Rozdział 22 - "To miasto miłości"

1.3K 100 4
                                    

*perspektywa Ann*

Obudziłam się dość wcześnie. Karol jeszcze spał. Jak on słodko wygląda kiedy śpi *-* Nie mogłam się napatrzeć chłopakowi. W końcu jednak ogarnęłam się i zabierając ubrania i czystą bieliznę udałam się po cichu do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam białą koronkową bluzkę, kremową spódniczkę i beret w tym samym kolorze (media). Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozczesałam włosy pozostawiając je rozpuszczone. 

Wyszłam z łazienki, kiedy chłopak już nie spał. Pocałowałam go delikatnie w usta.

- Ogarnij się i pójdziemy na miasto. 

- Jasne. 

Po 10 minutach Karol wyszedł z łazienki i poszliśmy na dół na śniadanie. Po drodze zabrałam mój telefon i portfel. Na dole zastaliśmy moich rodziców i rodziców Karola jedzących śniadanie.

- Tato, my wychodzimy. - powiedziałam

- Nie zgubicie się? - zapytał moja mama.

- Mamo, to Paryż. Spędziłam tu za dużo czasu, żeby móc się zgubić.

- Ale to było dawno Bell.

- Daj spokój Ania, ona za dobrze zna to miejsce. - puścił mi oczko ojciec.

- Dzięki tato. Zjemy na mieście.

- Dobrze. Chcesz jakieś pieniądze.

- Nie trzeba. Jeszcze coś mam, a w razie czego mam ze sobą kartę.

- W takim razie bonne journée!*

- Merci papa.** - odpowiedziałam i wyszliśmy z Karolem.

- Nie wiedziałem, że znasz francuski. - powiedział mój chłopak w drodze.

- W dzieciństwie prawie w każde wakacje spędzaliśmy tu miesiąc. Ojciec zawsze kochał to miejsce, a mama uważała, że jest tu strasznie pięknie. Dzięki temu trochę nauczyłam się tego języka. Jest piękny.

- Masz rację.

Zjedliśmy śniadanie w małej kawiarence i wypiliśmy po kawie. 

- Chodź, pokaże ci moje ulubione miejsce. - pociągnęłam chłopaka za sobą.

Zaprowadziłam go w małą uliczkę i po schodach pożarowych wyszliśmy na dach budynku. Zdjęłam buty i usiadłam na krawędzi.

- Kiedy byłam dzieckiem przychodziłam tu z Sebastianem. Uwielbialiśmy to miejsce. Potrafiliśmy spędzić tu cały dzień milcząc. Nie potrzebowaliśmy tu słów. Wystarczyło nam napawanie się widokiem. - uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Mimo, że nie widziałam twarzy Karola mogłabym przysiąc, że on także się uśmiechną. - Pewnego dnia z rana, wymknęliśmy się z domu i spędziliśmy tu cały dzień. Wszyscy nas szukali, a kiedy wróciliśmy do domu nieźle nam się oberwało. - zaśmiałam się cicho. - No trochę bardziej Sebastianowi bo jest starszy i powinien mnie pilnować, no i przecież byłam księżniczką tatusia. Praktycznie zawsze wszystko uchodziło mi na sucho.

Poczułam jak ręce chłopaka oplatają mnie i przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej, a głowę opiera o moje ramię. Ja natomiast oparłam głowę o niego. 

- To miejsce jest dla mnie cholernie ważne. Dlatego cię tu przyprowadziłam.

- Dziękuję.

- Za co?

- Za to, że jesteśmy tu razem.

- Kocham cię.

- Ja ciebie również. 

Mam nadzieję, że wybaczysz mi to co niedługo zrobię. - powiedziałam w myślach.

Obserwowaliśmy zachód słońca, a kiedy zrobiło się ciemno wróciliśmy do domu. Wiecie, to co mówią o Paryżu to prawda. To miasto miłości. Cholernie romantyczne. 

*************************************

446 słów.

*bonne journée! - Miłego dnia!

**Merci papa. - Dziękuję tato.

Mój francuski ogranicza się do kilku słów także ten xDDD

Aż mnie mdli po pisaniu tej sweet sceny xDDDD

Miłego dnia, wieczoru, nocy xD

~ Luna

Ps. Jeśli rozdział się spodobał zostaw gwiazdkę i komentarz. Nie zmuszam :)


Lód musi kiedyś stopnieć |FF Kaiko|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz