Co ja mam zrobić ?

196 13 1
                                    

Siedziałam na krześle z szefem i czekaliśmy na jakąkolwiek odpowiedz związaną z Lukiem, bardzo sie o niego martwię. Operacja trwa już 3 godziny A Ja nie wiem nic.

- Roxi! - usłyszałam krzyk Brada, odwróciłam sie i zobaczyłam go z Alexem , szli szybkim krokiem w moją stronę.

- Co mu jest? - spytał Alex.

- Chyba Richard go postrzelił, nie wiem nie widziałam byłam wtedy w łazience i czekałam aż sie zjawią żeby go zgarnąć - powiedziałam smutna. Jeśli bym w tym pokoju zostało nic by mu sie nie stało to moja wina - to moja wina - dodałam i sie rozpłakałam. Brad przytulił mnie i powiedział:

- To nie twoja wina, z kąt mogłaś wiedzieć Co sie stanie - nic więcej nie powiedziałam, nie miałam sił.

Siedzieliśmy w poczekalni jeszcze z niecałe 2 godziny, po chwili wyszedł lekarz, podeszłam do niego szybko.

- Panie doktorze Co z nim jest?, Jak sie czuje? - spytałam. Lekarz westchnął i odpowiedział:

- Jego stan jest bardzo ciężki , stracił dużo krwi i jest teraz w śpiącce. Wszystko będzie dobrze to twardy chłopak wyzdrowieje.

To moja wina, moja wina, moja - piwtarzałam sobie w głowie.

- A możemy do niego wejść ?- spytał Alex. Lekarz westchnął i powiedział:

- Tak możecie wejść ale nie na długo.

Brad i Alex weszli Ja nie dam rady, nie chce na niego patrzeć w takim stanie.

- Roxi idziesz? - spytał Brad, zatrzymując sie w połowie drogi, pokiwałam przecząco głową nie wejdę tam.

- Idźcie do niego Ja... Ja muszę... muszę do domu - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Nie czekając na odpowiedz poszłam do domu.

30 minut później.

Siedzę w salonie popijając wino, wiedziałam że coś pójdzie nie tak, czemu ja się na to zgodziłam to był najgorszy pomysł. Mój jedyny przyjaciel leży w szpitalu a ja? Ja siedzę tutaj popijając wino zamiast zostać tam z nim.Pewnie myślicie jak zostaliśmy przyjaciółmi. Kiedy mnie porwali przez 3 lata kontaktowałam się z nim, powiedziałam mu gdzie byłam ale nie powiedziałam z kim byłam, obiecał mi że nic nikomu nie powie a w szczególności Bradowi. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Pisaliśmy do siebie na facebooku i tak oto zostaliśmy przyjaciółmi. Nie myśląc o niczym innym odpłynęłam w Krainę Morfeusza.

- Roxi... Roxi... - usłyszałam męski głos i lekkie szturchanie w ramię - wstawaj.

- hmm... - powiedziałam i bardziej wtuliłam sie w małą poduszkę. Dajcie mi święty spokój przynajmniej na jeden dzień.

- Musze cie o coś zapytać - powiedział Ja wiedziałam że to coś poważnego. Leniwie otworzyłam oczy by spojrzeć na spiętego brata?. O Co chodzi on nigdy nie był spięty on w ogóle nie okazuje żadnych uczuć.

- O co chodzi ? - spytałam i usiadłam po turecku zakrywając się cienkim kocem.

- Chodzi... westchnął i zamknął na chwilę oczy- Chodzi o dziewczynę- dodał. Nie wierzę mój jedyny, niepowtarzalny, nieogarnięty, wkurzający i bardzo umięśniony brat sie zakochał. Nie wierze.

- Czy Ja sie przeszłyszałam. Zakochałeś sie - pisnęłam podekscytowana.

- Sam nie wiem - westchnął - kiedy Ja widzę mam takie dziwne uczucie w brzuchu, albo Jak coś powie, spyta sie nie wiem Co powiedzieć, język mi sie plącze, A jej oczy piękne brązowe. Jest po prostu piękna - nigdy nie widziałam tak rozmarzonego brata z powodu jakieś dziewczyny, coś mi mówi że sie naprawde zakochał.

AdrenalinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz