Rozdział 21 - "Jesteśmy"

1.3K 96 8
                                    

*perspektywa Ann*

- Ann, wstawaj. Już jesteśmy! - usłyszałam głos Karola i poczułam lekki dotyk na ramieniu. 

- Już, już. - ziewnęłam i wróciłam do normalnej pozycji.

- Chodźcie. - usłyszałam głos Sebastiana. 

Wyszliśmy z auta i moim oczom ukazał się nasz dom w Paryżu, a raczej willa. Jak już wspominałam nasza rodzina jest dość bogata, więc stać nas na utrzymanie tylu posiadłości. 

Jeśli chodzi o willę, no cóż jest bardzo nowoczesna, ma białe ściany i z tyłu jest basen (media dla wyobrażenia xD).

- Wow. - usłyszałam głos Karola.

- Nie "wow", tylko chodź do środa. 

Chłopak zabrał mój i jego bagaż.

- Zostaw. Ktoś to przyniesie. - powiedziałam.

- Okay.

- Chodź, pokażę ci mój pokój, a w zasadzie to teraz nasz. - poinformowałam chłopaka i pociągnęłam go za rękę. Rodzice pokazali pokój państwu Poznańskim i mięli im pokazać co i jak. A moi bracia? Jak zwykle, pierwsze co to basen. 

Po chwili do mojego pokoju przyniesiono moje i Karola bagaże.

- Idziemy do basenu?

- Jasne. 

- Ja idę się przebrać do łazienki na korytarzu, jeśli chcesz to skorzystaj z tej. - wskazałam na drzwi w naszym pokoju.

Wyszłam na korytarz i udałam się do łazienki. Zmyłam makijaż żeby moja skóra mogła trochę odpocząć i ubrałam na siebie strój kąpielowy. 

Rozpuściłam włosy i rozczesałam je pozostawiając naturalnie opadnięte na ramiona. 

Wróciłam do pokoju gdzie czekał już na mnie gotowy Karol.

- Chodźmy. - odwróciłam się, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek i z powrotem obrócił w swoją stronę. nasze twarze dzieliły milimetry. Chłopak pocałował mnie. Długo i namiętnie (rzygam tęczą)

- To będą najlepsze wakacje. - uśmiechnęłam się i tym razem to ja go pocałowałam co on odwzajemnił.

- Chodźmy już. 

Ruszyliśmy przed siebie. Już po kilku minutach leżeliśmy na leżakach przy basenie. Moi bracia pływali i bili się jak małe dzieci.

- Jak dawniej. - szepnęłam pod nosem i uśmiechnęłam się. 

Moi bracia znów byli beztroscy jak kiedyś, znów nikt nie martwił się moim zachowanie, znów wszyscy byli szczęśliwi. Jak kiedyś, jak przed wypadkiem... Jak w dzieciństwie.

Nagle poczułam, że odrywam się od podłoża.

- Karol idioto zostaw mnie! KAROOOL! - krzyczałam na chłopaka i próbowałam się wyrwać. Musiało to wyglądać komicznie. Na pewno wyglądało, skoro moi bracia dusili się ze śmiechu. 

Nagle wpadłam do zimnej wody.

- Ugh... Zabije cie. - powiedziałam wściekła.

- Złość piękności szkodzi skarbie. - powiedział Karol.

- Mówisz? - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem i pociągnęłam chłopaka do wody. 

- Śliczna jesteś kiedy się złościsz. - powiedział Karol. Chciał mnie pocałować, ale uciekłam.

- Złap mnie kochanie. - powiedziałam. No tak, zapomniałam dodać , że dobrze pływam. Nawet bardzo.

- To nie będzie trudne.

- Jeszcze się zdziwisz.

Po chwili chłopak mnie złapał.

- Co? Jak?

- Pływałem przez kilka lat.

- Ugh... Idiota.

- Ej ej tylko nie idiota. - powiedział i zaczął mnie łaskotać. 

- Prze... prze... przestań! Proszę! - krzyczała przez śmiech.

- A dostanę buziaka?

- T... t... tak!

Chłopak przestał mnie łazkotać.

- Czekam. - powiedział, a ja go pocałowałam.

- Możecie nie przy ludziach? - zawołał Eric.

- Sorki! - odpowiedziałam mojemu bratu.

Resztę dnia bawiliśmy się świetnie nad basenem. Było cudownie. Jutro idziemy zwiedzać!

****************************

470 słów.

Lód musi kiedyś stopnieć |FF Kaiko|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz