4.

223 13 2
                                    

Po raz kolejny poczułam jakaś dłoń na moim ciele. Setki pijanych i spoconych ludzi wokół mnie, ale zero znaku życia od mojego chłopaka lub jego przyjaciół. Znów wykręciłam jego numer ale nic się nie zmieniło. Nadał włącza się sekretarka. Patrząc na tą dzielnice i ludzi nie zdziwiłabym się jakby jego telefon został skradziony. Co ja tu robię? Jak mogłam się na to zgodzić. "Jasne idźcie po drinki nic mi się nie stanie"-przypomniały mi się moje słowa wypowiedziane 2 godziny temu. Dosyć tego, nie mam ochoty czekać ani chwili dłużej. Przecisnęłam się między ludźmi próbując dostać się na parking. Dlaczego tu jest tyle ludzi? Przecież to zwykły uliczny wyścig. Odetchnęłam z ulgą kiedy po męczących 10 minutach w końcu wydostałam się z tamtego wariatkowa. Wyszukałam kluczyków do samochodu Dylana w swojej torebce i wsiadłam. Nie obchodzi mnie jak oni wrócą do domu. Trzeba było mnie nie zostawiać. 

Po wpisaniu adresu swojego domu do komputera w samochodzie, wyjechałam z zatłoczonego parkingu i ruszyłam. Nawigacja pokazywała że będę na miejscu za 30 minut co nie poprawiło mi humoru. Ale nie mogę narzekać, mogło być gorzej. Było po 2 nad ranem. Wolałabym siedzieć na głupiej stacji benzynowej nic nie robiąc niż być na jakich chorych wyścigach. No w sumie to uciekając z wyścigów. Czemu nie jestem w pracy? Hmm dlatego że mój kochany chłopak którego uduszę jest synem mojego szefa i załatwił mi zwolnienie. Nie, nie podziękuje mu.  Moje niesamowite rozmyślenia przerwał pikający oddźwięk. Po chwili samochód zatrzymał się na środku drogi. No chyba sobie jaja ze mnie robicie. Kto nie tankuje jebanego samochodu przed wyjazdem na koniec miasta. Wysiadłam z auta trzaskając mocno drzwiami. 

-Ugh!-krzyknęłam kopiąc z oponę co nie było najlepszym pomysłem gdyż już po chwili poczułam okropny ból w stopie. Złapałam się za głowę okręcając wokół własnej osi myśląc co zrobić. Podeszłam do auta i wyciągnęłam swoją torebkę oraz kluczyki od auta. Zamknęłam wóz i zaczęłam iść przed siebie wpisując swój adres w nawigacji w telefonie. 

Przeszłam nie całe 100 metrów kiedy usłyszałam dwa nadjeżdżające samochody a po chwili ogromny trzask. Szybko się odwróciłam i to co ujrzałam odmówiło mi mowę.Wszystko działo się tak szybko. Nieznajomy samochód uderzył w auto Dylana z taką siłą że kierowca dachował a wóz zostawiony prze zemnie na środku ulicy został zrzucony z drogi. Co do cholery?


Fxck it - l.tOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz