Dzień jak zawsze. Wstałam i zaczęłam się zbierać do szkoły. Po piętnastu minutach do ogarnięcia zostały mi tylko włosy. Gdy spojrzałam w lustro o mało nie dostałam zawału. To, co powinno być włosami, nienaturalnie sterczało we wszystkie strony, upodabniając mnie do zombi. Zaczęłam pośpiesznie rozczesywać kołtuny. Gdy w końcu udało mi się opanować sytuacje, zamiast szopy na głowie miałam blond włosy, spływające falami po moich plecach. Może się to wydawać śmieszne, ale po tej "bitwie" byłam wykończona. Najchętniej z powrotem wróciłabym do ciepłego, przytulnego łóżka. By nie zmienić zdania i zostać jednak w domu, szybko ubrałam buty i poszłam do szkoły. Chodziłam na piechotę, dzięki czemu mogłam czasami zbaczać z drogi i spacerować po lesie, który otaczał całe miasteczko. Tam zawsze łatwiej było mi pozbierać myśli i odpocząć po męczącym dniu.
Gdy od szkoły dzieliło mnie około 50 metrów, przed wejściem zaparkował drogi, wypasiony samochód. Tu, gdzie mieszkam to nieczęsty widok, więc wszyscy ukradkiem przyglądali się cacku. Wyszło z niego dwóch chłopaków w moim wieku. Nie zdążyłam się im dokładnie przyglądnąć , bo pole widzenia zasłoniła mi moja kochana przyjaciółka Lena, która w zwyczaju miała witać się ze mną próbując mnie udusić. A gdy ponownie spojrzałam na wejście, nie było już ani nieznajomych, ani samochodu. Westchnęłam i zaczęłam iść do szkoły. Lena cały czas nawijała o tych nowych. Kochałam ją za to, że zawsze była taka radosna i zarażała tym wszystkich wokół siebie, ale czasami nie miałam już siły jej słuchać,więc się wyłączyłam. Podchodząc do drzwi, zatopiona we własnym świecie, nie zauważyłam, że ktoś właśnie je otwiera. Nie zdążyłam nawet zareagować, a już leciałam na ziemię. Lena była w takim samym szoku jak ja. Zanim jeszcze wylądowałam, zza drzwi wyszedł jeden z nowych. Nie ma to jak na początku, pokazać się z jak najlepszej strony.
-Strasznie przepraszam, czy coś ci się stało?- zapytał, wyraźnie skruszony.
-Nie, nic. To moja wina, kompletnie się wyłączyłam.
Próbowałam się usprawiedliwić, jąkając się przy tym okropnie. Odruchowo wyciągnęłam rękę do Leny, żeby pomogła mi wstać. Ale w tym samym momencie złapał ją także chłopak. Przeszedł mnie niemiły dreszcz, aż mimowolnie się wzdrygnęłam. Coś dziwnego było z tym nowym. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego, bo wydawało się to być absurdalne. W końcu nawet go nie znałam. Jednak to przeświadczenie mnie nie opuszczało. On chyba też doznał takiego uczucia i szybko cofnął rękę, pozwalając, aby Lena pomogła mi wstać.
- Jeszcze raz przepraszam - powiedział wpatrując się tym razem w moja przyjaciółkę, jakby właśnie coś do niego dotarło. Muszę przyznać, że ta sytuacja robiła się coraz bardziej krepująca. Po chwili odwrócił się i wszedł do szkoły. Popatrzyłyśmy na siebie, nie rozumiejąc co się tak właściwie stało. Mina Leny była tak absurdalna, że zaczęłam chichotać, a że mój śmiech jest przerażająco zaraźliwy ona zaraz do mnie dołączyła i znowu w dobrych humorach, dotarłyśmy do klasy.
Na początku lekcji nasza wychowawczyni przedstawiła nowych. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn, miał na imię Chris. Drugi, podobnej budowy, z kasztanowymi włosami to Shaun. Zajęli ławkę za nami. Moje uprzedzenie do nich zaczęło mnie martwić. Kątem oka widziałam, że cały czas wpatrują się w Lenę. Zawsze miała powodzenie u chłopaków i zdążyłam się do tego przyzwyczaić, jednak czy ich zachowanie to nie była przesada?
- Nowi mają na ciebie oko - szepnęłam jej, gdy nauczycielka zajęta była swoim monologiem. Na jej policzkach wykwitły delikatne rumieńce.
- Skąd wiesz? - zapytała niewinnie.
-Bo cały czas się na ciebie gapią, chyba że źle to interpretuję. Wiesz, w końcu mogą też próbować wypalać wzrokiem dziury, a ty padłaś ich ofiarą.
- Dobra, wolę tę pierwszą wersję. - rzuciła rozchichotana.
- Czy Lena i Ksenia mają coś ważnego do powiedzenia? - nauczycielka popatrzyła na nas zirytowana.- Jeśli nie to proszę nie rozmawiać.
Gdy tylko się odwróciła, o mało nie pękłyśmy ze śmiechu, bo w końcu co można poradzić, na niespodziewane napady głupawki? Reszta lekcji minęła względnie spokojnie. Na przerwie rozdzieliłyśmy się, bo Lenka miała coś do załatwienia w sekretariacie. Miałyśmy się spotkać pod klasą do matmy.
Pod koniec przerwy, gdy zobaczyłam z kim Lena idzie w umówione miejsce zdębiałam. Po obu jej stronach stali nowi i wesoło o czymś dyskutowali. Gdy doszła na miejsce usłyszałam tylko:
- Przemyśl to. - rzucił Chris, po czym obaj weszli do klasy. Lena była cała w skowronkach. Mogłabym się założyć, że gdyby tylko mogła, w tamtym momencie skakałaby pod sufit. Oczywiście kazałam jej sobie wszystko opowiedzieć. Jak się okazało, zaczepili ją w drodze do sekretariatu. Miło się im gadało, a na koniec zaproponowali jej dziś wspólny wypad.
- Czy to nie za szybko? Dzisiaj ich poznałaś. - miałam wątpliwości.
- No w sumie masz rację. - westchnęła - jak trochę poczekają nic się chyba nie stanie. W końcu ich nie znam. - odetchnęłam z ulgą, że zrozumiała moje obawy.
- Za jakiś czas, gdy będziesz ich lepiej znać, zgodzisz się. Jak kochają to poczekają. - potem zaczęło się nasze standardowe przekomarzanie i żarty. Tak zleciało nam resztę lekcji. Pożegnałam się
z Leną i już miałam iść w swoją stronę, gdy drogę zastąpili mi Chris i Shaun. Trochę mnie to zaskoczyło, ale postanowiłam zawrzeć usta i przełączyłam się na tryb ugodowy. A nie było to wcale łatwe, bo ten drugi podszedł tak blisko, że prawie stykaliśmy się ramionami. Patrzył mi prosto w oczy szeptał:
- Zrobisz wszystko, żeby Lena pojechała z nami. Tak będzie dla niej najlepiej. - Najdziwniejsze jest to, że poczułam wewnętrzną potrzebę, by spełnić jego prośbę. Potem jakby nigdy nic weszli do samochodu. Oniemiała, stałam tak chwilę, nie rozumiejąc tego, co się stało. Nikt normalny się tak nie zachowuje. Jednego byłam pewna - Nie byli tacy, za jakich ich uważano. I co gorsza, przyczepili się do Lenki.
CZYTASZ
Instynkt
WerewolfKażde stworzenie ma szósty zmysł. Instynkt, który od wieków pozwalał mu przetrwać. Jedni już go zatracili. Lecz są też tacy, którzy nie mogą go stłumić. Ksenia była taka jak wszyscy, dopóki nie spotkała ludzi, którzy pokazali jej, że ma w sobie bezw...