Rozdział 23

1.4K 102 10
                                    

Dżizys.. jako że tracę fona to macie rozdzialik.. prawie 3 tysie słów... plus automatyczna reklama prawdopodobnie nowej książki. Liczę na gwiazdeczki i komy kochani. Nawet nie wiecie jak to motywuje <3 Na górze cudowna Cyzia.

- Draco! Bini! Wstawać ale już! Macie trzy minuty spóźnienia! Za każdą następną plus dziesięć kółek wyznaczoną trasą! - o dokładnie 5:03 Harry wpadł do pokoju Dracona i wcale się nie zdziwił zauważywszy Zabiniego. Wokół chłopaków walały się puste butelki po różnorakich alkoholach i prawie puste paczki papierosów. Wziął jednego papierosa i zapalił końcem różdżki.

- Jeszcze dziesięć minut mamo... - mruknął Blaise przez sen. Draco był w lepszej kondycji. Należał do mafii przez co miał takie wakacyjne treningi od niepamiętnych czasów. Za każdym razem gdy uciekał z domu do kwatery głównej o piątej nad ranem budziło go wiadro lodowatej wody. Teraz rozkoszował się tym, że Harry tylko i wyłącznie wrzeszczy. Przeciągnął się leniwie i wstał.

- Dzień dobry. - powiedział z uśmiechem, który po chwili przerodził się w wredny grymas. Kilkoma ruchami przekazał Harremu co mu chodzi po głowie. Pokój Draco znajdował się tuż pod wieżą Noctis. Wieża ta miała złoty szpikulec na czubku. To właśnie na tym szpikulcu nieszczęsny Blaise został zawieszony przez swoich przyjaciół. Przez alkohol i bardzo mocny sen wcale się nie obudził. Jednakże do czasu.

- Blaise, złotko. Co ty tutaj robisz? - powiedziała przesłodzonym głosem Noctis wyglądając z okna. To ostatecznie rozbudziło chłopaka. Gdy zobaczył swoje położenie zaczął wrzeszczeć jak opętany. Harry i Draco tarzali się po podłodze ze śmiechu. Gdy już wszyscy się uspokoili było grubo po szóstej. Jednak Imogen i Dafne nadal nie było w umówionym miejscu.

- Idę po nie. - warknął Teodor.

- Siedź Teo. Ja pójdę. - Noctis podniosła się z fotela w holu. Nie zdążyła jednak dotrzeć do pokojów dziewczyn gdyż usłyszała płacz dochodzący z kwatery Miony. Nie zastanawiając się pchnęła uchylone drzwi. Hermiona siedziała na łóżku i zalewała się łzami. Obok niej przycupnęły blondynka i brunetka.

- Och! Noctis. Dobrze, że jesteś! - Imogen poderwała się z łóżka. - Ona nie chce nam powiedzieć co się stało. Siedzimy tu chyba dobre pół godziny.

- Hermi... co się stało? - czarnowłosa położyła dłoń na ramieniu dziewczyny. Zero reakcji. - Idźcie po Harrego. - poleciła Ślizgonkom. Gdy obie wyszły podniosła rękami twarz Gryfonki i zmusiła do spojrzenia w swoje oczy.

- Ja.. ja widziałam jak Dumbledoor zabija moje dziecko.. moją małą córeczkę. - wyjąkała.

- Jak to widziałaś?

- We śnie. Ale nie takim jak zwykłe sny. Ten był inny. Taki bardzo realistyczny. Zupełnie jakbym tam była...

- Czy wydarzyło się już coś takiego wcześniej?

- Nie. Nigdy. - szatynka wtuliła twarz w kolana. Do pokoju wszedł Harry.

- Kazałem im biegać. Co jest Hermi? - on również usiadł koło przyjaciółki.

- Śniło jej się, że stary Drops zabija jej córkę. - odpowiedziała za dziewczynę Noctis. - Źle się wyraziłam. To była wizja.

- Słyszałem o czymś takim. Jeżeli dziecko zostanie jasnowidzem, a zagraża coś jego życiu to przekazuje wizję matce. - do pokoju wszedł Tom.

- O ty... podsłuchiwałeś. - powiedział oskarżycielsko Harry.

- Gadasz jakbyś mnie nie znał... - Voldemort posłał mu zniewalający uśmiech a jego córka zauważyła z satysfakcją, że młody Potter drgnął nieznacznie.

Córka PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz