Nine.

630 31 9
                                    

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Odkryłam kołdrę i wstałam obolała z łóżka. Spojrzałam przed siebie widząc gigantyczne lustro, a w nim swoje odbicie. Cholera, to nie mój pokój. W dodatku miałam na sobie tylko stanik i krótkie spodenki z wczoraj.

-Śpiąca królewna, czy jak to tam było. -Parsknął Justin wchodzący do pokoju. Był w samych dresach, na co mój wzrok zatrzymał się na jego wyrzeźbionym brzuchu.

-Możesz mi to wytłumaczyć? -Pisnęłam, zasłaniając rękoma odsłonięty biustonosz.

-Co tu wyjaśniać? Po co się zasłaniasz, skoro masz na sobie stanik i spałaś w tym ze mną? -Zapytał marszcząc czoło w niezrozumieniu.

-Ja robiłam co z tobą? -Powiedziałam powoli otwierając usta.

-Zalałaś się wczoraj nieźle. Pamiętasz cokolwiek? -Otworzył okno, po czym rzucił się na łóżko obok mnie.
-Tak. -Odpowiedziałam unosząc brwi.

-To jak piłaś z pępka jakiejś dziewczyny? Tańczyłaś na stolę z jakąś blondynką. -Zaśmiał się grzebiąc w swoim telefonie. Poczułam jak robię się czerwona.

-Justin, a my? -Skinęłam w jego stronę.

-Co? -Zmarszczył brwi. -Nie. -Zaśmiał się odkładając iphone na półkę nocną. -Tylko spaliśmy. Chciałem zawieść cię do domu, ale nie miałaś klucza, a nie chciałem żeby matka cię widziała w takim stanie. -Odpowiedział patrząc w moją stronę. Zatrzymał wzrok na ręcę zakrywającej mój biust.

-Och, daruj sobie Blanck, widziałem już cycki. -Wywrócił oczami.

-Pieprzyć to. -Powtórzyłam jego gest, siadając na łóżku. -Gdzie jest moja bluzka? -Zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie z rozbawieniem.

-Skąd mam to wiedzieć? Chyba ściągnęłaś ją w taksówce, jak za wszelką cenę chciałaś mnie przelecieć. -Wytłumaczył.

-Na pewno nie. -Pokiwałam szybko głową.

-Racja, ale to by było śmieszne. -Parsknął, włączając telewizje. -Ale nie wiem gdzie jest twoja koszulka. Możesz otworzyć szafę i wziąć jaką moją. -Wzruszył ramionami, pokazując ręką na lustra za mną. Odwróciłam się biorąc pierwszy lepszy zwykły szary t-shirt. Ubrałam go, wciągając ją do spodenek. Była trochę duża, ale lubię takie luźne ciuchy,

-Umm Justin?
-Hmm? -Podniósł brwi patrząc raz na mnie, raz na telewizor. Poważnie chłopcze oglądasz powtórkę Plotkary.

-Oglądasz plotkarę? -Zapytałam zdziwiona.

-Tak. -Jęknął. -dwa słowa, dziewięć liter i jestem twoja. -Westchnął, kładąc rękę na piersi, patrząc na mnie.

-To coś pomiędzy daj żarcie, a kocham cię? -Zapytałam z uśmiechem. Chłopak odwzajemnił uśmiech kiwając głową. - Chciałam zapytać o to czy mnie odwieziesz? Oczywiście nie chcę robić problemu. -Podniosłam ręce w geście obronnym.

-Jasne, ale najpierw dokończę odcinek. -Odpowiedział, klepiąc miejsce obok siebie.

W domu znalazłam się po jakiś dwóch godzinach. W kroczeniu po korytarzu towarzyszyła mi cisza. Wzięłam z kuchni tabletkę na ból głowy, którą popiłam wodą z kranu. Westchnęłam ruszając na górę do swojego pokoju. Otworzyłam białe drzwi, za którymi ujrzałam śpiącego Jacksona z Cody'm.
-Co do cholery! -Krzyknęłam, na co oby dwoje skrzywili się, powoli otwierając oczy.

-Cześć Nat. -Zawołał przyjaciel przecierając twarz. -Co do... -Spojrzał na osobę śpiącą u jego boku, po czym spadł na podłogę.
-O co chodzi? -Wybełkotał Jackson odrywając twarz od poduszki.

-Czemu spałeś z Cody'im?
-Powiedz mi lepiej gdzie ty byłaś przez całą noc? -Zapytał wstając z łóżka. Skrzyżowałam ręce na piersi, zagryzając wnętrze policzka.

-Zapytałam pierwsza. -Odpowiedziałam. Jackson zaśmiał się pod nosem, wychodząc z mojego pokoju. -Simpson? Powiesz mi o co chodzi? -Uniosłam brwi, czekając na drastyczne rozwiązanie sprawy.
-Ta twoja przyjaciółka...
-El. -Przypomniałam.

-Tak, Eliza. Wpadła na całkiem ciekawy pomysł. -Podrapał się w kark. -Gdzie byłaś? -Dodał po chwili.

-Kurwa, powiesz mi co to był za pomysł? -Warknęłam, widząc jak podnosi swoją koszulkę z podłogi. Chłopak skrzywił się.

-Chciała zabawić się ze mną i z Jacksonem. Wiesz, trójkąt. -Przewrócił oczami. -Lecz tak jak myślałem, okazała się być cnotką. I uciekła. Byliśmy śpiący i zasnęliśmy. To tyle. -Wzruszył ramionami. Moja szczęka opadła. Poważnie Eliza miała taką szansę i jej nie wykorzystała? Przecież Cody Simpson to jej ideał od wielu lat. -No więc skarbie, gdzie ty byłaś? -Uśmiechnął się opadając z powrotem na moje łóżko.

-Jak mogliście zostawić mnie samą? -Zmarszczyłam brwi podchodząc do szafy.

-Nie byłaś sama. -Rzucił śledząc mnie wzrokiem. -Świetnie się bawiłaś, a później sama zniknęłaś. -Odparł układając poduszkę.
-Szukaliśmy was. -Westchnęłam wywracając oczami. Odwróciłam się w jego stronę trzymając w dłoni szaro czarną bejsbolówkę z Nike, czarne rurki i bokserkę.

-Szukaliśmy? Z kim szukałaś? -Zdziwił się. Wciągnęłam powietrze przez zęby,

-Z Justin'em. -Wyrzuciłam z siebie.

-Spędziłaś noc u Bieber'a?! -Prawie krzyknął.

-Pojebało cię, Jackson mnie zabije jak się dowie. -Szepnęłam w jego stronę oburzona.
-Spałaś z nim?

-Oszalałeś? Nie należę do takich dziewczyn. -Zamknęłam oczy.

-Normalna dziewczyna wykorzystała by okazję. -Zaśmiał się rzucając we mnie poduszką.

-El też z wami nie spała, wielkie mi halo. A w końcu to ty jesteś jej perf boy'em. -Syknęłam idąc w wyjścia.

-Co? -Zapytał, a ja właśnie sobie uświadomiłam co powiedziałam. Przeklęłam w głowię. Jaką ty jesteś kretynką, Natalia.
-Nic nie wiesz. Zapomnij o tym. -Machnęłam ręką z zażenowaniem na twarzy.

-Wedle uznania, skarbie. Ale niech sobie znajdzie innego, bo nie jestem nią zainteresowany. -Rzucił. -Wychodzisz gdzieś?

-Idę coś zjeść. -Odpowiedziałam krótko.

-Pójdę z tobą. -Zawołał zakładając na siebie swoje ubrania.

-Ale ty stawiasz. -Zaśmiałam się kierując ciało w stronę łazienki. -Nie jestem nią zainteresowany. -Przedrzeźniałam go, patrząc w lustro nad umywalką. -Co za palant.

U don't care, so [J.B ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz