Rozdział V

46 8 0
                                    

- Alice, wstawaj - ze snu wyrywa mnie troskliwy głos babci. Nie pamiętam, kiedy poszłam spać, ale posłusznie podnoszę się z łóżka. Przypominam sobie o Matt'cie, zalewa mnie fala negatywnych uczuć.

- Jest już osiemnasta, skarbie. Jake mówił, że byłaś zmęczona, więc nie budziłam cię wcześniej, ale teraz już wstawaj. W kuchni na stole czeka obiad, potem weźmiesz tego uprzejmego chłopca na spacer i pokażesz mu okolice.

- Babciu... - podejmuje, ale kobieta mi przerywa:

- Nie chcę słyszeć sprzeciwu. - Tak też schodzę na dół i tylko grzebie widelcem w talerzu z gulaszem. Nie mam najmniejszej ochoty na jedzenie. Do kuchni wchodzi roześmiana od ucha do ucha Melanie.

- Co cię tak bawi? - pytam ponuro.

- Simon zaprosił mnie dzisiaj na imprezę na plaży. Chodź z nami, rozluźnisz się trochę. Najlepsze jest to, że wpadnie ekipa z miasta. Może nawet Matt zrobi ci niespodziankę? - mówi ożywiona. No tak, ona jeszcze nie wie. Szczerze mówiąc, irytuje mnie jej radość. Z pewnością moje myślenie jest egoistyczne, ale boli mnie to, że ona jest tak szczęśliwa, podczas gdy ja muszę cierpieć. Absolutnie nie życzę jej źle, przecież kuzynka jest jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką, po prostu ciężko mi teraz znieść tyle pozytywnych emocji.

- Jedna niespodzianka na dzisiaj mi wystarczy - oznajmiam, nawet na nią nie spoglądając.

- Co się stało? - pyta najwyraźniej zaniepokojona. Nie odpowiadam, bo wiem, że te słowa nie przejdą mi przez gardło, nadal się z tym nie pogodziłam. Zamiast tego pokazuje dziewczynie sms'a. Melanie posyła mi współczujące spojrzenie, po czym mocno mnie przytula. Tego mi było trzeba. Nie pocieszeń, podnoszących na duchu formułek, tylko szczerego uścisku od drugiej osoby. Zresztą z Melanie i tak nie szłoby o tym porozmawiać, od razu pojawiłaby się panika i próby pocieszenia mnie za wszelką cenę. Już dziesięć minut później spaceruje z Jake'm zestarzałymi uliczkami miasteczka.

- To miejsce ma swój urok - zauważa chłopak. - Te stare domy z drewnianymi okiennicami, białe płoty, uliczki wysypane kamieniami, czerwona latarnia morska... Wszystko to tworzy taki niepowtarzalny klimat.

- Czyżbyś studiował sztuki piękne? - pytam żartobliwie.

- Niestety, ale nie zgadłaś - spogląda na mnie z uśmiechem.

- A więc co? Historia, architektura, lingwistyka... - wymieniam, jednak on mi przerywa:

- Mam za sobą pierwszy rok medycyny. Zaocznie uczęszczam na studia muzyczne, ale to raczej dla własnej przyjemności - odpowiada poważnie.

- Ambitnie. A więc będziesz śpiewał diagnozy pacjentom?

- Oczywiście, moja kariera pewnie skończyłaby się wezwaniem do sądu, po jakimś okrutnym kawałku typu „Wygląda pan jak wrak. Bez obaw, to tylko rak!" - śpiewa chłopak wesołym tonem, ja wybucham śmiechem. - A co z tobą? Słyszałem, że skończyłaś liceum. Co dalej z twoim życiem? - posyła mi szeroki uśmiech.

- Na razie mam wakacje i całkowity brak planów na przyszłość - mówię nie do końca zgodnie z prawdą. Owszem, nie widzę siebie w żadnym określonym zawodzie, ale chciałabym mieć taką pracę, w której będę mogła pomagać innym. To czynność, która sprawia mi szczęście.

- Tak, w wakacje należy wyluzować. - Chłopak przez chwilę milczy. - Powiesz mi co się stało wcześniej? -patrzy mi prosto w oczy. Odruchowo odwracam wzrok.

- To dla mnie ciężki temat. - Jake kiwa głową ze zrozumieniem. Przez chwilę idziemy w całkowitym milczeniu. Jest tak cicho, że słyszę odgłos morskich fal uderzających o brzeg. W końcu nie wytrzymuje.

Wojna kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz