licze na wasze serduszka.
-Jak tam Blanck? -Widziałam jak Eliza dumnie kroczy przez korytarz szkolny. Była ubrana w czarne legginsy, szary top, na który nałożona była ramoneska. Poczułam się dziwnie patrząc na jej uśmiech. Uniosłam brwi myśląc jak ja wyglądam - Czarne spodnie, czarna bluzka, na to Bluza ze wstawką kamizelki dżinsowej. Kaptur na głowie, naciągnięte rękawy na dłonie. Porażka. -Co ty taka przygnębiona? -Zapytała z małym uśmiechem. -Coś się stało? - Kosmyk jej rudych włosów opadł, kiedy przechyliła głowę patrząc na mnie.
-Tak. Jest rano, jestem przed matematyką, jestem cholernie zmęczona. -Zaśmiałam się delikatnie.
-No tak. -Zacisnęła usta, słysząc moje stałe narzekanie. Po chwili uniosła brwi, jakby chciała mi coś przekazać.
-Hej dziewczyny. -Usłyszałam głęboki męski głos Dana. Przywitał się z El, po czym dał mi buziaka w policzek. -Co tam? Jak tam? Nie znikaj mi tak więcej Nat, wszyscy się martwili. -Dodał ostatnie zdanie biorąc jedną z moich rąk.
-Siema. -Mruknął Justin, przechodząc koło nas, nawet się nie zatrzymując. Odprowadziłam go wzrokiem do końca korytarza, czując jakbym zaraz zwymiotować. Nie chodziło o to, że Justin mnie obrzydza, tylko jak pomyśle o tym wszystkim...trzy razy nie.
-Natalia?
-Co?
-Dziwnie się zachowujesz. -Eliza zmarszczyła czoło. -Dobra. -Westchnęła. -Pogadamy później. -Rzuciła, machając ręką po czym ruszyła w stronę schodów.
-Coś nie tak? -Zapytał Dan.
-Pewnie ma okres. -Wzruszyłam ramionami, następnie żegnając się z chłopakiem.
Lekcje mijały jak katorga. Nie potrafiłam się na niczym skupić.
Cały angielski byłam wpatrzona w obojętną twarz Justin'a. Co zrobiłam nie tak, że się do mnie nie odzywa?
-Obejrzymy krótki film, na który temat będziecie musieli napisać referat. -Powiedział Profesor. W klasie zabrzmiały jęki niezadowolenia. -Temat nie jest prosty. Wsłuchajcie się dobrze, róbcie notatki, zapamiętujcie mniej ważne rzeczy. To może być wasza praca semestralna. -Dodał.
Otworzyłam mój brudnopis, do ręki wzięłam ołówek. Oparłam się o ścianę, wpatrując się w telewizor.
"To nie jest film. Nigdy nie polubisz mnie tak samo jak ja polubiłam Ciebie. Nie jestem tą ładną, modną dziewczyną, tą którą zna cała szkoła. Popular Kid. -Zaśmiała się dziewczyna o długich, ciemnych, brązowych włosach. -Nie. Jestem tą o której przyjaciele, jak i wszyscy inni zazwyczaj zapominają. Zawsze na drugim planie. Nie biorę udziału w żadnych domówkach, imprezach. Jestem przypadkowym przechodniem, który codziennie przechodzi obok Ciebie nie zauważony. Ty jesteś tym popularnym, który przyjaźni się ze wszystkimi. Ale, hej tak jak powiedziałam- to nie jest film. Nigdy mnie nie pokochasz. Cholera, ty mnie nawet nie polubisz. Więc dlaczego wciąż mam nadzieje na moje fantazje z tobą?"
I znów to zrobiłam. Spojrzałam w jego oczy, które dzisiaj pierwszy raz wpatrzone były we mnie. Powiedziałabym, że film może opowiadać o mnie, ale... Chyba mnie Lubi, trochę szkoły mnie zna, Mam przyjaciół i chyba go nie kocham. Justin odwrócił wzrok w stronę okna.
Mam dość.
Przepraszam, że nie było mnie tak długo. Obiecuje dodawać rozdzaiły systematycznie. Piszcie komentarze co sądzicie o zachowaniu Justina i innych postaci. :*
CZYTASZ
U don't care, so [J.B ff]
FanfictionPotraktuj mnie jak kolejną ze swoich zabawek. Przecież wiem, że niczego nie mówisz poważnie. Wspólnie plany i marzenia - nie do spełnienia. A wiesz dlaczego? Bo robisz wszystko pod publikę, pod swoich głupich kumpli? Kim byś był bez nich? Może wtedy...