Rozdział 10

530 73 12
                                    

~Baekhyun's POV~

W pokoju panowała całkowita cisza, wydawało się, że każdy próbuje wstrzymać swój oddech, wpatrując się w Krisa, który jak na złość milczał jak zaklęty.

- Powiedz coś, YiFan. - słowa Junmyeona wywołały grymas na mojej twarzy. W obecnej sytuacji wydawały się zbyt głośne, zbyt nie na miejscu. Wpatrywaliśmy się w Krisa, czekając na jakiś odzew z jego strony. Wziął głęboki oddech i wypowiedział słowa, które wcale mnie nie uspokoiły.

- Mamy problem.

- Zdążyliśmy zauważyć, Sherlocku. - dopiero teraz przeniosłem spojrzenie na siedzącego obok mnie przyjaciela. Luhan miał charakterek i czasem ciężko było z nim wytrzymać, ale prawda jest taka, że bez niego moje życie byłoby nudne i puste. W trudnych momentach to on był pierwszym, który najpierw na mnie krzyczał i wyzywał od idiotów, a potem proponował mi paczkę kwaśnych żelków oraz truskawkowe piccolo do popicia. Kochałem go jak brata i cieszyłem się, że to właśnie on siedzi teraz koło mnie, ściskając moje dłonie w swoich, dodając mi tym otuchy. Oczywiście, nie możemy zapomnieć o jego pełnych sarkazmu komentarzach oraz braku jakiejkolwiek cierpliwości. Wiecie, co mówią o miłości. Kochasz, mimo wad. Tak jest w naszym przypadku.

- Jeśli zamierzasz mnie obrzucać tym pełnym pogardy spojrzeniem, a w swoje wypowiedzi wlewać hektolitry sarkazmu, to nic wam nie powiem i strzelę focha. - odpowiedział Kris, wyraźnie akcentując ostatnie słowa, przez co siedzący obok mnie Lu spiął wszystkie mięśnie, będąc gotowym do skoku. Gdyby nie ja, pewnie już dawno dusiłby Wu Fana. Teraz przynajmniej siedział na tyłku z pulsującą żyłką na szyi.

- Czy możemy wrócić do tematu? Powiesz nam o co chodzi? - nie sądziłem, że Tao zainteresuje się w ogóle Yeola sprawą. A tu proszę jakie surprise. Co prawda mam pewną teorię, co do powodu jego interwencji w konwersacji. Prawdopodobnie boi się, że Parka porwały duchy albo zombi czy inne dziwadło i teraz chce się dowiedzieć czego lub kogo ma unikać, by nie podzielić losu Yody.

- Dobra, najpierw krótki test wiedzy. 

- Wu Yi Fan. - wywarczał Han. Jedyne co mogłem zrobić to zacieśnić uścisk na jego ramionach, by zatrzymać go w miejscu.

- To akurat ważne, jak wiele wiecie o tej całej sprawie z Minsą?

- To jeszcze się z tym łączy? - spytałem. Nie znałem całej historii, wydaje mi się, że powinno być jakieś drugie dno, o wiele gorsze, jeśli jeszcze może być coś gorszego  niż to przedstawione przez chłopaka. Sama myśl o tym przyprawiała mnie o dreszcze.

- Bez zbędnych ceregieli. Chodzi o dilerke. Minsa, nieważne jak bardzo Yeol ją gloryfikuje, bawiła się w handel prochami, przemyt i całe to gówno. Nie wiem czy umyślnie, czy nie, ale wciągnęła w to też Chanyeola. Wiemy jak to się skończyło dla niej. Jeśli się przyjrzeć wiadomości dla Byuna, wszystko staje się jasne. Zauważyłeś, że pogrubił niektóre litery?

- Tak... - odpowiedziałem niepewnie. -  Myślałem, że wypisywał my się długopis albo co.

- Ten kretyn tłumaczy ci coś tam o Minsie, ale podkreślone litery to kolejno MDMA.

Nie będę kłamał. Na słowa Krisa jedynie Suho wciągnął gwałtownie powietrze, a Kyungsoo poruszył się niespokojne. Reszta z nas obrzucała się spojrzeniami, próbując cokolwiek wywnioskować. Niestety, ni chuj.

- Może byś z łaski swojej wyjaśnił co to znaczy?

- Ale co? - zapytał zbity z tropu Kris. Patrzył na Luhana tak, jakby zadał pytanie w zupełnie innym języku.

- To mmana czy coś.

- Metylenodioksymetamfetamina, MDMA, ekstazy, ecstasy, XTC. To organiczny związek chemiczny, drugorzędowa amina strukturalnie podobna do metamfetaminy. Półsyntetycznasubstancja psychoaktywna wykazująca działanie empatogenne, euforyczne ipsychodeliczne.

1+1=1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz