Nazywał ją żoną. -Odparłam, biorąc łyk kawy.
-Jedziemy? -Usłyszałam głos brata tuż za mną.
-Jasne. -Odpowiedziałam od razu. Pożegnałam się z mamą, zabrałam z góry torbę i telefon.
-Załóż bluzę i nie zakładaj trampek. Na dworze leje. -Powiedziała mama, widząc jak idę na korytarz.-Co?! -Pisnęłam. -Wyprostowałam włosy. -Wydęłam usta zakładając białe air force. Zarzuciłam na ramiona kurtkę dżinsową z materiałowymi rękawami i kapturem jak u bluzy. Wzięłam torbę i wyszłam trzaskając drzwiami.
-Hej. -Pocałowałam w policzek Elize. Dziewczyna oderwała wzrok od facebook'a i spojrzała na mnie, mierząc mój strój, moją twarz i włosy. Zmarszczyłam brwi widząc jej zachowanie.
-Musimy pogadać, ale nie teraz. -Rzuciła, zawieszając plecak na ramieniu i odeszła. Przygryzłam wargę widząc jak odchodzi. Przeczesałam palcami końce włosów zastanawiając się o co może jej chodzić.-Bu! -Poczułam zaciskające się palce na mojej talii przez co odskoczyłam.
-Oszalałeś? -Wysyczałam przez zęby widząc śmiejącego się Justina. Woah kolego od kiedy jesteśmy w tak super kontakcie, że podchodzisz do mnie na korytarzu.-Czy to pytanie retoryczne? -Zaśmiał się. Przygryzłam wewnętrzne policzki patrząc w jego oczy dłuższą chwilę. Zacisnęłam usta, biorąc jego nadgarstek skierowałam się poza budynek szkoły.
-Justin?
-Taaaak? -Zawołał wesoło.-Czy ty jesteś jakiś nienormalny? -Szepnęłam przybliżając się do niego bliżej. -Jak mogłeś jarać przed lekcjami?! -Podniosłam ton szeptu, jednak starałam się aby tylko on słyszał moje pytanie.
-A co w tym złego? -Zapytał kładąc ręce na moich biodrach. Natychmiast wzięłam jego dłonie. Czułam jak ciśnienie mi się podnosi widząc jego uśmiech od ucha do ucha.
-Co w tym złego? -Krzyknęłam zwracając uwagę paru osób przed bramą. -Justin do cholery. -Jęknęłam marszcząc czoło.
-Zaprowadzisz mnie do domu? Możemy iść do ciebie, jeśli nikogo nie ma. -Rzucił wstając, chwytając moje ręce. Moje oczy otworzyły się szeroko. Wyrwałam obie dłonie kładąc je do kieszeni kurtki.
-Idź do domu, wyśpij się cokolwiek. Idę na lekcje, Justin. Na razie. -Kiwnęłam głową, popychając biodrem drzwi, weszłam do środka.Eliza unikała mnie cały dzień. Wychodziłam z siebie widząc jak kątem oka spogląda na mnie na matematyce. Wyszłam z sali jako jedna z pierwszych, wpadając na kogoś. Potarłam czoło spoglądając w górę.
-Wróciłeś. -Rzuciłam widząc przed sobą Justin'a ubranego w czarne rurki, białą koszulkę i moro kurtkę.
-Musiałem na angielski. -Wzruszył ramionami. -Chciałem cię przeprosić za to wcześniej. -Podrapał się po karku. -Nie wiem co mnie napadło. -Zaśmiał się delikatnie pod nosem.
-Lepiej mi powiedz czy powtórzyłeś wszystko? -Zapytałam ignorując to co mówił.
-Niby tak, ale to za trudne. Nie potrafię wszystkiego wykuć. Mam nadzieje, że chociaż coś będę wiedział na temat Fenny Hill.-Przynajmniej pamiętasz jej godność. -Zaśmiałam się.
-taa. -Odwzajemnił uśmiech.-W sumie to się nie znamy. -Usłyszałam zza siebie głos El. Posłałam Justin'owi znudzone spojrzenie i odwróciłam się na pięcie.
-O czym chcesz pogadać? -Zapytałam krzyżując ręce na piersi.-W sumie już nie mam o czym. -Pokiwała głową i poszła. Jedna z moich brwi uniosła się w górę.
-O chuj ci chodzi dziewczyno? -Szepnęłam do siebie.
-Wszystko okey? -Poczułam na ramieniu dłoń Justin'a.
-Nie wiem. -Wzruszyłam ramionami. -Muszę już iść. -Dodałam, kierując się w stronę mojej przyjaciółki.Westchnęłam widząc jak skręca do damskiej toalety. Otworzyłam drzwi tuż za nią.
-Przestań się zachowywać jak pieprzona pięciolatka i powiedz o co ci chodzi. -Warknęłam widząc jak poprawia swojego koka.
-O nic. -Odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
-Jak to o nic? Cały dzień mnie unikasz. -Zarzuciłam rękoma w górę.-Przecież masz nowego kolegę. Leć do niego, na co jeszcze czekasz. -Zaśmiała się z niesmakiem.
-Jesteś zazdrosna o Justin'a?! -Pisnęłam. -Poważnie...
-Gdzie się podziała Natalia, którą znałam od dawna? Już się nawet nie uśmiechasz jak kiedyś. Wszystko co robisz jest takie wymuszone. Co, może się nie wysypiasz, bo ktoś spędza u ciebie noce? -Uśmiechnęła się ironicznie.-Chyba sobie żartujesz? Za kogo ty mnie masz?!- Wręcz krzyknęłam patrząc jej prosto w oczy, jednak ona nie patrzyła w moje.
-Znałam dawną Natalię, która do mnie dzwoniła, interesowała się mną, troszczyła się o mnie. -Powiedziała spokojnie pierwszy raz na mnie spoglądając.
-Nie mam czasu być przy tobie przez cały czas. Uczę się. Dobrze wiesz, że chce zdać dobrze egzaminy.
-Tobie w głowię tylko egzaminy. -Westchnęła.-Gdybyś mnie szanowała, zrozumiałabyś to. Nie jesteś pępkiem świata Eliza, zrozum to w końcu. -Odparłam patrząc na nią ostatni raz. Zaraz po tym wyszłam i skierowałam się w stronę sali anglistycznej.
***
nigdy nie lubię się narzucać, ale widząc że jeden rozdział czyta ponad 40 osób(!!! tak dla mnie to dużo!!!) jestem mega zadowolona z siebie, dziękuje wam za to! Ale myśląc bardziej motywacyjnie jakby co druga/trzecia dała gwiazdkę, a 1/10 napisała komentarz to by dopiero było WOW i wtedy po prostu nie umiałabym odejść od laptopa i przestawać pisać :3
CZYTASZ
U don't care, so [J.B ff]
FanfictionPotraktuj mnie jak kolejną ze swoich zabawek. Przecież wiem, że niczego nie mówisz poważnie. Wspólnie plany i marzenia - nie do spełnienia. A wiesz dlaczego? Bo robisz wszystko pod publikę, pod swoich głupich kumpli? Kim byś był bez nich? Może wtedy...