Myślę że jestem jedyną osobą która nie skacze z radości słysząc słowa 'piątkowa noc'. Tak, to dziwne słyszeć to od 19-sto letniej dziewczyny. Ale ja niestety muszę pracować całą noc na stacji benzynowej kiedy reszta moich znajomych bawi się w nocnych klubach. Moi rodzice wyjechali na dwa miesiące do Ameryki a ja zostałam w deszczowej Anglii ze swoim 15 letnim bratem. Musze pracować mimo że chodzę do szkoły ponieważ pieniądze które dostaje co tydzień od ojca nie wystarczają aby utrzymać dom ani mnie i mojego brata.
Zmęczona i znudzona zaczęłam układać gumy do żucia na ladzie. Spojrzałam na zegarek po mojej prawej. 23:46. Jeszcze 6 godzin i 14 minut. Wytrzymasz Kendall.
-Idę na zaplecze coś zjeść, potrzebujesz czegoś?-usłyszałam zachrypnięty głos Joe, mojego współpracownika, zza lady.
-Nie dzięki, poradzę sobie-odpowiedziałam przeczesując włosy ręką.
Usłyszałam trzaśnięcie tylnich drzwi i głośno westchnęłam. Pomału podniosłam się z podłogi, opierającą o ladę i rozmyślając o nadchodzącym teście w poniedziałek. Nawet nie mam kiedy się uczyć bo całą noc pracuje a w dzień mam za dużo obowiązków i jestem za bardzo zmęczona.
Moje myśli przerwał czarny Range Rover który własnie podjechał pod stacje. Wyszło z niego 3 facetów kierujących się do drzwi. Wszyscy byli ubrani na czarno i byli bardzo wysocy i umięśnieni w porównaniu do mnie. Obserwowałam ich każdy ruch. Jeden z nich stanął przy drzwiach, pilnując aby nikt nie wszedł kiedy drugi kręcił się wokół regałów jakby chciał coś ukraść. Chwila, gdzie jest trzeci?
Nie zdążyłam odpowiedzieć na to pytanie ponieważ poczułam dwie silne dłonie na moich biodrach która podniosły i posadziły mnie na zimnej, brązowej ladzie.
Przede mną stał niebieskooki brunet w czarnej bluzie. Nie wiedziałam czy krzyczeć czy milczeć.
-Gdzie jest Joe?-powiedział twardym głosem.
Kiedy nie odpowiedziałam zadał pytanie jeszcze raz ale o wiele głośniej.
-N-nie wiem.-odpowiedziałam cicho. Oczywiście że wiedziałam ale Joe był nie tylko moim współpracownikiem ale też przyjacielem a bałam się że ta trójka mężczyzn może go zranić.
Brunet zaśmiał się kiwając głową. -Oczywiście że nie wiesz.-powiedział patrząc mi się głęboko w oczy. -Ale będziesz tego żałować kotku. Do zobaczenia..-popatrzył na moją plakietkę z imieniem.-Kendall.
I odszedł a za nim pozostała dwójka.
Co się właściwie stało?