piaty rozdział

1.1K 60 2
                                    

Pierwszą rzeczą jaką poczułam był ból, ale nie fizyczny, ten przyszedł później. Bolała mnie dusza, jakby ktoś wyrwał mi jej część. Lenka... Jej imie nawet w myślach sprawiało, że po policzkach zaczęły spływać mi łzy. To była moja wina. To ja nie zdążyłam jej uratować. To ja, nie wyprowadziłam z błędu Chrisa i Shauna. W środku byłam pusta. Otworzyłam oczy, by sprawdzić czy nie był to przypadkiem koszmar. Ale nie, obok mnie już jako ludzie stali mordercy.

- Nie rób gwałtownych ruchów i zmień się w człowieka. - powiedział Chris. Nie zastanawijąc się co robie zerwałam się na równe nogi. Świat na moment zaszedł mgłą a po moich plecach rozszedł się lodowaty ból. Ale to nie było ważne. Gdy tylko odzyskałam równowage, zaczęłam warczeć i ustawiłam się gotowa do skoku. Nie do końca ja podejmowałam decyzje o tych czynnościach. Wilk we mnie to robił. Ja nie potrafiłam zebrać myśli. Wszystko wracało do Leny. Po moim pysku znowu zaczęły spływać łzy. 

- Mówiłem bez gwałtownych ruchów, na plecach masz rane i dopóki nie zmienisz się w człowieka nie dowiemy się jak jest wielka.

Mimo jego słów nadal trwałam w pozycji gotowości do walki. Mój ból psychiczny był tak duży, że w większości stłumił ból fizyczny. Wilk chciał zemsty, a ja nie widząc lepszego wyjścia zaczęłam przekonywać się do tego pomysłu. Ciszę przerwał Shaun:

- Widziałaś jak łatwo poszło nam z tą dziewczyną, to samo spotka twoją rodzinę jeśli nie będziesz  nas słuchać. - jego głos był przepełniony gniewem, co sprawiało że ani prze chwile nie zwątpiłam w to że mówi prawdę. Oni byli do tego zdolni i wiedzieli, że o tym wiem. Nie mogłam być winna smierci kogokolwiek jeszcze z moich bliskich. W tamtym momencie uświadomiłam sobie, że życie mojej rodziny jest dla mnie o wiele ważniejsze niż własne, i żę będę o nich walczyła. Popatrzyłam wymownie w miejsce gdzie leżały moje ubrania. Chris westchnął i rzucił je w moją stronę, po czym obaj odwrócili się do mnie plecami. Wtedy też zorientowałam się, że niegdy świadomie nie zmieniałam się z powrotem w człowieka. Zdałam się więc na wiedze w tym temacie, jaką nabyłam z  książek. Zaczęłam intensywnie myśleć o byciu człowiekiem. O dziwo, udało się. Pod tą postacią ból pleców spotęgował się. Nię mogłam powstrzymać się od jęknięcia. Ubranie dolnej części garderoby nie sparwiło mi problemu, czego nie mogłam powiedzieć o górze. Zapinając stanik, łzy potokiem spływały po moich policzkach. Z bluzki postanowiłam zrezygnować.

- Już - rzuciłam od niechcenia w stronę chłopaków. Bezceremonialnie podeszli i zaczęli oglądać moje plecy.

- Shaun cie ładnie załatwił. Będziesz miała trzy szramy od łopatek po biodro. - powiedział wesoło Chris.

- Trzeba będzie to opatrzeć, prędko się nie zagoi. - ton głosu Shauna o dziwo nie był kpiący. Może miał wyrzuty sumienia? Nie, ktos taki jak on nie ma wyrzutów sumienia. Chris wyciągnął rękę aby pomóc mi wstać, lecz zignorowałam ją i z zaciśniętymi zębami wstałam sama.

- Co teraz?- zapytałam.

- Teraz wracamy do watahy a ty zaczynasz szkolenie. - po tych słowach osłupiałam.

- Jak to wracamy? Ja nie mogę wyjechać.

- Nie masz wyboru. - W tamtym właśnie momencie dotarła do mnie okrutna prawda. Mój koszmar nie trwał, on dopiero miał się zacząć. Nie mogłam nic na to poradzić. Jedyne co mogłam wybrać to to, ile osób zginie zanim zrozumiem, że moje życie jako zwykłej nastolatki właśnie dobiegło końca.

InstynktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz