➳Epizod drugi

2.3K 94 23
                                    

Zrywam się z wrzaskiem. Raptownie podnoszę się i młócę rękami, z wysiłkiem łapiąc oddech. Peeta budzi się natychmiast i trzeźwieje, gdy wyrywam go z krainy sennej. Odnajduje moją dłoń i przyciska ją do swoich ust, zostawiając w tym miejscu mokry ślad po pocałunku, jak zawsze z resztą, gdy miewam koszmary. Czuję łzy, które pojedynczo spływają po moich policzkach, mocząc szyję Peety, w którą się teraz wtulam. "Spokojnie", szepcze, aby mnie ukoić. Oddycham szybko i mam wrażenie, że lada moment zemdleję. Chłopak scałowuje łzy z mojej twarzy.

- To tylko zły sen, Katniss. Nie ma już Głodowych Igrzysk. Nic Ci nie grozi - przypomina i ciągnie mnie, żebym położyła się na jego nagiej klatce piersiowej. Nie protestuję, wiedząc, że to, co robi, może mi jedynie pomóc. Wdycham zapach kopru i cynamonu, gdy ręką gładzi mój policzek, tuż pod okiem. Łzy już prawie wyschły, pozostawiając po sobie mało widoczne ślady.

Nagle strach... całe to przerażenie, które zapychało mnie od środka, znika, zostawiając po sobie zalążek nowego uczucia, które jest mi dobrze znane, ale które jednak zawsze próbuję zdusić w sobie. Peeta ma racje. Nie ma już Głodowych Igrzysk. Teraz może być już tylko lepiej. Czuję pocałunek na włosach i wiem, że przy Peecie nic mi nie grozi.

W brzuchu odczuwam przyjemny ucisk, który promieniuje do podbrzusza i niżej... Postanawiam więc posunąć się o krok dalej. Przesuwam ręką po nagiej skórze chłopaka, chłonąc jego ciepło. Przyciskam policzek do jego mostka i dochodzę do wniosku, że cały pachnie cynamonem. To pewnie za sprawą długich godzin w piekarni. Podnoszę głowę i nachylam się nad nim, po czym całuję go w usta raz, przelotnie i delikatnie. Chcę dać mu znak, że pragnę więcej. Chłopak podtrzymuje moją głowę i pogłębia pocałunek. Odrywamy się od siebie dopiero wtedy, gdy potrzebujemy zaczerpnąć powietrza, ale i tak przeciągamy ten moment w nieskończoności, prawie dusząc się własnym pożądaniem. Dzięki ciemności naszej sypialni lepiej widzę, że oczy Peety płoną żywym ogniem.

Chwyta mnie za udo i przerzuca przez siebie. Teraz siedzę na nim okrakiem, przykryta jedynie materiałem koszuli nocnej. Kładę ręce na silnych ramionach syna piekarza i czuję, że dobrze wybrałam. Peeta chwyta za koniec koszuli, przez moment bawi się tylko jej skrawkiem, ale chwilę później - widząc moją frustrację - przeciąga ją przez poją głową, a następnie rzuca ją przed siebie. Nie patrzy nigdzie poza moimi oczami. Jakkolwiek jest to oklepane, czuję się dobrze. W palcach obraca końcówkę mojego warkocza, i jak dziecko, jeździ mi nią po nosie, wywołując mój zduszony śmiech. Siedzę na nim naga i w miejscach, gdzie stykają się nasze skóry, czuję żar. Oboje płoniemy. Nie jest to jednak ogień, który pożera wszystko na swojej drodze i parzy skórę aż do mięsa, taki jak na naszej pierwszej arenie. Nie jest to też sztuczny płomień jak na strojach Cinny. To ogień, który symbolizuje pożądanie i miłość. Nasze spojrzenia krzyżują się, podsycając nas. W ten sposób znów staję się dziewczyną, która igra z ogniem.

-Katniss...-Peeta dyszy cicho, gdy przejeżdżam palcem wskazującym po jego brzuchu - przez pępek, usłany włoskami, aż do gumki bokserek, które udolnie zakrywają jego wzwód. Od wojny z Kapitolem minęły dwa lata, a ja mam wrażenie, że sylwetka Peety wcale się nie zmienia i wygląda tak samo jak wtedy, gdy tuliłam się do jego pół-żywego, pół-martwego ciała w jaskini. Prawdą jest to, że stał się większy i jeszcze bardziej silny, ale wciąż ma tak samo znajome ciało. Tak samo ciepłe, piękne i potężne. Kciukiem pociera moją dolną wargę i posyła mi uśmiech, ukazując rządek białych zębów.

W pokoju jest zupełnie ciemno i cicho, jakby wszystko i wszyscy nagle umarli, zostawiając nas jedynymi i najważniejszymi osobami na planecie. Jedynie co słyszymy, to deszcz za oknem, który rozbija się o parapet naszego domu w Wiosce Zwycięzców, oraz nasze płytkie oddechy, poplątane z jękami i dyszeniem. Idealna, rozgrzewająca fuzja.

After the Hunger Games PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz