Rozdział 21

1.4K 108 18
                                    

W medii macie kolejny kolaż z Bellatrix i piosenka <3 hmn.. może w końcu zrobię coś z Noctis... kto wie?
Ejj. Nie podobała mi się liczba komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Traktujcie to jako luźną sugestię xD

- Jestem twoim najgorszym koszmarem. - wysyczała czarnowłosa dziewczyna. Miała na sobie strój do walki czyli czarny kostium i mnóstwem pasków i paseczków, do pasa przytroczony sztylet oraz dwa pistolety. Z lewego ramienia zwisała jej linka do duszenia a z buta wystawała rączka kolejnego sztyletu. Noże do rzucania miała poupychane gdzie tylko się dało. Jej oczy miały barwę krwi. Naprzeciwko stał wysoki, również czarnowłosy chłopak ubrany bardzo podobnie. Jego oczy były jadowicie zielone, a czoło przecinała blizna.

- Mhm... taaaak. Oczywiście. - powiedział z sarkazmem i podrzucił trzymany w ręce nóż.

- Phi! Czemu faceci nigdy nie doceniają kobiet. - w jej ręku pojawił się bat. Chłopak w mgnieniu oka wyrzucił ostrze w jej kierunku ale ona bez przeszkód odtrąciła je.

- Nie ma tak! - krzyknął wkurzony.

- To się nazywa przewaga dystansu! - zaśmiała się. W odpowiedzi czarnowłosy wytrzasnął skądś łuk refleksyjny. Strzała, którą wypuścił wybuchłaby w powietrzu tuż przed dziewczyną ale ona zręcznie jak kot odskoczyła.

- Ooo.. bawisz się w Hawkey'a?

- Myślisz, że oni wiedzą kto to Avengers? - prychnął niezadowolony machając ręką w stronę lustra weneckiego w rogu sali, w której się znajdowali. Jego przeciwniczka tylko wzruszyła ramionami i odrzuciła bicz.

- To co powiesz na gołe ręce?

- Instynkt Czarnej Wdowy się odezwał? - zapytał z sarkazmem ale odrzucił łuk.

- Zepsuty zegar dwakroć w ciągu dnia wskazuje właściwy czas... - powiedziała zamyślona.

- A tyś skąd taki tekst wytrzasnęła?

- Aaaa Loki to kiedyś powiedział...

- Dalej tematyka Avengersów? - powiedział znudzony. Dziewczyna zamiast odpowiedzi skoczyła na niego. Bez problemu zablokował jej pierwszy cios z góry a w odpowiedzi kopnął ją w brzuch. Wykręciła się i znalazła za jego plecami. Usiłował kopnąć ją w głowę równocześnie się obracając, ale złapała jego nogę. On wyrwał się i zrobił salto. Zaczęli krążyć wokół siebie. W końcu on zdecydował się postawić na siłę. Złapał ją w pasie i przewrócił. Od razu zarobił kopa tam gdzie słońce nie dochodzi i skulił się z bólu. Ona wstała i lekko potrząsnęła włosami poprawiając fryzurę. Chłopak wężowym ruchem złapał ją za kostkę i znowu przewrócił przystawiając jej do szyi sztylet.

- Jeden ruch i jesteś martwa. - wysyczał zadowolony.

- Ty też. - uśmiechnęła się promiennie. Dopiero teraz zauważył, że jej prawa ręka celuje nożem pod jego żebra.

- Miało być bez broni!

- A to niby co jest? Kwiatuszek? - wskazała na sztylet przy gardle. Roześmiali się oboje i wstali. Do sali, w której walczyli wpadł tłum ludzi.

- To było cudne... - wyszeptał Draco. Noctis ukryła zadowolony uśmieszek za maską uprzejmości. Blondyn patrzył na nią z zachwytem.

- Rany! Mocarne widowisko! - wrzasnął Blaise do ucha Harremu.

- Mocarne? Coś ty! Kung Fu Pandy się naoglądałeś? - skrzywił się Potter. Czarnoskóry popatrzył na niego bez zrozumienia. Ładna blondynka przewróciła oczami. Wszyscy wyszli z sali ćwiczeń i udali się do ogrodu.
Riddle Manor było ogromne. Mimo tego, że Harry i Noctis spędzili tutaj już zeszłe wakacje to do tej pory nie odkryli wszystkich zakamarków. Był to zamek, a nie zwykły dwór. Strzeliste wieże i grube mury miały stanowczo charakter obronny. Cały zamek był podzielony na dwie części - oficjalną i użytkową. Salon był urządzony bardzo nowocześnie. Ogromny, płaski telewizor wisiał nad średniowiecznym kominkiem. Kanapy były czarne i miękkie. Na podłodze znajdowały się najwyższej klasy, jasne panele. Ściany miały kolor szarego kamienia. Nieliczne ozdoby stały na rzeźbionych kunsztownie szafkach z ciemnego drewna. W centrum stał niski, szklany stół. Od tego pomieszczenia odchodził korytarz prowadzący na taras z mnóstwem posągów i do ogrodu. Ogród był ogromy. Lepszym określeniem byłoby słowo park. Był on tematyczny i rozplanowany na okręgu. Ogród zimowy ze skalniakami znajdował się blisko wejścia po prawej stronie. Dalej ogród różany. Następnie płytkie jeziorko i stajnie dla magicznych koni (Lordzio uwielbia te zwierzęta) Było tu także małe boisko do quidditcha. Po prawej stronie był kompleks basenów z miniaturową plażą. Nad częścią użytkową znajdowały się dwa piętra sypialni. Potem zaczynały się wieże. Jako córce Voldemorta Noctis w udziale przypadła cała jedna. Harremu zaś druga. Trzecią i największą zajmował sam Lord Voldemort. Część użytkowa była nieporównywalnie mniejsza od oficjalnej. Sala bankietowa była ogromna. Na ścianach była tapeta z motywem czerwonych róż, a na suficie wisiały ogromne, kryształowe żyrandole. Na pytanie Harrego po co Tomowi taka sala odparł beztrosko, że zawsze w środku wakacji organizowany jest bal. Księżniczka Slytherinu miała ochotę wydrapać mu oczy za to, że jej nie poinformował o tak ważnym wydarzeniu. Nienawidziła nie mieć się w co ubrać. Obok sali balowej znajdowała się jadalnia. Kominek, nawet zapalony nie dawał ciepła. Ogromne, przedstawiające krwawe sceny arrasy wisiały na kamiennych ścianach. Stół był czarny i ogromny, a krzesła niewygodne. U jego szczytu stał tron Lorda Voldemorta. Sala audiencyjna również była utrzymana w podobnym klimacie. Tam brak było mebli oprócz ogromnego, metalowego tronu w, oczywiście, czarnych barwach. Sala treningowa była nad jadalnią. Idealnie wyciszone, białe pomieszczenie z wieloma magicznymi guziczkami. Miejsce to pozwalało trenować w pojedynkę, we dwójkę lub w grupach. Do wyboru czarodziej miał wiele trybów zadań i stopni ich trudności. W pozostałych wieżach znajdowała się biblioteka. W każdej z nich znajdowały się książki o różnej tematyce. Od strony oficjalnej znajdowało się również wejście do zamku i mroczny, kamienny dziedziniec otoczony murami i starymi drzewami. Z tej strony nie znajdował się kolorowy, wymuskany park ale czarny, przerażający las. Wszystko było otoczone najwyższej klasy barierami ochronnymi ulepszanymi od wieków. Co do samego położenia zamku to znajdował się on w pewnym małym kraiku nad Wisłą. (Inspiracją do stworzenia tego zamku stał się zamek Moszna na opolszczyźnie, gdzie przeżyłam najbardziej magiczne chwile mojego dotychczasowego życia. To od tego czasu pragnę wygrać w totka i sama kupić jakieś ruiny, wyremontować je i stworzyć coś takiego jak przed chwilą opisałam xDD)

Córka PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz