Nadszedł piątek i razem z Sophie postanowiłyśmy iść na jakąś imprezę. Jej zdaniem przyda mi się i w sumie zgadzam się z nią. Więc kiedy nadeszła 21, obydwie znajdowałyśmy się pod klubem, ubrane w sukienki które idealnie podkreślały nasze krągłości oraz z większa ilością makijażu niż zwykle.
-Dylan wie że tu jesteś?-zapytała blondynka po chwili ciszy.
-Nie, nigdy by mnie nie puścił do klubu bez niego.
-Wiec co? Powiedziałaś mu że źle się czujesz i zostajesz w domu?
-Dokładnie-powiedziałam i akurat przyszła nasza kolej w kolejce. Wchodząc do klubu uderzył mnie zapach potu pomieszanego z alkoholem. Muzyka grała tak głośno że ledwo co słyszałam swoje myśli lecz nie przeszkadzało mi to za bardzo.
-Chodź po drinki!-krzyknęłam do Sophie a ona jedynie potaknęła głową. Znalezienie baru zajęło nam dosyć długą chwile ponieważ było tu tyle ludzi którzy cały czas się o ciebie ocierali albo wpadali, co nie powiem było denerwujące ale co zrobisz. Po kupieniu i wypiciu 2 drinków ruszyłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy razem tańczy lecz nie na długo bo po chwili jakiś chłopak wyrwał Sophie i zostałam sama.
*2 godziny później*
Siedziałam kompletnie pijana przy barze pijąc kolejnego drinka i gadając z kelnerem.
-Czemu ta muzyka jest taka cicha?-zapytałam kładąc się na ladzie. Usłyszałam melodyczny śmiech chłopaka i po chwili odpowiedź.
-Muzyka jest głośna mała, może jak przestaniesz tyle pić to ją usłyszysz.
-Masz racje. Daj mi jeszcze jednego drinka.-zażądałam i po wypiciu go poszłam na parkiet. No nie dosłownie poszłam bo potknęłam się z 4 razy ale mniejsza z tym. Zaczęłam ruszać się w rytmie muzyki, byłam w swoim własnym świecie. Nie myślałam o niczym, tylko o dobrej zabawie.
Poczułam rękę na swoim ciele lecz było to normalne więc nie zwracałam na to uwagi i po chwili tańczyłam z jakimś nie znajomym. Z każdą chwilą jego ręka przemieszczała się w coraz intymniejsze miejsce na moim ciele i wiedziałam że muszę to zakończyć więc się po prostu od niego odsunęłam. Niestety, nie zadziało gdyż nieznajomy nadal był za mną. Strzepałam jego rękę ze swojego ciała i odwróciłam się do niego więc teraz staliśmy twarzą w twarz. Był to jakiś starszy gościu z lekkim zarostem i czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu.
-Chodźmy w jakieś bardziej ciche miejsce kochanie.-powiedział głupio się uśmiechając na co zmarszczyłam brwi.
-No chyba cie pogięło. Zostaw mnie w spokoju!-krzyknęłam odwracając się aby od niego odejść lecz on złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąc. Krzyczałam lecz nikt tego nie słyszał bo wszyscy byli pijani i zajęci sobą. Od razu wytrzeźwiałam i zaczęłam się wyrywać lecz on był silniejszy i już po chwili znajdowaliśmy się na tyłach klubu gdzie nikogo nie było. No tak, te moje szczęście.
-Zostaw mnie w spokoju pojebie!-krzyknęłam wyrywając się lecz facet przyparł mnie do ściany i zatkał mi buzie.
-Nie kochanie, najpierw się trochę zabawimy-wymruczał mi do ucha głupio się śmiejąc i po chwili jego ręka zjechała do mojego uda gdzie kończyła się moja sukienka. Zaczął ją podciągać do góry nadal się uśmiechając. Improwizuj Kendall!
Zanim zdążyłam pomyśleć, kopnęłam go z całej swojej siły w krocze przez co zgiął w pół i się ode mnie odsunął.
Zaczęłam uciekać lecz po paru sekundach poczułam ogromny ból z tyłu głowy i po chwili nic. Tylko ciemność.
*Louis*
Siedziałem bezczynnie w swoim biurze przeglądając jakieś papiery. Kendall nie wychodziła mi z głowy przez co przez cały swój pobyt w Irlandii nie miałem humoru. Nie rozumiem dlaczego tak po prostu wyszła z auta kiedy się całowaliśmy. Ten pocałunek miał ją przekonać do tego żeby została a nie uciekła. Boże, dlaczego jedna dziewczyna tak mi zamieszała w głowie? Znam ją tydzień do cholery. Ostatni raz tak się czułem z Lucie. Zresztą to nie jest przyjemny temat do rozmowy.
-Brian!-krzyknąłem do jednego z moich pracowników który pilnował moich drzwi.
-Tak szefie?-zapytał wchodząc do pokoju.
-Daj mi najnowsze informacje na temat Kendall Jenner.
-Tak szefie.-powiedział i zniknął za drzwiami.
Wiem że nie powinienem ale martwię o nią. Kurwa, Tomlinson ty pizdo. Od kiedy obchodzą cie inni?
Po 10 minutach, drzwi od mojego biura się otworzyły i wkroczył Brian z plikiem papieru który mi podał.
-Niestety, nie mogłem tego wydrukować ale pani Jenner została przyjęta na oddział ludzi w stanie krytycznym w szpitalu w Londynie.-po usłyszeniu tego moje serce prawie stanęło. Że co kurwa?
-Daj mnie na pierwszy lepszy samolot do Londynu. W tej chwili.-zażądałem wstając z krzesła.
-Już się robi szefie.
![](https://img.wattpad.com/cover/49065331-288-k522738.jpg)