Wracałam do domu po ciężkim dniu w szkole. Nienawidziłam tego miejsca i z chęcią nigdy już bym tam nie wróciła. Moja nienawiść spowodowana była ludźmi, którzy tam uczęszczali.
Zasypane śniegiem chodniki z ukrytym pod nim lodem były niebezpieczne. Przez nie mogło wydarzyć się coś nieprzyjemnego dla zdrowia, a tego nie chciałam, więc musiałam w pełni skupić się na drodze pod swoimi nogami. Otuliłam się bardziej szalikiem, czując to potworne zimno będące normą na Alasce.
Starałam się w miarę szybko i bezpiecznie dotrzeć do domu. Będąc już na swojej dzielnicy, zauważyłam kolejne auta przeprowadzkowe. Od kilku dni krążyły po ulicy, zatrzymując się w domu naprzeciwko. W końcu ktoś zakupił ten piękny ozdobiony drewnem z zewnątrz dom. Minęłam sąsiadkę, wyciągającą pocztę ze skrzynki na listy, powiedziałam szybkie, ale miłe "dzień dobry". Otworzyłam furtkę, starając się nie wywalić, przechodząc przez nią. W międzyczasie odnalazłam klucze od domu, chcąc dostać się bez problemu do środka. Rodzice byli bardzo zapracowani i przez większość czasu nie było ich w domu. Moja mama prowadziła wielki hotel tutaj, w Juneau, a ojciec był typowym biznesmenem. Czasami wylatywał do Nowego Jorku na kilka dni, a nawet tygodni. Jedyną opiekę w prawdzie sprawował nade mną starszy, dwudziestoletni brat Matt. Z reguły nie stwarzałam problemów, gorzej było z czternastoletnią siostrą Valerie, która teraz zaczęła interesować się swoim wyglądem i chłopakami. Stała się wredną i pyskatą nastolatką, doprowadzającą mnie i Matta do szaleństwa. Weszłam do holu, zamykając szybko za sobą drzwi. Od razu uderzyło we mnie ciepłe powietrze, rozchodzące się po domu z dużego kominka. Matthew zadbał o ciepło w domu. Ściągnęłam buty i kurtkę, zostawiając wszystko poukładane na korytarzu. Swój plecak wzięłam ze sobą, kierując się w stronę schodów. Chciałam niezauważalnie dostać się na górę do swojego pokoju i po prostu odpocząć od męczącej codzienności.
— Peny! — Głos brata dotarł do moich uszu.
Odwróciłam się, poszukując go wzrokiem. Jego sylwetka wyłoniła się zza kuchennej wyspy, łączącej kuchnie z salonem. Próbował przygotować późny posiłek.
— Może pomożesz mi przygotować obiad?
— Jasne, tylko zaniosę plecak na górę.
Przytaknął, wyjmując z lodówki kolejne produkty. Z uśmiechem na ustach wbiegłam po schodach. Lubiłam spędzać czas z bratem. Był dla mnie bardzo ważny i ceniłam sobie dobry kontakt z nim. Traktowałam go nie tylko jak rodzinę, ale i jak najlepszego przyjaciela. Zbiegłam na dół po odłożeniu plecaka, od razu pędząc do brata.
— Co planujesz zrobić? — zapytałam, nie do końca wiedząc, po co mu tyle artykułów spożywczych.
— Dzisiaj mama wraca szybciej, więc przeglądając portal internetowy, trafiłem na bardzo fajny przepis zapiekanki ziemniaczanej z szynką, serem i brokułami — powiedział z uśmiechem.
Pasją Matta było gotowanie i w dodatku wychodziło mu to naprawdę dobrze.
— A po co ci masło orzechowe? — Zmarszczyłam brwi.
— Mama chce wpaść, przywitać nowych sąsiadów i poprosiła mnie, abym coś upiekł. — Wzruszył ramionami.
— Czy to będzie torcik brownie? — zadałam pytanie, podekscytowana na sam fakt, że w końcu ktoś zrobi moje ulubione ciasto.
— Owszem.
— Zdecydowanie powinieneś upiec go dla mnie.
— Jak pójdziesz tam razem z młodą i matką, to się załapiesz na kawałek.
— Chyba jednak podziękuję.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, drocząc się przy okazji. Pomagałam mu pokroić ziemniaki i rozłożyć je równo na blaszce. Kiedy nie patrzył, podjadałam czekoladę potrzebną do tortu. Robiliśmy na przemian zapiekankę i deser, aby wszystko w miarę równo było gotowe. Kiedy wkładałam kolację do piekarnika, usłyszałam otwieranie drzwi frontowych. Matt spojrzał w tamtą stronę z uśmiechem na twarzy.
— Cześć, młoda.
— Hej — powiedziała mało przyjaźnie młodsza siostra. — Co dziś jemy?
— Zobaczysz. O siedemnastej zejdź na dół, a teraz pędź odrobić lekcje. — Pogonił ją Jenkins.
Niezbyt zadowolona podreptała w stronę schodów ze swoją ogromną torebką. Zaśmiałam się pod nosem, widząc jej naburmuszoną minę. Pokręciłam rozbawioną głową, wyciągając z szafki talerze, sztućce i szklanki. Wolałam już wszystko porozkładać na stole w jadalni obok salonu, aby mieć to już z głowy. Byłam ciekawa, kiedy ojciec wróci z kolejnego służbowego wyjazdu do Stanów. W prawdzie nie lubiłam spędzać zbyt dużo czasu w gronie rodziny, bo już po paru minutach miałam ich dosyć. Zawsze poruszali tematy, przy których każda nastolatka czułaby się zażenowana. Mimo wszystko byli dla mnie ważni, a każdy czas wspólnie spędzony pozostawał w pamięci.
Z Matthew zadbali o wszystko, co dobre przy stole. Ciepła herbata również miała swoje miejsce. Valerie punktualnie o siedemnastej zeszła na dół, a w tym czasie do domu wróciła pani domu. Była pełna entuzjazmu, który bił od niej na kilometr. Nie mogła się już doczekać powitania nowych sąsiadów. Kobieta zawsze była bardzo przyjacielska i pomocna, dlatego też chciała jako jedna z pierwszych osób poznać nową rodzinę mieszkającą na ich dzielnicy. Po paru minutach zasiedliśmy w czwórkę do stołu, zaczynając wspólny obiad.
— Idzie ktoś ze mną powitać sąsiadów? — zapytała Jenkins, spoglądając na Matta. — Świetne danie, synku.
Podziękował, nalewając sobie herbatę.
— Ja mogę pójść. — Zgodziła się najmłodsza z rodziny.
— Ja też w sumie. Nic innego nie mam do roboty — przemówił Mattie.
— Dobrze, Peny posprzątasz po kolacji.
— Słucham? — wypuściłam widelec z dłoni, słysząc jej ton.
— Nie możemy iść wszyscy, a skoro Matt robił kolację, to ty po niej posprzątasz. Przydaj się na coś.
— Penelope robiła ją ze mną — mruknął, stając w mojej obronie.
— Niech Valerie posprząta. I tak nic innego nie robi — syknęłam wkurzona.
— Już postanowione. — Zdała się olać moje wcześniejsze zdanie, kontynuując spożywanie posiłku.
Nie chcąc się kłócić, wciągnęłam powietrze ze skrzywioną miną, kończąc swoje danie. Brat skończył pierwszy i wykorzystując czas wolny, wyjął z piekarnika gotowy tort brownie z masłem orzechowym. Mama wraz z siostrą szybko odeszły od stołu, idąc do holu, aby ubrać kurtki.
— Matt idziesz już, synku?
Przewróciłam oczami, słysząc kolejne słodkie słówko skierowane do odpowiedzialnego brata. Był jej ulubieńcem i nie trudno było się tego domyślić. Nic nie mówiąc, po prostu wyszli, zostawiając ją ze stertą brudnych naczyń. Westchnęłam, zaciskając pięści. Zaczęłam zbierać naczynia i idąc na łatwiznę, ruszyłam w stronę zmywarki. Zatrzymałam się przy oknie, patrząc na drugą stronę ulicy, gdzie właśnie zmierzała rodzina. Byłam ciekawa, kto tam zamieszkał, jednak dowiem się zapewne dopiero, jak wróci Matt.
_____________________________________________________________________________
Zostaw coś po sobie, będzie mi bardzo miło. 😊❄️
CZYTASZ
Give Me A Reason
Teen FictionJamie Biezles przeprowadza się wraz z rodzicami do Juneau na Alasce. Nie jest zadowolony z decyzji rodziców, tęskniąc za słoneczną Kalifornią i przyjaciółmi. Czy Penelope, jego nowa sąsiadka stanie się powodem, dla którego zechce tutaj zostać? Czy p...