Lot samolotem do Miami okazał się całkiem przyjemny, tylko jazda taksówką to masakra. Pierwszy na mojej liście jest Justin. Nie mam pojęcia gdzie może być Meg, dlatego pojadę do każdego z nich. Wiem to głupie, ale tylko w taki sposób do wiem się gdzie może być.
Wysiadłem ze śmierdzącej taksówki, która zaparkowała pod bardzo małym domkiem. Kurde jak ktoś może mieszkać w czymś takim! Mniejsza z tym, skierowałem się do drzwi tam nacisnąłem dzwonek i czekałem aż ktoś mi otworzy. Po chwili w drzwiach stanął wysoki, dobrze zbudowany i wytatuowany blondyn.
— Czego?!
— Nazywam się Harry Styles, szukam Meg więc możemy porozmawiać?
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się.
— Źle nie wybrała. Wchodź – powiedział i odsunął się bym mógł wejść, tak też zrobiłem. Chłopak poprowadził mnie przez korytaż, że aż to małej kuchni, gdzie usiedliśmy za stołem.
— Co zrobiła tym razem?
— Nie wiem. Napisał list, że musi wyjechać, bo może nam coś grozić – wyjaśniłem i dałem mu ten list. Szybko go przeczytał i uważnie spojrzał na mnie.
— Kochasz ją?
— Jak nikogo innego, dlatego chcę ją znaleźć — wyznałem.
Zaczęliśmy rozmawiać na temat Meg, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu do wiedziałem się, że kiedyś tańczyła. Z tego, co mówi Justin nie tańczyła byle czego, bo Hip-hop, breakdance. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie wiadomości, iż, kiedyś ona i reszta jej znajomych brali udział w bitach ulicznych na tańce. Często wygrywali, ale też zdarzały im porażki. Kochała taniec, ale kiedy lider grupy "*Carrying annihilation" próbował ją zabić, ona uciekła. Oczywiście nikt nie wiedział gdzie, dla tego nie może mi pomóc. Ja jednak uważałem inaczej, dowiedziałem się od niego tak wiele o Meg, że chciałem więcej. Nigdy nie przypuszczałem, że ta dziewczyna kiedyś była taka. Dopiero teraz dociera do mnie jak ja mało wiem na jej temat, a na pewno jeszcze wiele się o niej dowiem. Chłopak zgodził się przybliżyć mi trochę przeszłość Meg, oczywiście bez przeszkód się nie obejdzie.
— Just! Mamy problem.
Krzyczał chłopak, który wbiegł do kuchni.
— Co jest Ben?
— Asthon wrócił.
— Kto to?
— Ten szef, o którym ci wspominałem – wyjaśnił, a ja spojrzałem się na niego zaskoczony.
Skoro on wrócił to znaczy, że przez długi czas go nie było. Cholera mam nadzieję, że Meg na niego nie wpadła.
— A ten to kto?
— Chłopak Meg.
— Naszej Megs?
— Tak, ale teraz to nieważne. Zwołaj chłopaków.
— Jasne — powiedział i zniknął. Spojrzałem się na Just zaskoczony i zdziwiony zarazem.
— Co teraz będzie?
— Nie wiem, ale szykuj się na wojnę — powiedział i wstał z krzesła. Zrobiłem dokładnie to samo, wraz z chłopakiem wyszliśmy przed jego dom. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu już czekała tam na nas grupa składająca się z ponad siedmiu facetów i to takich rosłych, do tego dziwnie ubranych. Mniejsza z tym, Just zmierzył ich wzrokiem i krzyknął.
— Czego chcesz Asthon!
— Zmyjcie się stąd już — powiedział wysoki blondyn wyłaniający się z grupy facetów. Kobiety na pewno na jego widok mdleją, jednak nie ja. W jego oczach zobaczyłem nienawiść i to mnie od niego odrzuciło. Jednak nie Just!
— Najpierw musisz z nami wygrać walkę.
— Z wielką przyjemnością — powiedział i skinął na grupę. Just zrobił to samo, po chwili stali przy nim jego ludzie i się przygotowywali. Zespół Asthona zaczął tańczyć byli naprawdę dobrzy, sorry nie oni byli cholernie dobrzy. Nigdy jeszcze nie widziałemby ktoś tak tańczył. Po chwili skończyli, a zaczęła ekipa Just. Oni są cholernymi geniuszami, jeszcze nigdy nie wiedziałem takiego zajebistego tańcu. Niestety w pewnym momencie jeden z ich ludzi przewrócił się i coś sobie zrobił. Grupa Just poprosiła o przerwę.
— Co teraz Just?
— Bez Caluma nie damy rady zatańczyć – powiedział ktoś z lewego boku.
— Wiem Heder — powiedział Jus i zamyślił się na dość dobrą chwilę. Mierzył każdego z nich wzrokiem aż w końcu zatrzymał go na mnie.
— Spróbujesz Styles?
— Nie umiem tańczyć.
— Jesteś naszą jedyną nadzieją, po prostu rób to samo, co Heder i po sprawie — powiedział Just. Westchnąłem ciężko i spojrzałem się po twarzach wszystkich, widziałem, iż pokładają we mnie nadziej. Kurwa, a co mi tam! Jak przegramy to razem!
— Wchodzę w to.
Just skinął głową i każdy z nas na nowo się ustawił. Pierwsza tura zaczęła tańczyć, patrzyłem się na to myśląc o tym, iż jak wcale tak nie potrafię. Zrujnuję im występ. W końcu przyszedł czas na naszą turę, wypadliśmy na ulicę. Tak jak kazał Just robiłem to samo, co Heder. Tańczyłem i całkiem dobrze mi to szło, co było dla mnie zaskoczeniem, bo nigdy w życiu nie tańczyłem (dyskoteki się nie liczą). Po chwili przyszedł mi do głowy pewien pomysł, gdy byłem blisko Heder powiedziałem.
— Jak zejdziecie to skołuj kilkadziesiąt tarcz policjantów.
— Po co ci?
— Zaufaj mi — powiedziałem.
Skończyliśmy tańczyć i zeszliśmy, Heder pobiegła zrobić to, o co ją poprosiłem. Po jakimś czasie przyszła z tarczami. Kazałem je dać ludziom, którzy tańczyli hip-hopa.
— Słuchajcie, zatańczycie tak lekko, jakbyście zaczynali tańczyć.
— Po co to?
— Zobaczycie — powiedziałem.
Gdy Just i jego ludzie zeszli, wraz z nimi wypadłem na ulicę i zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać, że ten pomysł był spontaniczny jednak podobał mi się. Gdy zbliżało się ku końcowi, dałem znak Just. Wymieniliśmy się, chłopaki ostatni raz wpadli na ulicę i zakończyli nasz mały pokaz.
Wszyscy podeszliśmy do siebie i przytuliliśmy się mocno.
— Nie mam mowy Asthon. Ta dzielnia nadal należy do nas.
— Jeszcze się policzymy.
Splunął na ziemię i wraz ze swoją grupą zniknęli nam z widoku. Wszyscy jeszcze raz mocno się przytuliliśmy.
— Nie jesteś zły, jesteś zajebisty. Ten pomysł z tarczami podziwiam cię – powiedział Calum i poklepał mnie po ramieniu.
— Dzięki.
— Calum ma rację. Dołączysz do nas – spytał się Just. Popatrzyłem się na twarze wszystkich i zrozumiałem, że propozycja dołączenia do grupy to coś niesamowitego dla każdego tancerza. Przez chwilę przemknęło mi przez głowę jak by to było, gdybym tu został. Jednak szybko przypomniałem sobie o Meg.
— Wybaczcie, ale nie mogę. Przybyłem tu w określonym celu i nie podpuszczę puki do niego nie dotrę.
— Rozumiemy. Pamiętaj zawsze możesz do nas dołączyć – powiedział Just.
— Będę pamiętał.
— Chodź chcę ci coś jeszcze dać za nim pojedziesz.
Skinąłem głową i skierowałem się za Just do domu.
Autorka:
* "Carrying annihilation – Niosący zagładę. Nazwa grupy tanecznej Asthona.
Łapcie kolejny rozdziałek :)
Ten jest za wczorajszy. Nie miałam czasu wczoraj dodać, bo się uczyłam, dla tego macie go dzisiaj. Postaram się kolejny dodać w niedzielę, ale nic nie obiecuję.
Jak wam się podoba rozdział? Co myślicie o tym wcieleniu Harrego? Czego on się jeszcze do wie o Meg?
Całuski
CZYTASZ
Love Of Princess ( book two )
FanfictionWszystko zaczęło się od zakładu, jednak ani Harry, ani Meg nie pomyśleli by, że połączy ich uczucie. Mijają dwa tygodnie od felernego ranka. Przez cały ten czas Meg nie kontaktowała się z nikim. Zamknęła się w swoim pokoju, jedyną osobą która miała...