Rozdział 13

7.3K 309 15
                                    

  Spojrzałam się w oczy chłopaka. Tak strasznie się boję, że teraz mnie znienawidzi. Nie chcę tego i nie przeżyję, gdyby to się stał.

- Meg, co jest? - spytał się siadając naprzeciwko mnie. Dzięki temu miałam niesamowity widok na jego wyrzeźbiony kaloryfer. Kurde czy on zawsze musi być taki cholernie perfekcyjny?

- My...

- Tak. Meg, co jest?

- I nie jesteś zły?

- Nie, a czemu miałbym być?

- Nie już nic

- Meg!

- Co?

Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, żaden z nas nic nie mówił. Nie wiem, czy bardziej jestem na niego zła za to, że nic nie rozumie. Czy bardziej go kocham za to, że mu się podobało.

- Cholera! - krzyknął jakąś chwile potem. Patrzyłam się na niego zaskoczona, ale nic nie mówiłam.

- Więc o to ci chodzi. Myślisz, że mi nie wystarczasz?
Skinęłam tylko głową. Nie miałam odwagi powiedzieć tego na głos, bo boję się jego reakcji. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu Harry złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie łącząc nasze usta w pocałunku.

Totalny szok. Nie spodziewałam się tego po chłopak.

- Meg, zawsze będziesz dla mnie ważna. Kocham cię i nie zostawię. Nie musisz się tym przejmować, zaspokajasz mnie w całości.

- Serio?

- Od kiedy, byłaś z Niallem na tej randce nie spałem z żadną kobietą. Byłaś pierwszą od bardzo dawna i jedyną, z którą chcę spać - powiedział i pocałował mnie w czoło.

Wtuliłam się w niego ciesząc się jak idiotka. On chce być ze mną. Wystarczam mu taka, jaka jestem! Nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego się stanie. Kilka miesięcy temu ten chłopak wcale nie był taki. Zmienił się i mogę otwarcie powiedzieć, że to moja zasługa. To cudowne uczucie, mieć przy sobie kogoś, kto dzięki tobie dostrzega nawet te najmniejsze rzeczy.

- Dziękuję.

- To raczej ja powinienem podziękować tobie. Gdyby nie ty nigdy nie byłbym taki.

- Jestem pewna, że ktoś też by cię kiedyś zmienił, ale ciesze się, iż tom osobą jestem ja - powiedziałam wstając z łóżka. Harry zlustrował mnie wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ahh, no tak zapomniałam o tym małym szczególiku... jestem naga.

- Taką mógłbym cię oglądać zawsze.

- Nie sądzę - mruknęłam rzucając w niego poduszką. Chłopak zaczął się śmiać, a ja razem z nim. Gdy uspokoiłam się na tyle, by móc, cokolwiek zrobić podeszłam do szafy i wyjęłam z niej lekko rozciągnięty T-shirt Harrego. Włożyłam go na siebie i ruszyłam w kierunku drzwi.

- A pani gdzie?

- Głodna jestem.

Na potwierdzenie moich słów zaburczało mi w brzuchu. Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.

- Idź już mój głodomorku.

Fuknęłam tylko i zeszłam do kuchni. Podeszłam do lodówki i otwarłam ją, po dłuższym zastanowieniu wyjęłam dżem truskawkowy. Podeszłam do chlebaka i wyjęłam chleb, posmarowałam go i zaczęłam jeść. Kurde nawet nie wiem, kiedy aż tak zgłodniałam. Dobra wiem, że sex męczy, ale chyba nie aż tak.

- Tylko mnie nie zjedź - powiedział żartobliwie Harry, wchodząc do kuchni. Miał na sobie tylko czarne bokserki, dzięki temu mogłam podziwiać jego cało. Widząc, że się na niego patrzę puścił i oczko i zabierają mi jedną z kanapek szybko pobiegł do salonu.

- Ej - jęknęłam biegnąc za nim. Dopadłam go siedzącego w salonie i zajadającego się przygotowaną przeze mnie kanapką. Oczywiście w ręku już dzierżawił pilot.

- To moja kanapka!

- Już nie - powiedział i posłał mi całusa.

Westchnęłam z rezygnacją i usiadłam koło chłopaka chwytając go za rękę i wyrywają mu pilota.

- Mój pilot!

- Już nie - mruknęłam i pokazałam mu język.

Harry tylko westchnął. Z wielkim uśmiechem na twarzy zaczęłam skakać po kanałach szukając czegoś ciekawego do obejrzenie, niestety nic co leciało nie było ani trochę ciekawe.

- Ważna wiadomość. Najprawdopodobniej żona Arthura Parkera znanego projektanta mody żyje.

Z zaskoczenia wypuściłam pilota z rąk. Patrzyłam się na ekran jak głupia, czekając na dalszy ciąg wiadomości.

- Wielu z nas pewnie pamięta datę pierwszego czerwca tysiąc dziewięć set dziewięćdziesiątego siódmego roku* to właśnie wtedy w wypadku samochodowym zginęła żona sławnego projektanta mody i biznesmena Kayle Maggie Parker. Większość uważała, że kobieta zmarła pomimo iż nie odnaleziono ciało. Nasz korespondent Adam Maxer podaje, 03.07 w godzinach wieczornych na lotnisku Antananarywie w stolicy Madagaskaru widziano dwie identyczne kobiety. Jedną z nich była córka projektanta Megan Lizzy Parker, natomiast druga kobieta to Kety Pess narzeczona Michaela Xena. Podobieństwo kobiet rzuca się od razu w oczy.

Na ekranie pojawiło się moje i tej kobiety zdjęcie. Widząc go spadłam z kanapy. Oni mieli rację, jestem kopka w kropkę podobne do siebie. Jedyną różnicą są oczy, moje są niebieskie, a jej szare. Poza tą różnicą nie dostrzegam nic więcej. Po chwili zdjęcie zniknęło, a na ekranie po raz kolejny pojawiła się reporterka.

- Apelujemy więc do rodziny Parker oraz do ich prawników, zbadajcie tę sprawę. Dla dziennika wieczornego Amanda Benet.

Program się skończył jednak ja nadal patrzyłam się w ekran. Ciągle była w wielkim szoku, ta kobieta jest faktycznie do mnie podobna. Oczywiście prasa może się mylić, mogą wcale nas nie łączyć żadne więzi. Jeśli jednak oni mają rację, to znaczy, że moja mama żyje. Ale jeśli żyłaby, to czemu nie odzywała się? To wszystko jest cholernie dziwne i niezrozumiałe.

- Meg..

Harry nic więcej nie powiedział tylko zamknął mnie w uścisku. Nie mam pojęcia jak długo się tak tuliliśmy. Nie miałam zamiaru tego przerywać, ponieważ czułam się tak dobrze. Ramiona chłopaka dawały mi ochronę i poczucie bezpieczeństwa, a tego właśnie potrzebowałam. Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć i jakoś sobie poukładać w głowie, a tylko będąc z Harrym mogę to zrobić. Dzięki niemu jeszcze nie wybuchnęłam płaczem, albo – co gorsza – nie zdemolowałam domu. Gdyby jego tu nie było pewnie zrobiłabym którąś z tych rzeczy.

- Już lepiej?

- Nie wiem. Nie uważasz, że to wszystko jest dziwne?

- Tak jest to dziwne, ale ty i ta kobieta jesteście prawie identyczne.

- Właśnie wiem, a co jeśli to jest faktycznie moja mama?

- Nie wiem.

- Myślisz, że mój ojciec był by w stanie do niej wrócić?

- Nie wiem tego. Ale jestem pewien, że zrobi wszystko byś była szczęśliwa i on też - mruknął, a ja jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. Boje się, że jeśli to faktycznie moja mama to tata zostawi Annie. Nie on nie może jej zostawić, kocha ją. Moja mama zginęła dawno temu i nawet jeśli faktycznie żyję to wątpię by tata zostawił Annie.

Nie spodziewanie zadzwonił mój telefon, wzięłam głęboki oddech i odebrałam go.

- Słucham...



Autorka:
* Na potrzeby opowiadania wiek bohaterów został zmieniony.
Kude, ale się porobiło, co? Nikt na pewno nie spodziewał się takiego czegoś (nie mówię o tobie medium :) ) Jak myślicie, czy to faktycznie będzie mama Meg i co się stanie?

Zapraszam do innych moich opowiadań :)

Całuski

Love Of Princess ( book two )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz