Wstałam pierwsza. Wzięłam swoje pościele na górę i ogarnęłam sypialnie, żeby jako tako wyglądała na czystą. Zeszłam na dół wstawiając wodę na kawę. Kochałam to, że mimo zegarek pokazywał dziewiątą na molo ludzie jedli śniadanie, jeździli na fishboardach, na plaży biegali. I ta pogoda! Słoneczko, temperatura przekraczająca dwadzieścia pięć stopni. Zycie jak w raju, przysięgam.
Zaparzyłam kawę idąc z powrotem do salonu. Justin spał jak dziecko, aż szkoda byłoby go nie obudzić. Jednak tym razem się powstrzymam. Dopiłam kawę i poszłam się wykąpać. Następnie ubrałam się w biały zwiewny topcrop i dżinsowe spodenki poszarpane w nogawkach. Pod spód założyłam strój kąpielowy co tylko jeszcze bardziej wprawiało mnie w typowo wakacyjny nastrój. Włosy delikatnie rozczesałam palcami i wzięłam na lewy bok.
Wszystko by było jeszcze lepsze gdybym nie była głodna, lub gdyby lodówka była pełna, a nie dosłownie pusta. Nie znam Florydy, wiec pewnie jakbym poszła sama na zakupy to bym się zgubiła. Włączyłam troszkę głośniej radio w kuchni z myślą, że może to wyciągnie blondyna ze snu. Strzał w dziesiątkę. Po chwili Justin zaczął wiercić się po kanapie i powoli otwierać oczy.
-Hej. -Powiedział zaspanie, przeciągając się.
-Cześć. -Powiedziałam z uśmiechem wiedząc, że zaraz będę najedzona.
-Chodź do mnie. -Usłyszałam jego zachrypnięty głos. Podeszłam wchodząc w jego rozchylone ramiona. Przytulił mnie z całej siły kiedy usiadłam pomiędzy jego nogami. Oparł głowę na moich plecach. Delikatnie masowałam jego dłonie.
-Wstajesz już? -Zapytałam, czując jak mój żołądek zaczyna pożerać sam siebie.
-A muszę? -Czułam jego ciepły oddech na karku.
-Tak. -Powiedziałam stanowczo. -Zostawiasz mnie na noce, śpisz w dzień. A lodówka jest pusta! -Zaśmiałam się słysząc jak cicho mnie papuguje. -Frajer. Wstawaj już. -Rzuciłam wyrywając się z jego objęć.
Parę minut później chłopak wstał z łóżka i ruszył w kierunku łazienki. W tym czasie posprzątałam salon. Ubrał się w białą koszulkę i dresowe spodenki do kolan. Na głowę nałożył czarną czapkę z daszkiem.
-Nie sądzisz, że przez tą czapkę słońce Ci przygrzeje mózg? -Zapytałam zakładając białe niskie trampki.
-Nie sądzę. -Syknął robiąc głupia minę. -Chciałem wziąć na wakacje moją ziomalke a nie matkę. -Zaśmiał się wychodząc z domu.
Wyszłam zaraz za nim, zamykając drzwi na klucz drzwi.
-Schowasz do kieszeni? -Zapytałam, podając klucz chłopakowi.
-Mhm. -Jak prosiłam tak zrobił, po czym złapał moją rękę.
-Udajemy małżeństwo? -Zaśmiałam się, splatając palce bardziej.
-Nie lubię jak jakieś oblechy patrzą na moją zdobycz. -Rzucił obojętnie. Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Justin tylko lekko się uśmiechnął.
Zatrzymaliśmy się w małej restauracji. Justin zamówił dla nas owocowe sałatki i koktajl.
-Od dzisiaj jesteśmy fit? -Zapytałam nachylając się w jego stronę.
-Ja Ci dam nosić takie duże dekolty. Już wiem czemu się tak patrzyli. -Zmierzył mnie wzrokiem z uśmiechem.
-Chciałam jechać na wakacje z ziomalem a nie z Ojcem. -Przedrzeźniałam jego słowa z rana.
CZYTASZ
U don't care, so [J.B ff]
FanfictionPotraktuj mnie jak kolejną ze swoich zabawek. Przecież wiem, że niczego nie mówisz poważnie. Wspólnie plany i marzenia - nie do spełnienia. A wiesz dlaczego? Bo robisz wszystko pod publikę, pod swoich głupich kumpli? Kim byś był bez nich? Może wtedy...