15. Szpital i on.

652 40 3
                                    

Gdy po trudzie otworzyłam oczy ujrzałam....JEGO?!

-Gdzie ja jestem?-spytałam niczego nie świadoma

-W szpitalu, tak się pocięłaś,że omal co nie umarłaś! Czyś ty oszalała?!-mówił nieco zdenerwowany Kamil

-A ty? Co tu robisz?

-Gdy tylko twoja mama zadzwoniła, że jesteś w złym stanie nie pytałem z jakiego powodu tylko od razu pojechałem do ciebie do domu. Twoi rodzice akurat czekali aż przyjedzie karetka. A gdy ja cię ujrzałem całą we krwi....

-Nie potrzebnie się martwiłeś.

-Dziwi mnie, że jeszcze nie ma przy tobie Manuela.

-I raczej go nie będzie-odburknęłam

-Jak to?!

-Nie muszę ci się tłumaczyć.

-Okej. Ale wiesz, że teraz cię nie zostawię mimo nawet twojego wrednego charakteru co do mnie.

-A gdzie Kasia?-powiedziałam nieco zła

-Powiedziałem, że źle się poczułaś. Zrozumie.

-No nie byłabym tego pewna..Pff.

-Co ci jest. Ciągle nie masz humoru.

-Nic poprostu źle się czuję. Nie widać?

-Mogłabyś być trochę milsza.

Gdy tak się wymienialiśmy zdaniami do sali weszła pani doktor.

-Jak się ma moja trochę głupiutka pacjentka?-spytała

-Dobrze. Tylko głowa mnie boli.

-To pewnie przez leki. Jutro będziesz mogła już wyjść. Tylko musisz dbać o ręce. Owijać je codziennie bandażem aż rany się zagoją, a powiem że są one dość głębokie.

-Dobrze.

-To odpoczywaj. Do później.-i wyszła

Po niej do sali weszli moi rodzice.

-Czemu to zrobiłaś córeczko?-mówiła przez łzy mama

-Nie płacz. Nie radziłam sobie z życiem. Poprostu już tak nie zrobię.

-Ale te blizny nie zejdą. Oszpeciłaś sobie ręce.-teraz już naprawdę płakała. Obok niej znalazł się tata, który zaczął ją obejmować.

-Przynajmniej każdy będzie wiedział, że coś przeszłam w życiu. Mogę trochę odpocząć?

-Oczywiście. Chodźcie.-powiedział tata

-Może zostać Kamil?-spytałam

-Oczywiście.-mama z tatą wyszli a ja zostałam sama z Kamilem

-To powiesz mi o co tak naprawdę chodzi?

-Dobrze. Manuel ze mną zerwał. Gdy z nim byłam pożyczyłam mu 50 zł...Wiem głupio się zachowałam ale ja myślałam, że jest inny. Później wpadł do mojego mieszkania strasznie agresywnie i chciał więcej kasy. Dałam mu. Zmusił mnie do tego rozumiesz.-powiedziałam płacząc-Po tym wszystkim poszłam do ciebie, a tam zastałam ciebie i Kasię. Byliście tacy szczęśliwi. Nie mogłam wam przerwać. Więc poszłam do domu i to zrobiłam. Chciałam popełnić samobójstwo po raz drugi w moim życiu. Przepraszam.

-Boże Julcia. Gdybym tylko wiedział-szybko przybliżył się do mnie i mnie przytuił-Już nigdy cię nie zostawię. Nigdy rozumiesz.

-Co na to powie Kasia?

-Zrozumie to.

-Emm.. Przepraszam, że pytam. Kochasz ją?

-Raczej tak.-w tym momencie coś we mnie pękło. Bolało. Bolało i to strasznie. Nie mam pojęcia czemu przecież Kamil był tylko przyjacielem, a może ja sama siebie oszukiwałam i od dawna coś do niego czułam.

-Rozumiem.-powiedziałam udając radosną

W tym momencie mój telefon zawibrował. Sięgnełam po niego.

Od:Nieznany

Cześć maleńka ;*. Wiem, że moja księżniczka trafiła do szpitala. Spodziewaj się mnie tam. Najlepiej, żebyś była przygotowana o każdej porze dnia. Trzymaj się. Do zobaczenia ;*

Oh..Boże. To znów ten palant. Niech lepiej się tu nie zbliża, bo nie mam ochoty go wysłuchać.

-Od kogo to?-spytał mój przyjaciel

-Od mamy.-skłamałam

-A okej. Ja idę. Muszę jeszcze załatwić parę spraw. Wrócę jutro gdy będziesz wychodziła ze szpitala. Pa Krakowiaczku-zrobiło mi się cieplej na sercu. Dawno tak do mnie nie mówił. Odszedł całując mnie w czoło.

Tak naprawdę nie chciałam żeby szedł ale siłą go nie zatrzymam. Postanowiłam się trochę zdrzemnąć. Na pewno ten palant blefował. Obudziłam się około 23 gdy ktoś zaczął gładzić moje włosy. Jeszcze nie przytomna miałam nadzieję, że to Kamil. Otworzyłam oczy i się przestraszyłam. To był on. Ten idiota.

-Czego chcesz?-warknęłam

-Nawet gdy jesteś w złym stanie tak słodko się złościsz mała.

-Nie zadzieraj ze mną!-krzyknęłam

-Oj nie bądź taka agresywna. Przyszedłem tylko porozmawiać.

-Ciekawe o czym?-powiedziałam obojętnie

-Jak się czujesz?

-Naprawdę to ciebie obchodzi? Pf..

-Wszystko co o tobie mnie interesuje.-uśmiechnął się. Nie powiem był nawet przystojny. Ciemny blondyn, wysoki, dobrze zbudowany i miał to co u mnie wywoływało zachwyt..niebieskie oczy.

-Nie przesadzaj. Nawet nie wiem jak masz na imię.

-Jestem Olek. Miło mi. Ty nie musisz się przedstawiać. Wiem jak się nazywasz.-powiedział uśmiechając się.

-Okej Olek. Jest dosyć późno, nie chcę być nie miła ale chciałabym się zdrzemnąć.

-Dobrze. To ja już pójdę.-przybliżył się do mnie i zaczął szeptać mi do ucha-Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem. Zobaczysz będziesz mnie błagać o pocałunki. Dobranoc księżniczko.-i odszedł.

Ja leżałam w osłupieniu. Co on w ogóle sobie myślał. Postanowiłam jak najszybciej zasnąć. Nie było to trudne.

Nieszczęśliwa miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz