Rozdział 19

2K 138 27
                                    

Otóż jest to dopiero pierwsza część rozdziału.  Aha no i dziękuję za wsparcie. Miłego czytania.
Ps. Bardzo liczę na komentarze.

wspomnienia
wężomowa

- Jak ci już mówiłam, gdy miałam pięć lat zostałam adoptowana. Ci mugole byli potworami. W moje dziesiąte urodziny po prostu uciekłam nie mogąc tego znieść. Gdy tylko wyszłam z domu jakiś dwóch kolesi wciągnęło mnie do czarnego samochodu. Od razu się rozpłakałam. Nie chciałam być cicho więc oberwałam pistoletem w głowę. Obudziłam się po jakimś czasie w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Czułam morze. Tym razem już nie płakałam. Posłusznie jadłam i piłam co mi dawali. Zaczęłam też wymyślać plan ucieczki. Raz mnie wyprowadzili na świeże powietrze. Okazało się wtedy, że moje przypuszczenia były trafne. Znajdowałam się na statku. No. Raczej jachcie. I to takim luksusowym. Wszystko było utrzymane w kolorach bieli i błękitu. Gdyby nie było to miejsce tego koszmaru nawet bym dobrze to wspominała.

- Witaj. - nad małą, brązowowłosą dziewczynką, trzymaną pod ręce przez dwóch dryblasów, stanął mężczyzna. Był on ubrany w niewątpliwie drogi garnitur, który opinał się na jego ogromniastym brzuchu.

- Kim pan jest? - zapytała ledwo słyszalnym głosikiem.

- Och. Nikim ważnym. Zawrzyjmy umowę, dobrze? - facet złączył swoje serdelkowate palce w piramidkę. Brunetka spojrzała na niego podejrzliwie.

- No...

- Świetnie! Ty będziesz grzeczną dziewczynką a ja sprawię, że będzie ci tu jak w raju. - mała kiwnęła głową, a goryle natychmiast ją puścili.

- Gdzie pan mnie zabiera? - zapytała widząc, że mężczyzna chce odejść.

- Oj. Nie chcesz tego wiedzieć. - grubas uśmiechnął się przez ramię i zniknął we wnętrzu jachtu. Noctis nie spotkała go aż do tej feralnej nocy. Skłamała mówiąc, że będzie grzeczną dziewczynką. Wcale nie porzuciła myśli o ucieczce. Może i przenieśli ją z ciemnego pokoiku do wygodnej, wręcz luksusowej sypialni. Może i dawali jej prawie wszystko czego chciała. Ale co z tego, skoro była uwięziona. Plan miała już gotowy czwartego dnia od spotkania grubego pana. Pozostała tylko jego realizacja. Poczekała do nocy żeby uśpić czujność strażników. Dziękowała sobie, że przeczytała gdzieś, że człowiek jest najbardziej śpiący między trzecią a czwartą nad ranem. Dla pewności zaczekała do trzeciej trzydzieści. Wtedy włożyła wsuwkę do włosów w zamek w jej drzwiach. Pomajstrowała chwilkę i już drzwi stanęły otworem. Sama była zdziwiona, że tak łatwo jej poszło. Wymknęła się cichutko na korytarz i wyminęła przysypiającego strażnika. Cichutko weszła po schodkach na pokład jachtu. Stało tam trzech mężczyzn z karabinami. No tego się nie spodziewała. Zamarła na chwilkę. W jej głowie rozpoczęła się szalona gonitwa myśli. Nagle księżyc skrył się za chmurami. Uznała, że drugi raz się nie zdobędzie na wyjście z pokoju i sprawę trzeba załatwić raz a porządnie. Zręcznie zaczęła przemykać się między jednym cieniem a drugim. Była w połowie drogi do celu gdy jeden z mężczyzn ziewnął przeciągle. Pozostali zaczęli się śmiać. Zamarła w pół kroku. Tylko tego jej brakowało żeby się rozbudzili. Z sercem w gardle kontynuowała podchody. W końcu znalazła się przy małej łódce ratunkowej. Zaczęła ją odwiązywać. Wtem księżyc wyjrzał zza chmur. Mała znowu zamarła. Jeden z facetów podszedł do burty i stanął tuż przy dziewczynce. Ta zaczęła się modlić żeby nie usłyszał jej przyspieszonego oddechu. Znów zrobiło się czarno, a uzbrojony odszedł w stronę swoich kolegów. Ona wróciła do majstrowania przy sznurach. Gdy uporała się z węzłami i sprowadziła ciężką łódkę metr nad wodę wydarzyło się kilka rzeczy równocześnie. Po pierwsze sznur wyślizgnął się z jej drobnych rączek, po drugie łódka plasnęła głośno o wodę i po trzecie, na pokładzie znowu zrobiło się jasno jak w dzień. Trzy pary oczu zwróciły się w stronę Noctis.

Córka PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz