Dzisiaj krótko bo specjalnie dla Was nockę zarwałam. No ludzie... za dobra dla was jestem. Co napiszę to wstawię a potem wena mi się skończy i co będzie? W medii macie Toma.
- Zabini!!! - po całym zamku rozległ się wściekły wrzask Dafne. Czarnoskóry chłopak aż podskoczył na leżaku obok basenu.
- Co jest księ.... aaaaaa! - przerażony zaczął się cofać. Na progu tarasu stała wściekła, zielono-włosa Dafne. ciemne strąki swisały jej do ramion i wyglądały na mokre. Kilka pasemek przykleiło się do jej twarzy. Jasne oczy ciskały błyskawice.
- Wykastruję cię i dam ci twojego chuja do zjedzenia. Będę cię powolutku obdzierała ze skóry a kawałki dam psom. Zabiję cię. Podepczę twoje zwłoki. Ożywię i znowu zabiję. Jak śmiałeś tknąć moje włosy? - przy każdym słowie podchodziła o krok bliżej do chłopaka.
- Ja... ja... to nie ja! - usiłował się bronić.
- Taak. Oczywiście, że to nie ty. Jakaś wróżka chrzestna mi to zrobiła. Nie wykręcisz się tym razem. - i w tym momencie Zabini wpadł do basenu. Noctis ze śmiechu spadła z kamiennego lwa, na którym leżała, a leżak pod Harrym zamknął się i uwięził chłopaka. Cała reszta wyła ze śmiechu. To zwabiło na taras Toma.
- Nie za wesoło wam? - zapytał takim samym tonem jak wczoraj Noctis. Podobieństwo było uderzające.
- Tatuś! - pisnęła dziewczyna, poderwała się z podłogi, śmignęła w stronę Toma i chwyciła go w pasie.
- Chyba za długo przebywaliście na słońcu. Panno Greengrass. Nie powinna pani spać do południa bo temu tutaj takie rzeczy zawsze przyjdą do głowy. - wskazał na Harrego.
- Ej! Skąd wiesz? - bliznowaty był co najmniej zdumiony.
- Phi! Przecież jemu nic nie umknie uwagi, prawda tatusiu? - Noctis zatrzepotała rzęsami, a Czarny Pan poczuł się mile połechtany pochwałą. - Niczyje zamiary nie są mu obce. - kontynuowała ze słodkim uśmiechem. - Zawsze wie kiedy ktoś coś planuje. - i w tym momencie wepchnęła Toma do basenu. Harry zaczął się tak opętańczo śmiać, że znowu leżak pod nim się złożył. Wściekły Voldemort wyszarpnął różdżkę i niewerbalnie wciągnął córkę również do basenu.
- Wam trzeba znaleźć jakieś zajęcie bo zaczynacie wariować. - mruknął gdy już wszyscy byli osuszeni a Dafne miała normalny kolor włosów.
- Ej! A gdzie Hermi? - zapytał nagle Teodor. Zapałał nagłą sympatią do dziewczyny gdy dowiedział się, że jest czystej krwi.
- Od wczorajszego przyjazdu siedzi albo w swoim pokoju albo w bibliotece. Martwię się o nią. - westchnęła Imogen.
- Dobra dzieciaki... - zaczął Tom ignorując wściekłe spojrzenia "dzieciaków". - Od jutra macie treningi.
- Że co proszę? - zapytał z niedowierzaniem Harry.
- Przeliterować? T-R-E...
- Doobra. Kumam. Ale po co nam to?
- Jako moi przyszli Śmierciożercy macie w końcu coś umieć. Noctis i Harry je poprowadzą jako jedni z najzdolniejszych. Pomoże im Lucjusz. - na dźwięk imienia ojca Draco się skulił.
- Chyba jednak nie wiesz wszystkiego, ojcze. - mruknęła cichutko Noctis. - Nie chcę Lucjusza. Daj mi młodego Croucha.
- Ale Lucjusz jest ważniejszy i umie więcej. Crouch jest jak... - urwał w połowie zdania.
- Bellatrix? - podpowiedział Harry.
- Tak... - odparł zmieszany Tom.
- I bardzo dobrze. - Noctis prychnęła jak rozjuszona kotka. - Będę z tobą musiała pogadać za chwilę. - zerknęła na Voldemorta.
- A zatem spotykamy się przed głównym wejściem o 5 rano. - powiedział Potter z uśmiechem.
- Co? Czy ciebie pogięło? - warknął Zabini.
- Ja nie wstanę. - jęknęły równocześnie Pansy i Dafne. Imogen zrobiła zbolałą minę.
- A Hermiona? - zapytał Nott.
- Ona jest w ciąży więc ją zwalniam. Ale może przychodzić i oglądać treningi.
- Ta to ma dobrze. - Zabini miał minę zbitego psa.
- A co? Też chciałbyś być w ciąży? - zapytał żywo zainteresowany Harry. Wszyscy się roześmiali. Korzystając z zamieszania Noctis szarpnęła Toma za rękaw.
- O co ci chodzi z Lucjuszem?
- Och. Nic. Zamierzam go tylko zamordować wyjątkowo okrutnie.
- Rany. Co ci zrobił? Jeżeli to coś poważnego to sam osobiście się nim zajmę. - na usta Toma zawędrował zimny uśmiech.
- Zabił Narcyzę i katował Dracona. - twarz Noctis nie wyrażała komoletnie nic.
- Przecież Narcyza zginęła w wypadku. Spadła z klifu w letniej rezydencji Malfoyów. Poza tym jak to możliwe? Katował syna?
- Pobił ją na śmierć. Tak mi powiedział Draco a ja mu wierzę. Nie widziałeś jak się skulił na dźwięk imienia swojego ojca?
- Lucjusz mówił mi, że wychowuje syna twardą ręką ale żeby aż tak... Nie możliwe. Bardzo przejął się chorobą Severusa. Człowiek nie może równocześnie katować żony i tak troszczyć się o przyjaciela.
- A czemu by nie? - mruknęła dziewczyna. - Ja wierzę Draco. Widziałam co sobie zrobił. Musiał mieć powód.
- Co sobie zrobił?
- Nie udawaj głupiego bo ci to nie wychodzi.
- Przepraszam. Masz rację. Ale nie rób nic póki nie sprawdzę czy to co mówisz ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości. Sam mu podsunąłem Narcyzę po śmierci Dorothy. Jeżeli tak traktuje moje prezenty... a w dodatku bić syna? Przecież utoczenie najmniejszej kropli czystej krwi to straszne marnotrastwo.
- Dobrze. Nie zrobię nic ale lepiej niech ten blondwłosy, niedorobiony karaluch nie pokazuje mi się na oczy. - warknęła dziewczyna.
- Czyżbyś pałała sporym uczuciem do młodego Malfoya? - jej ojciec roześmiał się.
- Czyżbyś pałał sporym uczuciem do młodego Pottera? - odgryzła się. Voldemort spochmurniał.
- Ten chłopak to dla mnie ogromna zagadka. Czy mogę ci zaufać?
- Oczywiście, ojcze. - od razu wiedziała, że zaraz padną ważne słowa.
- Podoba mi się. Jego blizna na czole. Jego włosy. Cudne oczy koloru Avady. Sylwetka i to jak walczy. Jak się śmieje albo skupia. - Tom ukrył twarz w dłoniach. - Chcę go chronić i trzymać blisko siebie i gryźć każdego kto chciałby go dotknąć i skrzywdzić. Nigdy tak się nie czułem... - Noctis zaczęła się śmiać. - I czego rżysz koniu jeden. Ja ci tu moje uczucia wyjawiam.
- Ja.. hahahha... przepraszam... ale wizja ciebie usiłującego ugryźć Dumby'ego była bezcenna. A tak na serio. Czuję to samo do Draco. Boję się, że niechcący go skrzywdzę ale cholernie mam ochotę go przytulić i pocałować. Błagać żeby nigdy mnie nie opuścił. Nie wiem jak ci pomóc bo jestem tak samo w kropce jak ty. - podeszła do niego i objęła go. - Ale mam dla ciebie radę. Olać konsekwencje. Jeżeli nie spróbujesz to możesz pożegnać się z happy end'em.
- Masz rację mała. Ty też tak zrób. - pogładził ją po czarnych włosach.
- Ja tylko taka mądra jestem w cudzych sprawach. Sama wszystko zawsze spieprzę. - Tom prztulił ją jeszcze mocniej. - Ale Lucjusza i tak zabiję. - warknęła w jego pierś.
CZYTASZ
Córka Pana
FanfictionHarry Potter uciekł z domu. W momencie gdy szukał jakiegoś miejsca gdzie mógłby spędzić resztę wakacji tuż po śmierci Syriusza spotkał tajemniczą dziewczynę - Noctis Castle. Kim ona jest? I czy Harry jest tym kim się wydaje?