-Jesteś moja, zawsze będziesz do mnie należeć. - patrzę prosto w jego oczy, nie dam rady uciec bo moje pośladki przyciśnięte są do metalowych poręczy. Zostaliśmy sami, Travis gdzieś zniknął z jakimś facetem, obmyślam w głowie szybki plan ucieczki, ale on nie chce mnie wypuścić. -Nie myśl o tym maleńka, mówiłem ci, że wszystko dookoła należy do mnie. - wypija alkohol ze szklanki, zaciąga się papierosem i wypuszcza dym w górę, a ja patrzę na niego jak zahipnotyzowana. -Tam są moi ludzie... - pokazuje palcem gdzieś przed siebie, a później w bok. -To moje pierdolone miasto i ja jestem w nim królem. - nie pokazuje na twarzy żadnych emocji, a ja staram się odczytać cokolwiek. Nigdy w swoim życiu nie spotkałam tak trudnego i zamkniętego na świat człowieka. Jest dla mnie zagadką, którą za wszelką cenę chce pozostać.
-Nie jestem pewna czy jesteś królem tego miasta. - mówię czym zasłużyłam sobie na jego intensywne spojrzenie, wygląda na zainteresowanego. -Gdybyś nim był znałabym cię, a tak to? Wiem tylko, że nazywasz się Zayn, cóż coś się tutaj nie zgadza. - przechylam lekko głowę w bok patrząc diabłu prosto w oczy, ku mojemu zaskoczeniu lekko się uśmiecha i kurwa mać to jeden z najseksowniejszych uśmiechów jakie widziałam.
-Jesteś wyszczekana. - przejeżdża językiem po górnej wardze, a potem unosi końcówkę papierosa, obraca go między palcami i trzyma go na wysokość moich ust. -Powiedziałaś, że zrobisz zbyt wiele dla tego gówna...cena dalej aktualna? -zaciskam zęby, nienawidzę kiedy ktoś mnie prowokuje to pierdolony cios poniżej pasa. Nie odpowiadam mu co chyba jest dla niego zachętą na dalsze gierki, a ja nie wiem czy chcę się w to bawić. -Oddaj mi się dzisiaj... - marszczę brwi, kładę dłonie na jego klatce piersiowej i odpycham od siebie jego ciało co mi się nie udaje, bo Zayn ani drgnie.
-Ty jesteś jakiś kurwa niepoważny. - parskam śmiechem, mam ochotę dać mu w twarz, ale się powstrzymuję. Nie patrzę na niego bo moją uwagę przykuła trójka osób wchodzących po schodkach, kobieta i dwójka mężczyzn. Zayn kładzie dłoń na moim karku i przysuwa się do mnie znów mówiąc ostrym tonem prosto do mojego ucha.
-Bądź grzeczna i nie odzywaj się. - marszczę brwi bo nie lubię kiedy ktoś mi rozkazuje, odsuwa mnie ode mnie i powoli odwraca się w stronę gości. Kładzie dłoń na moim biodrze, chce pokazać, że jestem jego, ale nie ma kurwa takiej opcji. Chcę zrobić krok w bok, ale nie dam rady bo trzyma mnie na tyle mocno.
-Malik kopę lat bracie. - pierwszy mężczyzna podchodzi bliżej nas, u swojego boku trzyma w objęciach blond kobietę w czerwonych szpilkach, białej obcisłej koronkowej sukience na ramiączkach, chociaż bardziej wygląda to jako komplet bielizny. Na ramionach zawieszone ma białe długie futro, włosy spięte w wysokiego idealne kucyka. Była naprawdę ładna i poczułam się przy niej trochę jak gówno. Facet krótko ścięty, wyższy o głowę od kobiety, ma na sobie garnitur i czarnego wąsa.
-Kto cię wpuścił do kurwy? - przeszły mnie ciarki słysząc jego oziębły ton głosu, spojrzałam na niego, na jego twarzy nie widziałam nic innego jak wściekłość. Mocno zarysowana szczęka i wzmocniony uścisk na mojej tali mówią same za siebie.
-Och, kotku nie bądź taki. - jej śmiech drażni moje uszy, nie zwracają na mnie uwagi, ale nie przeszkadza mi to. Nie wiem czy chcę mieć z nimi coś wspólnego, wyglądają niebezpiecznie.
-Słyszałem, że wróciłeś na stare śmieci. - mówi facet w garniturze drapiąc się po brodzie. -Długo zamierzasz tu zabawić? Bo wiesz, teraz ja rządzę tym miastem. Dla dwóch takich jak my nie ma tu miejsca. - marszczę brwi i zastanawiam się kim on jest, widzę go pierwszy raz na oczy. Odwracam głowę gwałtownie w prawą stronę bo dostrzegam szybko przemieszczające się osoby, Harry i Travis wchodzą na lożę i otaczają po bokach drugiego faceta, którego teraz jestem w stanie dostrzec. Łysy ubrany w czarne spodnie i białą koszulkę, ma wytatuowaną jedną rękę. -Są i twoje pieski. - śmieje się pokazując zęby, dwa z nich są złote. -Jak tam chłopaki? Dawno się nie widzieliśmy, łapa?- wystawia im rękę do przybicia piątki, ale żaden z nich się nie rusza. Twarze mają bez emocji, a ja ciągle zastanawiam się jak to możliwe być takim obojętnym. Facet ewidentnie z nich drwi, a oni stoją jak debile i nic z tym nie robią.
-Wypierdalaj stąd. - ostry ton głosu Zayna sprawia, że czuję się przy nim mała. Facet głośno się śmieje, a potem patrzy na mnie. Oczy mu się świecą jakby wpadł na jakiś pomysł, czuję się nieswojo.
-A ptaszyna to kto? - uśmiech ma przebiegły, wywracam oczami na jego tandetne określnie.
-Chuj cię to interesuje Stan. - najchętniej gdyby mógł to by splunął na tego faceta.
-Jak się nazywasz? - marszczę brwi, mówi do mnie jak do dziecka. Zastanawiam się czy powinnam mu odpowiedzieć, Zayn kazał mi siedzieć cicho, ale kim on jest żeby mi mówić co mam robić. Unoszę głowę i delikatnie się uśmiecham.
-Ava.
-Kurwa zamknij się! - podskakuję w miejscu kiedy słyszę krzyk Zayna. Nie podoba mi się jak się do mnie zwraca, kurwa mać, jestem kobietą więc oczekuje szacunku.
-Pierdol się. - patrzę prosto w jego oczy, a on w moje. Jego nozdrza co chwilę się unoszą, jest wkurwiony tak samo jak ja. Mam już tego wszystkie dość! To nie jest mój świat i nie chcę żeby nim był, chcę wracać do siebie. Muszę kurwa coś zrobić i to teraz.
-Zatańczymy? - przygryzam dolną wargę i patrzę prosto w oczy Stana, który wygląda na chętnego.
-Kwiatuszku wolałbym zamienić kilka słów z Malikiem, ale Betty chętnie wskoczy na moje miejsce prawda? - mówiąc to patrzy na blondynkę przy swoim boku, a ona mierzy mnie od góry do dołu i wystawia dłoń w moim kierunku, którą od razu ujmuję. Ciągnie mnie w swoją stronę, parząca dłoń Zayna znika i już czuję się wolna.
-Pilnuj jej kurwa! - to ostatni krzyk Zayna jaki słyszę kiedy wchodzimy w tłum ludzi. Muzyka jest głośna, intymna i dociera do każdego zakątku mojego ciała. Poruszam się unosząc ręce w górę, włosy opadają na moje plecy, a ja zamykam oczy. Muszę się chociaż trochę odprężyć i przemyśleć moją ucieczkę. Czuję dłonie na moich biodrach, odwracam się zaskoczona i widzę Betty. Marszczę brwi kiedy się do mnie przybliża, ujmuje mój policzek i nachyla się nad uchem szepcząc.
-Wiem, że chcesz uciec. Mogę ci pomóc, ale ja też muszę coś z tego mieć... - uśmiecha się głaszcząc mój policzek, jej zachowanie jest dziwne i mam coraz to większe przypuszczenia, że Betty woli dziewczyny.
-Zrobię cokolwiek. - mówię pewna siebie, a ona zagryza dolną wargę. Kurwa wolę facetów, ale w jej wykonaniu wygląda to zajebiście seksownie. Pochyla się nade mną kołysząc się w rytm muzyki, a ja robię to samo, między czasie oddalamy się od miejsca gdzie siedzi diabeł. Zakłada mi kosmyk włosów za uchu, jest coraz bliżej mnie, a mnie serce bije dwa razy mocniej i szybciej.
-Pocałuj mnie. - szepcze uśmiechając się, a ja nie zastanawiam się nad tym i łącze nasze ust. Nie brzydzi mnie to bo nie raz całowałam się z Emmą na imprezie jak nie było żadnego dobrego kandydata dokoła. Usta Betty są twarde i duże, już wcześniej zwróciłam na nie uwagę i dam sobie uciąć rękę, że je wypełnia. Ujmuję jej twarz w dłonie i pogłębiam pocałunek bo jeśli to ma być coś w zamian za ucieczkę to cena jest bardzo mała. Czuję jak moje plecy napotykają coś zimnego, chcę się od niej odsunąć, ale ona mówi, że to tylko kolumna. Kładę dłoń na jej odkrytym udzie i jadę w górę, czuję jej uśmiech podczas pocałunku i ciche jęknięcie. -Tak dobrze smakujesz... - przygryzam delikatnie jej dolną wargę, a ona pogłębia nasz pocałunek jeszcze bardziej.
-Co teraz? - dyszę w jej twarz, a ona mówi mi, że mam dyskretnie spojrzeć w tamtą stronę. Robię to i widzę jak Travis i Harry wpatrują się w każdy ruch Stana, a Zayn nawet z takiej odległości wygląda na wkurwionego, ale patrzy tylko na swojego znajomego. -Droga wolna. - mówię, a ona w tym czasie zdejmuje szybko futro i otula nim jakąś dziewczynę, mówi jej coś do ucha, a potem wciska w jej dłoń plik banknotów. Chwyta mnie za rękę i powoli starając się nie wzbudzić żadnych podejrzeń idziemy w stronę tylnego wyjścia.
-Zapłaciłam jej za całowanie się z wybraną brunetką przez najbliższe kilka minut. - mówi śmiejąc się i tym samym odpowiadając na moje pytanie, które chciałam zadać. -Nie mamy dużo czasu kochanie. - mówi w pośpiechu, popycha ciężkie metalowe drzwi i pierwsza wychodzi na zewnątrz rozglądając się, odwraca się do mnie, a potem gładzi mój policzek i całuje delikatnie w usta.
-Czemu mi pomagasz? - muszę zadać to pytanie bo ciągle nie rozumiem dlaczego to robi.
-Kilka lat temu byłam w tej samej sytuacji co ty, nikt nie próbował mi wtedy pomóc, a teraz już nie mam dokąd i do kogo wrócić. Jestem skazana na bycie przy jego boku.. - uśmiecha się lekko, ale smutno. Nagle przebiegają mi następne lata życia przed oczami kiedy to zostaje zmuszona na życie z Zaynem. -Ratuj się kochanie. - mówi i otwiera mi drzwi na oścież.