To będzie dobry dzień :)

112 9 0
                                    

Godz: 21:26


Miałam na sobie czarne rurki, czarną koszulkę z dekoltem nie za dużym, włosy pokręciłam lokówką i zostawiłam je rozpuszczone, zrobiłam makijaż i już byłam gotowa. Zeszłam na dół do salonu i usiadłam na kanapie,  Brat gdzieś pojechał nie wiem gdzie bo mi nie powiedział. 23;12 dobra czas zacząć "pracę". Wzięłam czarną kurtkę wychodząc z domu. Szłam właśnie do kawiarni tam gdzie znajduję się moja ofiara. Weszłam do środka i wybrałam dobre miejsce żebym mogła go widzieć.

- Witam, coś dla pani ? - spytała kelnerka pojawiając się koło mnie, pokiwałam przecząco głową a ona odeszła. Siedziałam tam jeszcze z 30 minut, po chwili chłopak wstał i zaczął kierować się do wyjścia, wstałam i poszłam za nim. Zobaczyłam go opartego o ścianę plecami a przed nim brunetka. Podeszłam do niej i skręciłam jej szybko kark, ciało dziewczyny bezwładnie upadło na ziemie.

- Sorry - powiedziałam uśmiechając się cwaniacko.

- Coś ty zrobiła ?! - powiedział, widać że się trochę przestraszył. Podeszłam do niego powoli bawiąc się małym nożykiem w rękach. Dostałam go od brata na 12 urodziny, wiem dziwny prezent ale braci się nie wybiera.

- To co zrobię zaraz z tobą - powiedziałam i przyłożyłam nuż do jego gardła.

- Ale co ja ci zrobiłem ? - spytał przestraszony.

- Mi nic ale innym tak, w skrócie: dragi, zabójstwa, gwałty, mówi ci to coś ? - powiedziałam jeżdżąc nożem po jego policzku.

- Roxi ? - usłyszałam za sobą męski głos, odwróciłam się i zobaczyłam Micha co on tu robi.

- Co ty tu robisz ? - spytałam dalej trzymając moja ofiarę. 

- Brad... Brad jest w szpitalu - powiedział cicho ale wystarczająco głośno żebym mogła to usłyszeć.

- Jak to ? Co mu jest ? Żyję ? - zadawałam tyle pytań ale na żadne nie miałam odpowiedzi.

- Chodź musimy do niego jechać - powiedział łapiąc mnie za ramię i ciągnąc aż puściłam chłopaka. Miałam go zabić.

- Poczekaj - powiedziałam do Micha, odwróciłam się do mojej ofiary,  wycelowałam i trafiłam nożem w głowę, śmierć natychmiastowa, szybko wzięłam nóż i pobiegłam do samochodu Micha. Jak coś się stanie Bradowi to tego nie przeżyje. 

Po 15 minutach stałam przed salą Brada dowiedziałam się że został brutalnie pobity nie wiem przez kogo ale się dowiem.

- Roxi, co z nim ? - usłyszałam głoś Luka nie chciałam się odwracać nie chciałam spuścić wzroku z brata, bałam się że jak się odwrócę jego tu nie będzie. Tak bardzo się o niego martwię.

- Powiedzieli że jest w ciężkim bardzo ciężkim stanie i... Co ci się stało ? - spytałam przerażona Luke miał podbite oko, wielką ranę na policzku, podarte ubrania i złamany nos z którego ciekła krew.

- Nie, nic... nic mi nie jest - powiedział ledwo co stojąc na nogach, po chwili chłopak upadł, kucnęłam koło niego i zaczęłam krzyczeć.

- Luke.... Luke obudz się.... proszę.... Ratunku!!!..... pomocy!!!!..... niech ktoś wezwie lekarza!!! - krzyczałam po chwili koło mnie pojawił się lekarz i dwie pielęgniarki zabrali chłopaka na noszach nawet nie wiem gdzie powiedzieli że nie wygląda to za dobrze. To miał być najlepszy dzień a nie najgorszy. Usiadłam na krześle koło sali Brada płacząc jak małe dziecko. Minęły minuty a później godziny nic nie wiedziałam co sie dzieje z Bradem i Lukiem bardzo się o nich martwiłam. Po około godzinie podszedł do mnie lekarz.

- Co z Lukie i Bradem co im jest ? dobrze się czują, proszę niech pan mi powie - powiedziałam szybko wstając.

- Z pani bratem jest już wszystko dobrze zostanie w szpitalu kilka dni - powiedział.

- A Luke co z nim ?- spytałam, bardzo się ucieszyłam kiedy się dowiedziałam że z Bradem wszystko w porządku.

- Chłopak ma złamane żebro, złamany nos, ktoś mu wbił kastet w brzuch ale sytuacja jest opanowana - powiedział szukając czegoś w jakiś papierkach.

- Czy mogłabym do nich wejść ? - spytałam, musiałam się z nimi spotkać a Lukowi podziękować. Wiem to nie w moim stylu ale on uratował mojego jedynego brata.

- Tak, ale tylko na chwile panowie powinni odpoczywać - powiedział i posłał mi lekki uśmiech. Podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę po chwili byłam już w środku. Mój brat spał Luke leżał i oglądał jakieś badziewie w telewizorze powieszonym na ścianie na przeciwko łóżek.

- Hej - powiedziałam, chłopak odwrócił głowę w moją stronę - jak się czujesz ? - spytałam podchodząc i siadając na krześle obok łóżka.

- Nie najlepiej wszystko mnie boli a na dodatek puścili mi jakiś nudny, stary film - powiedział i zaśmiał się cicho a potem skrzywił się z bólu. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało tylko patrzyliśmy sobie w oczy.

- Dziękuję - powiedziałam łapiąc chłopaka za ręke - gdyby nie ty.... pewnie nie było by Brada.... jeszcze raz dziękuję.... dziękuję za wszystko - powiedziałam próbując powstrzymać łzy ale jakoś mi nie wychodziło. Zamknęłam na chwilę oczy by się uspokoić, po chwili poczułam dłoń gładzącą delikatnie mój policzek kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam piękne niebieskie jak ocean oczy.

- Nie masz za co dziękować wiesz że zrobiłbym to jeszcze raz gdyby takie coś się znowu stało - powiedział ocierając mój mokry policzek od łez kciukiem. Chłopak niebezpieczni przybliżył twarz ku mojej patrząc raz w oczy a raz na usta aż stanęło na oczach, pokiwałam lekko głową blondyn uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie czule w usta.Całowaliśmy się powoli i delikatnie. Po chwili odsunęłam się powoli od chłopaka uśmiechając się delikatnie. Przez następne 10 minut rozmawialiśmy o wszystkim co nam przyszło na myśl ale niestety musiałam wyjść bo mają chłopakowi zrobić jeszcze jakieś badania i podać leki.

3:58 

Wróciłam do domu i pierwsze co zrobiłam to poszłam się odświeżyć i położyłam się spać.






AdrenalinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz