Rozdział 20

5.9K 245 8
                                    

  Lot samolotem do Miami okazał się całkiem przyjemny, tylko jazda taksówką to masakra. Pierwszy na mojej liście jest Justin. Nie mam pojęcia gdzie może być Meg, dlatego pojadę do każdego z nich. Wiem to głupie, ale tylko w taki sposób do wiem się gdzie może być.
Wysiadłem ze śmierdzącej taksówki, która zaparkowała pod bardzo małym domkiem. Kurde jak ktoś może mieszkać w czymś takim! Mniejsza z tym, skierowałem się do drzwi tam nacisnąłem dzwonek i czekałem aż ktoś mi otworzy. Po chwili w drzwiach stanął wysoki, dobrze zbudowany i wytatuowany blondyn.

— Czego?!

— Nazywam się Harry Styles, szukam Meg więc możemy porozmawiać?
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się.

— Źle nie wybrała. Wchodź – powiedział i odsunął się bym mógł wejść, tak też zrobiłem. Chłopak poprowadził mnie przez korytaż, że aż to małej kuchni, gdzie usiedliśmy za stołem.

— Co zrobiła tym razem?

— Nie wiem. Napisał list, że musi wyjechać, bo może nam coś grozić – wyjaśniłem i dałem mu ten list. Szybko go przeczytał i uważnie spojrzał na mnie.

— Kochasz ją?

— Jak nikogo innego, dlatego chcę ją znaleźć — wyznałem.
Zaczęliśmy rozmawiać na temat Meg, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu do wiedziałem się, że kiedyś tańczyła. Z tego, co mówi Justin nie tańczyła byle czego, bo Hip-hop, breakdance. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie wiadomości, iż, kiedyś ona i reszta jej znajomych brali udział w bitach ulicznych na tańce. Często wygrywali, ale też zdarzały im porażki. Kochała taniec, ale kiedy lider grupy "*Carrying annihilation" próbował ją zabić, ona uciekła. Oczywiście nikt nie wiedział gdzie, dla tego nie może mi pomóc. Ja jednak uważałem inaczej, dowiedziałem się od niego tak wiele o Meg, że chciałem więcej. Nigdy nie przypuszczałem, że ta dziewczyna kiedyś była taka. Dopiero teraz dociera do mnie jak ja mało wiem na jej temat, a na pewno jeszcze wiele się o niej dowiem. Chłopak zgodził się przybliżyć mi trochę przeszłość Meg, oczywiście bez przeszkód się nie obejdzie.

— Just! Mamy problem.

Krzyczał chłopak, który wbiegł do kuchni.

— Co jest Ben?

— Asthon wrócił.

— Kto to?

— Ten szef, o którym ci wspominałem – wyjaśnił, a ja spojrzałem się na niego zaskoczony.

Skoro on wrócił to znaczy, że przez długi czas go nie było. Cholera mam nadzieję, że Meg na niego nie wpadła.

— A ten to kto?

— Chłopak Meg.

— Naszej Megs?

— Tak, ale teraz to nieważne. Zwołaj chłopaków.

— Jasne — powiedział i zniknął. Spojrzałem się na Just zaskoczony i zdziwiony zarazem.

— Co teraz będzie?

— Nie wiem, ale szykuj się na wojnę — powiedział i wstał z krzesła. Zrobiłem dokładnie to samo, wraz z chłopakiem wyszliśmy przed jego dom. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu już czekała tam na nas grupa składająca się z ponad siedmiu facetów i to takich rosłych, do tego dziwnie ubranych. Mniejsza z tym, Just zmierzył ich wzrokiem i krzyknął.

— Czego chcesz Asthon!

— Zmyjcie się stąd już — powiedział wysoki blondyn wyłaniający się z grupy facetów. Kobiety na pewno na jego widok mdleją, jednak nie ja. W jego oczach zobaczyłem nienawiść i to mnie od niego odrzuciło. Jednak nie Just!

— Najpierw musisz z nami wygrać walkę.

— Z wielką przyjemnością — powiedział i skinął na grupę. Just zrobił to samo, po chwili stali przy nim jego ludzie i się przygotowywali. Zespół Asthona zaczął tańczyć byli naprawdę dobrzy, sorry nie oni byli cholernie dobrzy. Nigdy jeszcze nie widziałemby ktoś tak tańczył. Po chwili skończyli, a zaczęła ekipa Just. Oni są cholernymi geniuszami, jeszcze nigdy nie wiedziałem takiego zajebistego tańcu. Niestety w pewnym momencie jeden z ich ludzi przewrócił się i coś sobie zrobił. Grupa Just poprosiła o przerwę.

— Co teraz Just?

— Bez Caluma nie damy rady zatańczyć – powiedział ktoś z lewego boku.

— Wiem Heder — powiedział Jus i zamyślił się na dość dobrą chwilę. Mierzył każdego z nich wzrokiem aż w końcu zatrzymał go na mnie.

— Spróbujesz Styles?

— Nie umiem tańczyć.

— Jesteś naszą jedyną nadzieją, po prostu rób to samo, co Heder i po sprawie — powiedział Just. Westchnąłem ciężko i spojrzałem się po twarzach wszystkich, widziałem, iż pokładają we mnie nadziej. Kurwa, a co mi tam! Jak przegramy to razem!

— Wchodzę w to.

Just skinął głową i każdy z nas na nowo się ustawił. Pierwsza tura zaczęła tańczyć, patrzyłem się na to myśląc o tym, iż jak wcale tak nie potrafię. Zrujnuję im występ. W końcu przyszedł czas na naszą turę, wypadliśmy na ulicę. Tak jak kazał Just robiłem to samo, co Heder. Tańczyłem i całkiem dobrze mi to szło, co było dla mnie zaskoczeniem, bo nigdy w życiu nie tańczyłem (dyskoteki się nie liczą). Po chwili przyszedł mi do głowy pewien pomysł, gdy byłem blisko Heder powiedziałem.

— Jak zejdziecie to skołuj kilkadziesiąt tarcz policjantów.

— Po co ci?

— Zaufaj mi — powiedziałem.

Skończyliśmy tańczyć i zeszliśmy, Heder pobiegła zrobić to, o co ją poprosiłem. Po jakimś czasie przyszła z tarczami. Kazałem je dać ludziom, którzy tańczyli hip-hopa.

— Słuchajcie, zatańczycie tak lekko, jakbyście zaczynali tańczyć.

— Po co to?

— Zobaczycie — powiedziałem.

Gdy Just i jego ludzie zeszli, wraz z nimi wypadłem na ulicę i zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać, że ten pomysł był spontaniczny jednak podobał mi się. Gdy zbliżało się ku końcowi, dałem znak Just. Wymieniliśmy się, chłopaki ostatni raz wpadli na ulicę i zakończyli nasz mały pokaz.

Wszyscy podeszliśmy do siebie i przytuliliśmy się mocno.

— Nie mam mowy Asthon. Ta dzielnia nadal należy do nas.

— Jeszcze się policzymy.

Splunął na ziemię i wraz ze swoją grupą zniknęli nam z widoku. Wszyscy jeszcze raz mocno się przytuliliśmy.

— Nie jesteś zły, jesteś zajebisty. Ten pomysł z tarczami podziwiam cię – powiedział Calum i poklepał mnie po ramieniu.

— Dzięki.

— Calum ma rację. Dołączysz do nas – spytał się Just. Popatrzyłem się na twarze wszystkich i zrozumiałem, że propozycja dołączenia do grupy to coś niesamowitego dla każdego tancerza. Przez chwilę przemknęło mi przez głowę jak by to było, gdybym tu został. Jednak szybko przypomniałem sobie o Meg.

— Wybaczcie, ale nie mogę. Przybyłem tu w określonym celu i nie podpuszczę puki do niego nie dotrę.

— Rozumiemy. Pamiętaj zawsze możesz do nas dołączyć – powiedział Just.

— Będę pamiętał.

— Chodź chcę ci coś jeszcze dać za nim pojedziesz.

Skinąłem głową i skierowałem się za Just do domu.



Autorka:

* "Carrying annihilation – Niosący zagładę. Nazwa grupy tanecznej Asthona.

Łapcie kolejny rozdziałek :)

Ten jest za wczorajszy. Nie miałam czasu wczoraj dodać, bo się uczyłam, dla tego macie go dzisiaj. Postaram się kolejny dodać w niedzielę, ale nic nie obiecuję.

Jak wam się podoba rozdział? Co myślicie o tym wcieleniu Harrego? Czego on się jeszcze do wie o Meg?

Całuski

Love Of Princess ( book two )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz