Wszystko zaczęło się w 2007/2008 roku, gdy jeszcze chodziłem do podstawówki. W mojej miejscowości, po lekko okrężnej drodze do domu, znajduje się opuszczony dom w którym podobno kiedyś kilku jego mieszkańców się zabiło. Jak to dzieciaki, po szkole chcieliśmy spędzić jeszcze trochę czasu ze znajomymi. Dobrym miejscem, gdzie nikogo nie było i nikt nam nie przeszkadzał, był właśnie ten dom. Wewnątrz i wokół domu dało się wyczuć dziwną aurę. Z początku nic się nie działo, dopiero po jakimś miesiącu, gdy z jednym znajomym czekaliśmy na trochę starszą znajomą i kumpla. Nudziło nam się przez ten czas, więc wyszliśmy na zarośnięty ogród wokół domu i kolega rozbił starą już szybę w oknie. Od razu powiało jakimś zimniejszym wiatrem. Po chwili znajomi się zjawili i powiedzieli nam, że ktoś jest w domu, bo widzieli jakąś postać w oknie. Zaszliśmy cicho do domu na parter (zawsze przesiadywaliśmy na piętrze, bo w środku schody były zwalone i trzeba było korzystać z prowizorycznej drabiny prowadzącej z ogrodu na piętro budynku), lecz nikogo tam nie było. Mijały dni i coraz bardziej była tam odczuwalna czyjaś obecność, więc przestaliśmy tam chodzić. Po jakimś roku wróciliśmy tam znów i naszą uwagę przykuła Maryjka Boska, która znajdowała się zaraz pod szczytem dachu za szklaną szybką-nie miała głowy. W domu nadal była wyczuwalna obecność jakiejś postaci. Najgorsze wydarzyło się ostatni raz, gdy tam byliśmy (chodzilibyśmy tam dalej, gdyby nie to wydarzenie). Weszliśmy na piętro i zauważyliśmy, że nie ma różnych rzeczy pozostawionych przez nas w skrytkach (za stropami itp.) Gdy schodziliśmy z dobudówki, w środku zauważyliśmy kruka(lub ptaka podobnego do niego) ze skręcona głową. Wydawało nam się, że jeszcze się rusza. Nie zastanawiając się długo, ruszyliśmy ku wyjściu, gdy nagle za nami rozległ się ogromny huk, jakby coś ciężkiego spadło. Wszyscy zaczęli biec, bo za nami rozlegał się hałas jakby coś stąpało po blasze, lecz tam takiej rzeczy nie było. Kiedy się odwróciliśmy, zobaczyliśmy jakąś białą postać wyłaniającą się zza rogu jakiegoś pokoju. Gdy byliśmy przy zejściu z dachu, okazało się, że drabina jest wywrócona. Nie myśląc długo, wszyscy skoczyliśmy z tego dachu (było to dość wysoko-około 3-5m). Wsiedliśmy na nasze rowery i zaczęliśmy z nimi biec, bo były tam spore zarośla i nie dało się przejechać. W pewnym momencie kumplowi szarpnęło rowerem do góry, lecz ten w pełnej adrenalinie nadal biegł. Gdy byliśmy już z dala od tego domu, zaczęliśmy rozmyślać nad tym co się stało. Każdy stwierdził, że widział to samo - białą postać. Kilka lat później postanowiłem z innym kumplem, który nam nie wierzył, wrócić tamtędy do naszych domów. Gdy byliśmy w pobliżu bramki od ogrodzenia, nagle, bez żadnego wiatru cały płot zaczął się trząść jakby była jakaś wichura. Coś strzelało w domu, więc szybko stamtąd uciekliśmy. Do dziś nie przeszedłem obok tego domu...
CZYTASZ
◈ Scary Stories ◈
Short StoryPo przeczytaniu tych opowieści, twoje życie nie będzie już takie same... Siedzę w kinie mojego życia, wszystkie miejsca są zajęte. Sam spoczywam na dostawionym krzesełku - przyszło zbyt wielu widzów. Gaśnie światło - zaczyna się film. Wracają...