17

502 27 15
                                    

Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze, lovv!!


-Dzisiaj Impreza u Cody'ego! -Usłyszałam zachwycony głos Elizy zaraz po odebraniu telefonu.

-O nie! Nie ma mowy! Jestem zajęta. -Powiedziałam szukając resztek chipsów w paczce. Zesunęłam się z łóżka, aby otrzepać się z przypraw. 

-Czy ja słyszę Orange Is The New Black? -Moje oczy rozszerzyły się, aż w końcu dopadłam laptopa i zatrzymałam odcinek serialu. 

-Co ty gadasz? - Usiadłam na podłodze obok wyciszonego laptopa.

-Natalia, ubierz się. Zrób coś ze sobą. Od jakiegoś czasu jesteś inna. -Powiedziała, a ja jedynie przewróciłam oczami. -Powiedziałam Cody'emu, że będziemy, więc będziemy. Będę za pól godziny. -Rozłączyła się. 

Przeklinałam siebie, ją, imprezę u Cody'ego. Nie chciałam tam iść. Wolałam być nudną nudziarą. Nudną nudziarą? Tak, nudną nudziarą. 

Umyłam twarz następnie nakładając makijaż: podkład, bo od jakiegoś czasu wyszły mi brzydkie Chrostki na policzku, puder, tusz do rzęs. Rozpuściłam koka, który spowodował, że moje włosy były delikatnie pokręcone. Nałożyłam na siebie czarne spodenki i szarą koszulkę. Usiadłam na łóżku, dokańczając odcinek. 

***

Na domówkę poszłyśmy pieszo. Cody mieszkał przecznicę dalej. Ludzi było opór, na szczęście dużo z nich znałam. 

Po paru godzinach, wciąż trzeźwa, po tym jak trzymałam jakiejś dziewczynie włosy przy kiblu postanowiłam wyjść na zewnątrz. 

-A co ty tak sama siedzisz? -Zapytał Stella siadając obok mnie. -Napij się. -Zaproponowała podając mi piwo smakowe.

-Nie czuję się dzisiaj na imprezę. -Odpowiedziałam z uśmiechem patrząc na blondynkę. 

-Przyszłaś sama? -Upiła łyk swojego alkoholu.

-Z Elizą, ale ona kręci się wokół Cody'ego. Chociaż to totalny frajer. -Pokręciłam głową. 

-Cody? Spoko z niego chłopak. -Wzruszyła ramionami. -Gdzie twój brat? 

-Nie wiedziałam, że tu jest. -Otworzyłam szerzej oczy, co wywołało śmiech dziewczyny.

-Już Cię bierze. -Odpowiedziała z ogromnym uśmiechem. -Ekstazaaaa. -Zasyczała.

-Co proszę? -Zapytałam zdziwiona. 

-Dałam Ci Purple Drinka. -powiedziała. Byłam przerażona tym co wypiłam właśnie do dna. 

-Chcesz mnie zabić? -Krzyknęłam, łapiąc się za głowę.

-Nic Ci po tym nie będzie, wyluzujesz się. -Odpowiedziała. 

-Idę siku. -Wstałam idąc w stronę małego lasku.

-Nie pójdziesz do toalety?

-Jest cała zarzygana. -Odpowiedziałam z niesmakiem. 

Kiedy załatwiłam potrzebę, wstałam, zapięłam spodnie kładąc do środka bluzkę. Czułam się całkiem zwyczajnie po tym "napoju". Nie wiedziałam jakie ma działania, ale nie widziałam żadnych latających jednorożców, ani chodzących krasnali. Wszystko było takie, jakie powinno. Może oprócz trzech chłopaków popalających zielsko kilka drzew dalej. Chyba patrzyłam na nich za długo, bo mnie zauważyli.

-Chcesz zapalić? -Usłyszałam jak jeden z nich zwrócił się w moją stronę. Chcąc zignorować poszłam dalej. "Raz się żyje" pomyślałam. 

-A macie coś dobrego czy tylko uliczny szajs? -Zapytałam idąc w ich stronę udając, że chociaż trochę się na tym znam.

-My zawsze mamy coś dobrego. -Odpowiedział ten sam chłopak, który zaproponował mi narkotyk. Drugi zapalił zapalniczkę tuż przed moją twarzą. 

-Ładniutka. -Stwierdził, świecąc ogniem. -Zapal Buszka mała. -Podał mi blanta,a ja nie wiedziałam jak mam się za to zabrać. Wzięłam go w dwa palce. 

-Ciągnij, bo zgaśnie. -Poczuł mnie znów pierwszy. Spojrzałam na trzeciego z nich w kapturze, jak porządnie się zaciąga, trzyma chwilę i dopiero wypuszcza. Zrobiłam to samo, następnie biorąc jeszcze dwa buchy. Oddałam skręta chłopakowi. Najdziwniej czułam się z tym, że nie wiedziałam jak wyglądają, ale oni wiedzieli jak ja wyglądam. 

-Pójdę już, dzięki chłopaki. -Rzuciłam, chcąc odchodzić, jednak poczułam mocne pociągniecie za nadgarstek. 

-Myślałaś, że to tak za darmo? -Zapytał trzymając mnie mocno, po czym popchnął mnie na drzewo.

-W tym świecie nie ma nic za darmo. -Odpowiedziałam kładąc ręce na jego karku. Kiedy zaczął się do mnie przymilać, raz a solidnie uderzając kolanem w jego krocze. Chłopak zwinął się na ziemie. 

-Ty suko. -Jęczał leżąc, trzymając się za obolałe miejsca. 

Usłyszałam śmiech jego kolegów. 

-Podobasz mi się. -Powiedział, któryś z nich. 

-Zostaw ją. -Trzeci chłopak zaczął iść w moim kierunku, co sprawiło, że nerwowo przełknęłam ślinę. Było ich dwóch, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę co może się zdarzyć. -Fajna koszulka. -Stwierdził pociągając lekko za materiał, który momentalnie wypłynął z moich szorów. -Na tobie wygląda lepiej niż na mnie. -Rzucił stojąc na przeciwko mnie.Zmarszczyłam czoło, próbując ujrzeć jego twarz. I już dokładnie wiedziałam kto to jest, już dokładnie wiedziałam skąd mam tą koszulkę, już dokładnie wiedziałam dlaczego imprezy nie są dla mnie. 

U don't care, so [J.B ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz