- Słucham?
- Megs, jak dobrze, że odebrałaś. Oglądałaś wiadomości?
- Tak tato. Czy to może być prawda?
- Nie wiem skarbie.
- Więc, co będzie teraz?
- Jesteśmy w drodze do was. Nasi prawnicy wystosowali już pismo do tej kobiety.
- Co planujecie?
- Badania DNA.
- Dobrze. Kiedy będziecie?
- Za dwie godziny.
- Jasne, do zobaczenia.
- Pa.
Odłożyłam telefon na stolik i przeniosłam wzrok na Harrego. Chłopak przyglądał mi się uważnie jak nigdy dotąd.
- Co jest?
- Będą tutaj za dwie godziny. Tata chce by ta kobieta poddała się badaniom DNA.
- Spokojnie Meg, będzie dobrze.
- Sama nie wiem.
- Dasz radę wierzę w ciebie - mruknął.
Wtuliłam się w niego. To jest niesamowite, jakie ten chłopak dawał mi oparcie. Nigdy jeszcze, nikt nie był dla mnie tak ważny, jak on. Wiem, że popełniam wiele błędów, ale to właśnie na nich się uczymy. Czy to źle, że chcę by wszystko było dobrze, a jednak mi nie wychodzi? Raczej to nie jest źle, myślę, że to jest złe. Cóż w takim razie ja jestem zła, ale mam ku temu wiele powodów.
- Harry.
- Tak.
- A co jeśli ono by kłamali?
- Wtedy byłabyś zawiedziona i zła.
- To na pewno.
- Coś jest nie tak?
- Tak.
- Co jest?
Wzięłam głęboki wdech. Czy jestem gotowa by mu to powiedzieć? Sama nie wiem, ale jestem pewna jednego. Postaram się naprowadzić go na dobry trop. Nie chcę go oszukiwać. Po prostu powiem mu coś, ale nie wszystko.
- Możesz mi wszystko powiedzieć.
- Widzisz mam taką małą tajemnicę, o której wiedzą nieliczni.
- Nieliczni, czyli kto?
- Tata, Ricki, Niall i Liam.
- Nie powinienem być zdziwiony tą trójką.
- To na pewno. Ehh, chcę, żebyś wiedział, że nie chodzi tu o ciebie. Po prostu nie potrafię ci jeszcze powiedzieć, co to za tajemnica.
- Jasne, ale dlaczego mi to mówisz?
- Bo chcę być z tobą jak najbardziej szczera.
- Powiesz mi kiedyś?
- Tak, na pewno.
- Więc będę czekał.
- Dziękuje.
- Meg na mnie zawsze możesz liczyć. Razem przetrwamy wszystko - stwierdził całując mnie w czoło.
Tak ten chłopak jest niesamowity. Dał mi czas, którego potrzebuję. Nigdy jeszcze nie mówiłam o tym nikomu z zewnątrz. Ricki i Liam byli w to wplątani od początku, a Niall dowiedział się przez przypadek. Harry byłby pierwszą osobą, która miałaby się dowiedzieć o tym ode mnie. A żeby to zrobić potrzebuję czasu, muszę wszystko sobie poukładać. Chcę, żeby pomimo tej rewelacji, nadal patrzył na mnie jak na Meg, a nie na Princess. Zdaje mi się, że tata postąpiłby tak samo.
Czasem nieważne jest, o co chodzi. Ważne jest to, że chcemy by ta druga strona zdawała sobie sprawę, że niektóre rzeczy są dla nas trudne. Tylko dzięki takim zachowaniom budujemy wzajemnie wiarę i podstawy naszego związku. Myślę, iż w tej kwestii każdy by się ze mną zgodził. Zaufanie to podstawa związku, a jeśli my mamy tajemnicę, które później chcemy sobie wyznać, to wtedy nasze zaufanie musi być duże. Prawda jest taka, że żaden z nas nie wie, co ta druga osoba ma za rewelację, jednak ufa jej na tyle by poczekać aż oba będzie gotowa na wyznania.
******
Nim się spostrzegliśmy trzeba było już szykować obiad. Nie było to wcale takie łatwe,szczególnie że na obiad będą już rodzice. Jednym słowem można powiedzieć, że nie zjemy tego, co zwykle. Trzeba zrobić jakiś normalny obiad, co oznacza siedzenie w kuchni. Szczerze? Nie chciało mi się nic robić, ale Harry zaproponował mi pomoc i jakoś nam szło. Oczywiście każdy z nas miał inną wizję obiadu i po kilkunastu minutach sprzeczki doszliśmy w końcu do ładu. Muszę przyznać, że kłótnie z Harrym są strasznie inne. Nie ma w nich tego typowego jadu, co w normalnych kłótniach. One są raczej, elektryzujące i oczyszczające. Z czymś takim spotykam się po raz pierwszy, więc nie jestem zdziwiona swoim zaskoczeniem. Coś mi mówi, że nasza dwójka bez problemu da sobie radę w przyszłości. Miejmy tylko nadzieję, że nic się w tym czasie nie zmieni.
- Powinni za chwilę być - stwierdził Harry.
- Dobra, masz gotowe ciasteczka?
- Już je wyjmuję.
Chwilę potem, po całym domu roznosił się przyjemny zapach ciasteczek czekoladowych.
- Widzę, że się dogaduje cię.
Obróciłam się momentalnie, a moim oczom ukazał się tatuś i Annie. Obydwoje odłożyliśmy rzeczy, które trzymaliśmy w rękach i przytuliliśmy ich.
- Fajnie was znowu widzieć - powiedział Harry.
- Was też. I jak tam?
- Dobrze.
- Możesz podać mi talerz?
- Jasne.
Wyjęłam talerz z szafki i podałam go chłopakowi. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w policzek.
- Lizus.
- Maruda.
- Mordoklejka.
- Idiotka.
Na ostatnie określenie wybuchnęliśmy śmiechem. Właśnie tak wyglądają nasze kłótnie. Nie obraźliwe, przesłodzone słowa. To wszystko wyglądało dość komicznie, ale my wiedzieliśmy, iż to jest nam potrzebne.
Spojrzeliśmy się na rodziców, którzy patrzyli się na nas zaskoczeni. No tak na pewno nie tego się spodziewali. No, ale cóż to właśnie jesteśmy my, a nas nie ogarniesz.
- Chyba ich zaskoczyliśmy.
- Oj, tak.
- Dobra, ja nie wnikam. Idziemy się odświeżyć - powiedział tata, skinęliśmy tylko głowami i wróciliśmy do pracy.
Po piętnastu minutach rodzice zeszli na dół, akurat skończyliśmy robić obiad.
- Pomóc wam?
- Nie już kończymy, siadajcie - powiedziałam.
Spojrzeli po sobie, jednak nic nie powiedzieli. Poszli tak jak im kazaliśmy, po chwili przynieśliśmy do jadalni obiad. Rozłożyliśmy talerze i zasiedliśmy do jedzenia.
Zaskakujące jest to, że ten obiad bardzo przypomina rodzinny. Chciałabym żeby zawsze tak było, ale za dużo chcieć nie mogę.
- Jak się czujesz? - spytała się Annie.
- Jestem zaskoczona, ale poza tym jest dobrze.
- To fajnie. A jak tam między wami?
- Dobrze - odparł Harry i pocałował mnie w policzek. Rodzice wymienili ze sobą szczęśliwe spojrzenia. Musiało im zależeć na naszym pogodzeniu się. Cóż jak widać udało nam się.
- To fajnie - stwierdziła Annie. Posłałam jej zadowolony uśmiech, bo tak się właśnie czułam.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak zadowolona.
Jedliśmy w spokoju, rozmawiając o różnych rzeczach. Udało nam się namówić rodziców by ślub odbył się po zakończeniu naszej szkoły. Jak się okazało rodzice, byli tego samego zdania. Dałam tacie do zrozumienia, że Harry coś tam wie. Nie mówił nic na ten temat. Posprzątaliśmy po obiedzie. Ja wraz z tatą robiliśmy kawy, Harry przenosił ciastka do salonu, a Annie szukała filmu. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę - powiedziałam kierując się do drzwi. Szybko otwarłam je, z zaskoczenia aż szczęka mi opadła.
Autorka: Mamy rozdziałek ;)
Jak myślicie kogo zobaczyła?
Ciekawe czy zgadniesz medium :)
Jak tam w szkole? Ja już hej mam dość, a wy?
Całuski ♥
CZYTASZ
Love Of Princess ( book two )
FanfictionWszystko zaczęło się od zakładu, jednak ani Harry, ani Meg nie pomyśleli by, że połączy ich uczucie. Mijają dwa tygodnie od felernego ranka. Przez cały ten czas Meg nie kontaktowała się z nikim. Zamknęła się w swoim pokoju, jedyną osobą która miała...