*perspektywa Ann*
Wróciłam już do domu. Cała ekipa z imprezy już pojechała do swoich domów, no oprócz Karola i Maćka. Mojego kuzyna wieczorem odwiezie Tom. Tak, mój starszy brat był na urodzinach. Wszyscy byli. Tata zostaje do końca tygodnia, ale Sebastian musiał wrócić już do Londynu. Mamy maj, a to oznacza, że on nadal się uczy. Trudno.
Weszłam do salonu, bo Maciek śpi w gościnnym teraz, a Karol poszedł do domu. Wilki śpią w domku, w którym mieliśmy imprezę.
- Hey tato.
- Cześć córciu. Jak tam?
- Dobrze. Dziękuje wam za wszystko.
- Mam jeszcze jeden prezent. - tata wyciągnął małe pudełeczko. - Wszystkiego najlepszego jeszcze raz.
- Dziękuję. - otworzyłam prezent. - Jezuuu... Dzięki, dzięki, dzięki! - wykrzyczałam.
Prezentem były kluczyki do motoru z zawieszką z napisem Enduro i drugą ze znakiem nieskończoności .
- Wiem, że kochasz cross'a. Nie miałem serca nie zrobić ci takiego prezentu.
- Ale nie musiałeś. Kupiliście mi już samochód.
- Samochód jest od całej rodziny w UK, a motor ode mnie. - przytuliłam tatę.
- Dziękuję, kocham cię. - powiedziałam.
- Zmieniłaś się Ann... na lepsze. - powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
- Wiem...
- Miły ten twój chłopak, Karol tak?
- Tak, Karol. Jest wspaniały.
- Mam nadzieję, bo zasługujesz na najlepszego. - uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Jest najlepszy. Kocham go.
- Wiem, widzę.
Rozmawiałam jeszcze z tatą o praktycznie wszystkim.
- Tęskniłam za naszymi rozmowami. - powiedziałam zupełnie szczerze do ojca.
- Ja również. - odpowiedział.
W tym momencie do salonu wszedł Maciek.
- Cześć wujku. - przywitał się.
- Witaj Maciek. Jak się spało?
- Bardzo dobrze.
- Cieszę się. Zjesz z nami obiad?
- Tak, chętnie.
- Pani Alicjo, proszę przygotować zastawę dla sześciu osób. - powiedział ojciec do kucharki, która zajmowała się nie tylko ugotowaniem obiadu, ale także przygotowaniem stołu i takie tam.
- Oczywiście. - usłyszeliśmy kobiecy głos z kuchni.
- Maciek jak rodzice?
- Dobrze.
- Siadajmy już. - powiedziałam.
Obiad minął w zasadzie miłej atmosferze. Jak te kiedyś, brakowało tylko Sebastiana, ale za niego był Maciek. Ostatni taki obiad jedliśmy 4 lata temu. Po... po moim koncercie dzień przed wypadkiem.
Było wspaniale. Planowaliśmy wtedy przyszły tydzień, który miałam mieć wolny od jakiejkolwiek nauki i koncertów. Chcieliśmy go spędzić w... w Polsce. Tak. Wtedy jeszcze nie nienawidziłam tego miejsca. Nie lubiłam języka i nie ciągnęło mnie tam, ale chciałam spotkać po latach resztę rodziny.
Po obiedzie pożegnałam się z Maćkiem i Tomkiem. Pierwszy wrócił do Bydgoszczy, a drugi do Wrocławia.
Ja poszłam do mojego pokoju. Zabrałam piżamkę, czyli spodenki i koszulkę i poszłam do łazienki Po prysznicu rzuciłam się na łóżko i szybko zasnęłam.
*******************************************************
392 słowa
Hejka miśki,
Przemyślałam kilka rzeczy i zdecydowałam, że maraton będzie na takich samych zasadach jak kiedyś czyli po prostu rozdział codziennie bez jakichś warunków.
Rozdziałów możecie spodziewać się od dziś do KOŃCA WAKACJI codziennie w godzinach wieczornych. Zazwyczaj około 18-19. Czasem może wcześniej ;)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba zakończenie (jeszcze nie napisane, ale wiem co w nim będzie).
Podobał się rozdział? Jeśli tak to pozostaw po sobie gwiazdkę i komentarz. Oczywiście do niczego nie zmuszam ;3
~ Luna
CZYTASZ
Lód musi kiedyś stopnieć |FF Kaiko|
RastgeleJest to 2 część książki pt. Zimna jak lód, czy na pewno?. Mordeczki, doczekaliśmy się aż mój mózg i wyobraźnia wzięły się do roboty i napisałam 2 część historii Ice. Miłego czytania ;)