Louis POV*
Cieszę się, że Rose wyznała mi prawde i że była ze mną szczera.
Po tym co usłyszałem, zdałem sobie sprawe, że Rosie jest kruchym, małym aniołkiem i dlatego będę ją chronił przed całym światem.
Yyyy...czy ja to pomyślałem, czy powiedziałem? Boże co ja robie?
Ja nie moge o niej mówić w taki sposób, bo to by oznaczało, że coś do niej poczułem, że się w niej zakochałem.- Louis! Louis! Słyszysz mnie? Mówie coś!
- Tak, tak słucham - zlękłem się, bo nie wiedziałem co się dzieje.
- Prosiłam cię, abyś opowiedział mi trochę o sobie. O czym tak myślisz albo o kim?
- O niczym i....i o nikim - już mało brakowało abym sie wygadał. Co sie ze mną dzieje? -
Dobra już opowiadam. A więc, jak zauważyłaś mam dwie siostry : Lottie, która ma 20 lat i Suzi lat 10. Moi rodzice się rozwiedli, gdy byłem mały. Mój ojciec odszedł do innej, nawet nie wiem jak wygląda, a mama? Jedyna, JAK NARAZIE kobieta w moim życiu, czyli mama jest nauczycielką. Kocham ją nad życie.
A ja? Za niedługo będe miał 24 lata. Pracuje w dużej firmie i jestem w niej szefem. Jako jedyny facet w rodzinie wziąłem na siebie odpowiedzialność, jakim jest utrzymanie rodziny.
A pozatym to interesuję się piłką nożną i w wolnych chwilach gram w miejscowej drużynie. Umiem grać na gitarze i pianinie.
To tyle o mnie, w sumie nic ciekawego.
Skoro, coś o sobie już wiemy to może, wybierzemy się gdzieś jutro?- To znaczy gdzie?
- Ymm.. No nie wiem albo już wiem. Zabieram cię jutro na romantyczny spacer po Londynie. Co ty na to?
- Louis!!! Dopiero co ci powiedziałam że nie mam zaufania do facetów a ty teraz wyjeżdżasz z romantycznym spacerem. - Ups ale się rozpędziłem. Jestem kretynem Nie przemyślałem tego. Musze działać metodą małych kroczków, żeby jej nie spłoszyć.
- Wybacz mi Rose. Nie przemyślałem tego. To może pójdziemy na spacer po stolicy jak kumple?
- Nie wiem Louis czy mogę ci zaufać
- Możesz mi zaufać Rose. Obiecuje, że cię nie zawiodę. Spójrz na mnie Rose! - w tym momencie chwyciłem jej dłoń i gdy podniosła głowe, nasze oczy się zetknęły.
Gdy spojrzała na mnie tymi swoim pięknymi oczami, momentalnie przeszedł mnie dreszcz po całym ciele, a serce zaczęło szybciej bić, przez co myślałem, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Musze przyznać, że byłem w związku kilkakrotnie, ale jeszcze żadna dziewczyna, nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i nie wywołała u mnie takiej reakcji. To było dziwne uczucie a jednocześnie takie miłe.- Zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Ręce trzymasz przy sobie! Nie próbuj mnie dotykać, ani całować, zrozumiano?!
Bo dostaniesz między swoje piękne oczy!- Czyli uważasz, że mam piękne oczy?
- Pff. Nieee. Wcale nie masz pięknych oczu! Powiedziałam tak bo chciałam cię poprostu ostrzec, że jeśli nie będziesz się zachowywał przyzwoicie to może ci się coś stać. - słyszałem w jej głosie zakłopotanie, co znaczy że miałem racje.
- Nie boję się ciebie Rose. Ty nie mogłabyś skrzywdzić nawet muchy.
- Ach tak? Pozory mogą mylić, kolego.
- Mów sobie co chcesz ale i tak mnie nie wystraszysz Rose.
- Dobra, dobra, się okaże.
To gdzie i o której się widzimy?- Przyjade po ciebie o 14, zgoda?
- Ok. Musze już iść, bo jest już późno. Narazie Louis.
- Cześć. - powiedziałem po czym podszedłem do niej i ucałowałem ją w policzek.
Cześć kochani. Przepraszam, że obiecałam iż wczoraj dodam rozdział, ale nie dałam rady.
Mam nadzieję że ten rozdział wam jakoś wynagrodzi to że musieliście tyle czekać.
P.S bardzo wam dziękuję za 1K wyświetleń. Nie spodziewałam się, że tyle osób to czyta. Jesteście kochani :*