~Kai's POV~
265... 266... 267...
Jak tak dalej pójdzie dojdę do miliona. Ale kochanie Do Kyungsoo było warte poświęcenia. Największym minusem było to, że wciąż na nowo musiałem myśleć nad sposobem zbliżenia się do niego. Kwiaty - nie, czekolada - nie, miś - nie, zwierzątko - nie, kabriolet - nie, willa z basenem - nie. Na pomoc moich "przyjaciół" liczyć nie mogłem. Mieli świetną zabawę z tego, gdy po każdej nieudanej próbie wracałem do akademika z miną zbitego psa. Ale co zrobić? Miłość nie wybiera. Są dwa wyjścia. Gonić za nią lub porzucić i zapomnieć. Ja wybrałem opcję numer jeden, dlatego teraz staje na głowie, by tylko Do mnie zauważył. Chociaż mogę się pochwalić kilkoma osiągnięciami! Rozmawiał już ze mną kilka razy (w ożywiony sposób gestykulował w moją stronę), a nawet dotknął mojego policzka! Do teraz mam ślad!
- Czy ty mnie kurwa słuchasz?
- Nie. - trzeba być prawdomównym, tak mówi Kyungie. - Mam głęboko w dupie twoje problemy, Park, tak jak ty moje.
- Nawet mnie nie słuchałeś! Skąd możesz wiedzieć, że mówiłem o swoich problemach?! Poza tym ja nie mam problemów. - oho, obraził się.
- Masz rację. Ty nie masz problemów. Ty masz PROBLEM. - zawsze lubiłem pogrywać sobie z Yeolem. Przez swój wzrost sprawia wrażenie groźnego, ale tak naprawdę ma w środku tylko puch i bańki mydlane, a przez to był idealnym materiałem na przytulankę. No może nie w tej chwili, ale ogólnie to tak. Park był kochanym misiem.
- O czym ty mówisz? - wysyczał. Chyba go wkurwiłem... I chuj mnie to, bo zaraz będzie zabawnie.
- Mówię o twoim PROBLEMIE. I nie mam na myśli twojego "przyjaciela", choć tam też możesz mieć problem. Mam na myśli BYUN BAEKHYUNA.
- A co ma do tego Baekhyun? I co do chuja chcesz od mojego chuja?! - mój śmiech słychać było chyba na całej stołówce, gdzie aktualnie siedzieliśmy. Ryzykować....Nie ryzykować....
- Ja nic od niego nie chcę. Zapytaj Byuna czy czasem go nie potrzebuje. - pervert smile.
- Jak cię zaraz--
Chanyeol rzucił się na mnie w mgnieniu oka, ale głupi ma zawsze szczęście, zaplątał się we własnych nogach i omal nie pierdolnął twarzą w podłogę. Nie powiem, ciekawy widok, ciekawy. Kiedy wreszcie się pozbierał mogłem kontynuować wcześniej przerwany wątek.
- No więc?
- Co?
- Powiesz mi o co chodzi z Baekkiem, czy sam mam go znaleźć i zapytać?
- O nic nie chodzi z Baekkiem. - chłopak pochylił się nad stołem wyraźnie przygnębiony.
- Ty, serio, co jest? Zaczynam się martwić.
Chanyeol wziął głęboki oddech zanim się odezwał.
- Wczoraj wieczorem doszedłem do pewnych wniosków--
- Jakich? - przerwałem mu za co obrzucił mnie karcącym spojrzeniem.
- Że jestem dla niego kimś złym, że go krzywdzę--
- Że co?!
- Pozwolisz mi mówić, czy będziesz tak co drugie słowo coś gadał?
- Okej, okej, kontynuuj.
- Stwierdziłem, że go krzywdzę, bo jestem dla niego jak te szmaty dla Minsy. Kiedy tylko zdałem sobie z tego sprawę chciałem się z nim spotkać, ale będąc przed jego pokojem, gdy musiałem już tylko zapukać... stchórzyłem. Sam nie wiem dlaczego. Chce go przeprosić, a jednocześnie mam wrażenie, że on tylko na to czeka. Wiesz, że jak go przeproszę to on się na mnie wypnie, czy coś.
CZYTASZ
1+1=1
FanfictionDwunastu chłopaków podzielonych na dwie podgrupy. Dwa różne światy, dwa różne charaktery. Ale czy każdy z nich stworzy jedno z drugą połówką? Zdradzę wam jedno. Los to kawał sukinkota. Paring: baekyeol, hunhan, kaisoo, taoris, xiuchen, sulay Gatunek...