*perspektywa Ann*
Obudziłam się dość wcześnie. Karol jeszcze spał. Jak on słodko wygląda kiedy śpi *-* Nie mogłam się napatrzeć chłopakowi. W końcu jednak ogarnęłam się i zabierając ubrania i czystą bieliznę udałam się po cichu do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam białą koronkową bluzkę, kremową spódniczkę i beret w tym samym kolorze (media). Zrobiłam sobie lekki makijaż i rozczesałam włosy pozostawiając je rozpuszczone.
Wyszłam z łazienki, kiedy chłopak już nie spał. Pocałowałam go delikatnie w usta.
- Ogarnij się i pójdziemy na miasto.
- Jasne.
Po 10 minutach Karol wyszedł z łazienki i poszliśmy na dół na śniadanie. Po drodze zabrałam mój telefon i portfel. Na dole zastaliśmy moich rodziców i rodziców Karola jedzących śniadanie.
- Tato, my wychodzimy. - powiedziałam
- Nie zgubicie się? - zapytał moja mama.
- Mamo, to Paryż. Spędziłam tu za dużo czasu, żeby móc się zgubić.
- Ale to było dawno Bell.
- Daj spokój Ania, ona za dobrze zna to miejsce. - puścił mi oczko ojciec.
- Dzięki tato. Zjemy na mieście.
- Dobrze. Chcesz jakieś pieniądze.
- Nie trzeba. Jeszcze coś mam, a w razie czego mam ze sobą kartę.
- W takim razie bonne journée!*
- Merci papa.** - odpowiedziałam i wyszliśmy z Karolem.
- Nie wiedziałem, że znasz francuski. - powiedział mój chłopak w drodze.
- W dzieciństwie prawie w każde wakacje spędzaliśmy tu miesiąc. Ojciec zawsze kochał to miejsce, a mama uważała, że jest tu strasznie pięknie. Dzięki temu trochę nauczyłam się tego języka. Jest piękny.
- Masz rację.
Zjedliśmy śniadanie w małej kawiarence i wypiliśmy po kawie.
- Chodź, pokaże ci moje ulubione miejsce. - pociągnęłam chłopaka za sobą.
Zaprowadziłam go w małą uliczkę i po schodach pożarowych wyszliśmy na dach budynku. Zdjęłam buty i usiadłam na krawędzi.
- Kiedy byłam dzieckiem przychodziłam tu z Sebastianem. Uwielbialiśmy to miejsce. Potrafiliśmy spędzić tu cały dzień milcząc. Nie potrzebowaliśmy tu słów. Wystarczyło nam napawanie się widokiem. - uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Mimo, że nie widziałam twarzy Karola mogłabym przysiąc, że on także się uśmiechną. - Pewnego dnia z rana, wymknęliśmy się z domu i spędziliśmy tu cały dzień. Wszyscy nas szukali, a kiedy wróciliśmy do domu nieźle nam się oberwało. - zaśmiałam się cicho. - No trochę bardziej Sebastianowi bo jest starszy i powinien mnie pilnować, no i przecież byłam księżniczką tatusia. Praktycznie zawsze wszystko uchodziło mi na sucho.
Poczułam jak ręce chłopaka oplatają mnie i przyciąga mnie do swojej klatki piersiowej, a głowę opiera o moje ramię. Ja natomiast oparłam głowę o niego.
- To miejsce jest dla mnie cholernie ważne. Dlatego cię tu przyprowadziłam.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że jesteśmy tu razem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie również.
Mam nadzieję, że wybaczysz mi to co niedługo zrobię. - powiedziałam w myślach.
Obserwowaliśmy zachód słońca, a kiedy zrobiło się ciemno wróciliśmy do domu. Wiecie, to co mówią o Paryżu to prawda. To miasto miłości. Cholernie romantyczne.
*************************************
446 słów.
*bonne journée! - Miłego dnia!
**Merci papa. - Dziękuję tato.
Mój francuski ogranicza się do kilku słów także ten xDDD
Aż mnie mdli po pisaniu tej sweet sceny xDDDD
Miłego dnia, wieczoru, nocy xD
~ Luna
Ps. Jeśli rozdział się spodobał zostaw gwiazdkę i komentarz. Nie zmuszam :)
CZYTASZ
Lód musi kiedyś stopnieć |FF Kaiko|
De TodoJest to 2 część książki pt. Zimna jak lód, czy na pewno?. Mordeczki, doczekaliśmy się aż mój mózg i wyobraźnia wzięły się do roboty i napisałam 2 część historii Ice. Miłego czytania ;)