15

4.6K 304 7
                                    

Chłopak postanowił odprowadzić mnie pod klasę, na co niechętnie się zgodziłam. Uczniowie patrzyli się na nas dziwnie, przez co miałam ochotę im wszystkim dogadać.

— Idę na chwilę do Nathana, poczekaj tu na mnie. — Uśmiechnął się.

— Okej.

Czekałam na niego, tak właściwie nie wiedząc po co. Mijało mnie pełno uczniów tej szkoły. Na końcu szedł ten głupi zespół cheerleaderek. Kapitanem ich drużyny była Lily. Plastikowa idiotka myśląca, że jest królową szkoły. Wyglądała na bardzo wkurzoną (pewnie przez wcześniejszą sytuację), ale wściekła się chyba, dopiero gdy mnie zobaczyła. Dodatkowo widząc mnie samą, postanowiła wykorzystać sytuację.

W pewnym momencie rzuciła się na mnie. Pchnęła mnie na szafki, po czym podkładając nogę, obaliła i znalazła się na mnie, krzycząc jakieś bzdety i ciągnąc mnie za włosy. Jeszcze nigdy się nie biłam, bo nie chciałam, ale chyba zmieniłam zdanie.
Uderzyłam ją w twarz, spychając z siebie. Co to wszystko miało znaczyć?

— Dziewczyno! Pogięło cię?!?

— Zabiję cię! — krzyknęła, dalej się na mnie rzucając. Ponownie pchnęła mnie na szafkę, tym razem jednak cholernie mocno i trafiłam głową w jej róg.

Zsunęłam się po szafce, nie mając siły nawet mrugnąć.

— Zapamiętaj to suko, najpierw zabrałaś mi Cole'a, ale Jamie nie dostaniesz. Niech to będzie dla ciebie ostrzeżenie.

Obraz mi się zamazywały, a ja mrugałam, chcąc wyostrzyć obraz przede mną.

~~Jamie~~

— Okay, to trening jutro o siedemnastej? — spytałem, aby się upewnić. Od kiedy dołączyłem do szkolnej drużyny, polubiłem w jakimś stopniu chodzenie do szkoły.

— Tak. — Zaśmiał się Nat.

— Laski się biją na korytarzu! — krzyknął Jason, wbiegając do klasy.

— Chodźmy, bo jeszcze coś się stanie — oznajmił Nathan.

Wyszliśmy z klasy i zauważyłem jakąś cheerleaderkę, mówiącą do półprzytomnej dziewczyny. Dopiero gdy się przybliżyliśmy, zauważyłem Peny.

— Peny? Cholera — warknąłem, odpychając dziewczynę od Jenkins.

Chwile później podbiegł do nas Cole, który zaczął wrzeszczeć na Lily(?).

— Peny, hej, spójrz na mnie. — Jej oczy były niewyraźne. — Co tu się stało do cholery?

— Jest okej. — Machnęła ręką oszołomiona, próbując wstać, ale Davies ją zatrzymał.

— Uderzyła głową o szafkę — oznajmiła jakaś dziewczyna.

Cole uklęknął nad dziewczyną, mówiąc do niej.

— Jamie, ona krwawi — powiedział, pokazując swoją dłoń.

— Nic nie czuję, jest okej — Penelope za wszelką cenę, próbowała nas przekonać, że nic się nie stało.

— Co się tu dzieje? — usłyszałem dyrektora. — Matko co jej się stało? Dzwońcie po karetkę!

— Lily Parkson ją pchnęła na szafki. — Ktoś z tłumu, zaczął tłumaczyć, co się stało, wskazując na winną dziewczynę. Co jej odbiło?

***

Byliśmy już w szpitalu. Dyrektor zawiadomił rodziców, którzy teraz pewnie byli w drodze do szpitala.

— Co się tam stało? — Zdenerwowany Cole chodził po korytarzu. Widziałem, że mu na niej zależało, ale co, jeśli mnie również?

— Nie mam pojęcia. Lily już wcześniej zaczepiła Penelope.

— Może to moja wina? Cholera, Lily podrywała mnie, była przyjaciółką Peny, ale gdy zaczęliśmy być razem, stała się nie do zniesienia.

— Uspokój się, Cole. Spytamy Penelope, o co poszło.

Kiwnął głową, siadając na plastikowym krzesełku.
Mama Penelope od razu po wejściu do szpitala ominęła nas, idąc do lekarza, który chciał z nią rozmawiać. Czułem się winny, że zostawiłem ją na tym korytarzu.
Jej mama weszła do sali, gdzie leżała Peny, a nam pozostało czekać.
Po trzydziestu minutach siedzenia, mama dziewczyny wyszła z pokoju, każąc nam wejść.

— Hej Peny. Jak się czujesz? — Cole nie dopuszczał mnie do słowa, siadając na krześle obok Penelope. Dziewczyna wyglądała już o wiele lepiej, niż gdy zastałem ją na korytarzu.

— Wszystko okej. — Uśmiechnęła się.

— Co tam się stało? — zapytałem, patrząc raz na nią, raz na chłopaka.

— Nie wiem, Lily coś odwaliło. — Próbowałam uniknąć tematu, spuszczając wzroku. Cała Penelope, wolała sama załatwić sprawę.

— Powiedz wszystko — zażądał Cole. Swoją drogą irytowała mnie jego obecność tutaj.

— Stwierdziła, że skoro już raz zabrałam jej ciebie, to na zabranie Jamiego mi nie pozwoli. Nie wiem, o co jej chodziło. Ta dziewczyna nie jest normalna.

Rozszerzyłem oczy, patrząc na nią. W tym momencie czułem się winny. Nie dosyć, że ją zostawiłem samą na korytarzu, to jeszcze jakaś psycholka przeze mnie ją zaatakowała.

— Co? To wy...? — Cole smutnym wzrokiem patrzył na dziewczynę, aby potem spojrzeć na mnie.

— Nie! — Oboje równocześnie zaprzeczyliśmy. Chociaż Penelope mi się podobała, wolałem spokojnie i powoli podejść do naszej relacji.

Skinął głową na znak zrozumienia, wzdychając.

— Porozmawiam sobie z Lily i mogę ci przyrzec, że pożałuje tego, co zrobiła.

— Daj spokój, Cole. Było minęło. Swoją drogą sama chce usunąć ten problem.

— Oh no proszę, zadziorna Peny wciąż obecna — oznajmiłem radośnie, chcąc trochę rozładować tę beznadziejną sytuację.

Chłopak wraz z dziewczyną zaśmiali się, ale przestali, gdy do pokoju weszli rodzice dziewczyny.
_____________________________________________________________________________

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Give Me A ReasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz