Rozdział 15 - "Zmieniłaś się"

1.3K 96 20
                                    

*perspektywa Ann*

Wróciłam już do domu. Cała ekipa z imprezy już pojechała do swoich domów, no oprócz Karola i Maćka. Mojego kuzyna wieczorem odwiezie Tom. Tak, mój starszy brat był na urodzinach. Wszyscy byli. Tata zostaje do końca tygodnia, ale Sebastian musiał wrócić już do Londynu. Mamy maj, a to oznacza, że on nadal się uczy. Trudno.

Weszłam do salonu, bo Maciek śpi w gościnnym teraz, a Karol poszedł do domu. Wilki śpią w domku, w którym mieliśmy imprezę.

- Hey tato.

- Cześć córciu. Jak tam?

- Dobrze. Dziękuje wam za wszystko.

- Mam jeszcze jeden prezent. - tata wyciągnął małe pudełeczko. - Wszystkiego najlepszego jeszcze raz.

- Dziękuję. - otworzyłam prezent. - Jezuuu... Dzięki, dzięki, dzięki! - wykrzyczałam. 

Prezentem były kluczyki do motoru z zawieszką z napisem Enduro i drugą ze znakiem nieskończoności .

- Wiem, że kochasz cross'a. Nie miałem serca nie zrobić ci takiego prezentu.

- Ale nie musiałeś. Kupiliście mi już samochód.

- Samochód jest od całej rodziny w UK, a motor ode mnie. - przytuliłam tatę. 

- Dziękuję, kocham cię. - powiedziałam.

- Zmieniłaś się Ann... na lepsze. - powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.

- Wiem...

- Miły ten twój chłopak, Karol tak?

- Tak, Karol. Jest wspaniały.

- Mam nadzieję, bo zasługujesz na najlepszego. - uśmiechnęłam się w odpowiedzi.

- Jest najlepszy. Kocham go.

- Wiem, widzę.

Rozmawiałam jeszcze z tatą o praktycznie wszystkim. 

- Tęskniłam za naszymi rozmowami. - powiedziałam zupełnie szczerze do ojca.

- Ja również. - odpowiedział.

W tym momencie do salonu wszedł Maciek.

- Cześć wujku. - przywitał się.

- Witaj Maciek. Jak się spało?

- Bardzo dobrze. 

- Cieszę się. Zjesz z nami obiad?

- Tak, chętnie.

- Pani Alicjo, proszę przygotować zastawę dla sześciu osób. - powiedział ojciec do kucharki, która zajmowała się nie tylko ugotowaniem obiadu, ale także przygotowaniem stołu i takie tam.

- Oczywiście. - usłyszeliśmy kobiecy głos z kuchni. 

- Maciek jak rodzice?

- Dobrze. 

- Siadajmy już. - powiedziałam.

Obiad minął w zasadzie miłej atmosferze. Jak te kiedyś, brakowało tylko Sebastiana, ale za niego był Maciek. Ostatni taki obiad jedliśmy 4 lata temu. Po... po moim koncercie dzień przed wypadkiem. 

Było wspaniale. Planowaliśmy wtedy przyszły tydzień, który miałam mieć wolny od jakiejkolwiek nauki i koncertów. Chcieliśmy go spędzić w... w Polsce. Tak. Wtedy jeszcze nie nienawidziłam tego miejsca. Nie lubiłam języka i nie ciągnęło mnie tam, ale chciałam spotkać po latach resztę rodziny. 

Po obiedzie pożegnałam się z Maćkiem i Tomkiem. Pierwszy wrócił do Bydgoszczy, a drugi do Wrocławia. 

Ja poszłam do mojego pokoju. Zabrałam piżamkę, czyli spodenki i koszulkę i poszłam do łazienki Po prysznicu rzuciłam się na łóżko i szybko zasnęłam. 

*******************************************************

392 słowa

Hejka miśki, 

Przemyślałam kilka rzeczy i zdecydowałam, że maraton będzie na takich samych zasadach jak kiedyś czyli po prostu rozdział codziennie bez  jakichś warunków.

Rozdziałów możecie spodziewać się od dziś do KOŃCA WAKACJI codziennie w godzinach wieczornych. Zazwyczaj około 18-19. Czasem może wcześniej ;)

Mam nadzieję, że Wam się spodoba zakończenie (jeszcze nie napisane, ale wiem co w nim będzie).

Podobał się rozdział? Jeśli tak to pozostaw po sobie gwiazdkę i komentarz. Oczywiście do niczego nie zmuszam ;3

~ Luna

Lód musi kiedyś stopnieć |FF Kaiko|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz