Rozdział 18

1.9K 139 5
                                    

Wspomnienia - Harry

- Chłopcze. Zejdź na dół. - gdy usłyszał ten głos wiedział, że będzie miał kłopoty. Wczoraj skończył swoje siódme urodziny. Nie dostał na nie nic. Kompletnie nic. Dla zwykłego siedmiolatka byłby to cios w samo serce ale nie dla Harrego. Nie dostawał nigdy niczego oprócz rzeczy niezbędnych do życia takich jak jedzenie czy ubrania po kuzynie. Teraz zszedł ze strychu, który właśnie porządkował. Bardzo bolały go plecy od ciągłego schylania się. Zwlókł się po schodach. - No i co się guzdrasz? - usłyszał gdy stanął w wejściu do kuchni.

- Przepraszam. - mruknął.

- Pełnym zdaniem, gówniarzu! - prychnął Vernon.

- Przepraszam, wuju. - powiedział wyraźnie Harry. Widocznie Vernon miał kiepski dzień w pracy.

- No. A teraz jazda umyć samochód. - siedmiolatek wyszedł na dwór. Na niebie zbierały się czarne chmury, a na horyzoncie raz po raz błyskały pioruny. Chłopiec wyjął wiadro, napełnił wodą i powoli zaczął myć samochód. Wiedział, że jeżeli pozostawi choć troszkę brudu to czeka go porządne lanie. Gdy po dwóch godzinach wrócił do domu było kompletnie czarno a on był cały mokry. Jego wuj, kompletnie pijany rozwalił się na kanapie.

- Podejdź no, chłopcze. - wybełkotał. Harry posłusznie podszedł, chociaż instynkt mówił mu, żeby wiał póki może.
- Tak, wuju. - pisnął cichutko.

- Na kolana. - warknął tamten. Chłopiec rozejrzał się z rozpaczą po pokoju. Już wiedział ci teraz nastąpi. Posłusznie uklęknął. Vernon powoli rozpiął rozporek. Dzieciak wziął do ust ogromnego członka stojącego nad nim mężczyzny i zaczął szybko go lizać. Wuj złapał go za włosy. - Wolniej. - warknął. Chłopiec niechętnie zwolnił. Gdy po kilkunastu minutach Harry połknął obrzydliwą ciecz wypływającą z fiuta chciał tylko wstać i pójść spać. Nie pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce. Ale dzisiaj było inaczej. Wuj jeszcze z nim nie skończył. Grubas przewrócił go na ziemię i kopnął w pupę tak, że chłopiec uderzył nosem o podłogę. Zerwał z niego spodenki i zagłębił się agresywnie w jego wnętrzu. Siedmiolatek krzyknął z bólu. Jego małe ciałko wyginało się do granic możliwości. To było dla niego za wiele. Rozpłakał się za co oberwał po twarzy. Po paru minutach pieprzenia na podłodze, Vernonowi zrobiło się nie wygodnie. Złapał Harrego w pasie i zaniósł do piwnicy. Stało tam kilka gratów między innymi stara kanapa. Położył na niej chłopca i przygniótł swoim ponad sto kilowym cielskiem. Gdy doszedł drugi raz, odechciało mu się gwałtu i zabrał się za bicie. Najpierw młody dostał w twarz tak mocno, że spadł z tapczanu. Dla mężczyzny tak było nawet wygodniej. Teraz mógł go kopać do woli. Harry raz po raz zwijał się z bólu. Trwało to wszytko dwie i pół godziny. W końcu Vernon wyszedł i zostawił zakrwawionego chłopca na podłodze. Dzieciak najpierw tylko leżał. Nie mógł się ruszyć. Nie chciał. Wiedział, że stało się coś strasznego. Czuł się kompletnie wyzuty ze wszystkiego. Najbardziej bolała go głowa, brzuch i wejście. Po chwili Harry zebrał się w sobie i skulił się w kłębek. Po kolejnych paru minutach chwiejnie wstał. Wtedy wstąpiły w niego nowe siły. Wszedł do swojego maleńkiego pokoiku pod schodami i przebrał się. Wyszedł z domu akurat gdy po dzielnicy rozległo się dwanaście uderzeń zegara. Szedł z ogromnym trudem i bólem nie oglądając się za siebie. Nagle usłyszał krzyk. Odwrócił głowę w tamtym kierunku. Na starym placu zabaw znajdowały się trzy postacie. Dwie z nich miały na głowach czarne kaptury, a jedna leżała na piasku krzycząc.

- Błagam nie zabijajcie! To nie ja! To nie ja zdradziłem! - krzyczał leżący mężczyzna.

- Ah, tak? - wysyczała postać po lewej stronie i oparła się nonszalncko o karuzelę. - Obawiam się, że wszystko wskazuje na ciebie, Swan.

Córka PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz